Piatkowym wieczorem osiedlamy sie w sympatycznych progach schroniska PTSM w Lubawce. Od czasu wyjazdu jakis zimowisk przed tygodniem, obiekt stoi zamkniety na glucho, wiec i ogrzewania nie wlaczaja. Dzieki uprzejmosci milej babki z obslugi dostajemy przenosny kaloryferek, dzieki ktoremu udaje sie nam nie zamarznac.
Sobotni poranek powoduje ze czlowiek zaczyna bardzo optymistycznie myslec o nadchodzacym dniu (zeby jeszcze tylko tego bialego paskudztwa wszedzie nie bylo ;) )
Z pagorkow, przez ktore przebiega droga z Krzeszowa do Grzęd, rozciagaja sie fajne widoki
Jedziemy dzis do Boguszowa Gorce skad chcemy sobie wpelznac na Chełmiec. Najpierw jednak zasysa nas na troche to mile miasteczko i wloczymy sie co nieco po roznistych zaulkach, bogatych we wszelkie komórki, szopy, stodólki, kamerliki, dziwne murki i tajne przejscia przez stare bramki.
Sa tez ruiny kosciola
Na krancu miasteczka, przy poczatku podejscia na Chełmiec , mozna skorzystac z kibelka, ktory oferuje przymusowe widoki na najblizsza okolice
Droga na Chełmiec jest szeroka, co chwile widac jakies laweczki. Latem to miejsce pelni chyba funkcje parku miejskiego i trudno uniknac zadeptania ;) Dzis tez mijamy troche osob- na biegowkach, na sankach, na rowerach, z psami czy z duposlizgami.
Wzdluz trasy prowadzi tez "droga krzyzowa gorniczego trudu". Kazda tablica jest poswiecona jakims konkretnym gornikom, poczatkowe tym z najblizszych okolic , kolejne -osobnikom z innych krajow (nie mam bladego pojecia dlaczego zostali wyroznieni akurat pracownicy kopaln z Francji, Niemiec i Belgii) a ostatnie płyty upamietniaja wszystkich razem do kupy.
Im wyzej wylazimy tym wiecej sniegu na drodze i szadzi na drzewach
Mozna tez gdzieniegdzie uswiadczyc jakies widoczki
Na szczycie juz totalnie wszystko jest na bialo pooblepiane.
Wracajac zatrzymujemy sie na obiad we wiatce- dzis pulpa.
Wiatka wyglada na pierwszy rzut oka jak te spod Mieroszowa ale niestety brak w niej podestow do spania.
Scienne wpisy sugeruja ze Chełmiec jest bardzo popularnym miejscem wycieczkowym wsrod wedrowcow nawet z odleglych krancow Polski (Suwałki, Hrubieszów, Elbląg) a nawet mozna znalezc slad po ekipie z ukrainskich Sum (Sumów?). Ze im sie chcialo tak daleko jechac majac po drodze takie fajne swoje Karpaty!
Oprocz podpisow ludzkich mozna we wiatce odnalezc rowniez kornicze ;)
Owa wiatka jest pierwsza na jakas natrafilam , ktora jest wyposazona w firanki! Zwieszaja sie ze wszystkich stron cale płachty pokryte koronkami!
Wracajac zagladamy jeszcze w zbutwiale czeluscie starej fabryczki w Boguszowie ktora okazuje sie byc najprawdopodobniej starym browarem.
W zapadajacym zmroku odwiedzamy jeszcze Błażejów, gdzie pod koniec wsi ma sie znajdowac jakas dogodna na nocleg wiata. Okazuje sie ona byc calkiem srednia- przewiewna, z kamienna podloga- szału nie ma.
Ale za to w Błażejowie odnajdujemy kolejna do kolekcji biala tablice oraz mily sklepik przywodzacy na mysl klimaty dawnych Bieszczadow
W niedziele pogoda okazuje sie byc duzo gorsza, swiata nie widac tak sypie sniegiem, nici z widokow, szaro ponuro i beznadziejnie. Mielismy sie dzis wybrac w okolice Trojgarba ale w takowych okolicznosciach nam sie odechciewa
Po drodze wstepuje do jakiegos sklepiku po czekolade- i co widze? Nie sadzilam ze ktos pisze o mnie ksiazki ;)
W zawiei snieznej udaje nam sie zgubic jadac z Przewojowa do Krzeszowa, bo wyjezdzamy na obrzezach Kamiennej Gory. Sa momenty gdzie pojawiaja sie jakies widoki, lub nawet na sekunde przeblyskuje slonce. Te chwile sa jednak bardzo krotkie.
Jako ze naziemnie nie jest zbyt sympatycznie skusilismy sie na wlezienie do kamiennogorskich podziemi. Teren jest czesciowo zagospodarowany, mozna go zwiedzac z przewodnikiem, w srodku sa wyeksponowane jakies skrzynie czy stara bron, a oprowadzajace chlopaki odstawiaja przedstawienia np. ze jacys hiterowcy gonia turystow, albo glosno krzycza i zadaja przepustek. My mamy troche szczescia bo zaplątujemy sie tam gdy grupa zwiedzajaca juz weszla, wiec otwieraja nam drzwi polecajac "isc prosto" az znajdziemy grupe. Tym samym spora czesc podziemi zwiedzamy sobie sami, na spokojnie, bez wlaczonej elektrycznosci i kwikow wystraszonych dzieciakow.
Dowiadujemy sie ze tylko niewielka czesc kamiennogorskich podziemi zostala zagodpodarowana - co sugeruje ze warto tu sie wiosna pokrecic troche po okolicy.
Kolo Krzeszowa zawijamy jeszcze do przysiolka Betlejem, gdzie jest kilka kapliczek.
Nie to jednak jest naszym glownym celem, a jest nim obejrzenie potencjalnego miejsca noclegowego na cieplejsze czasy.
Lesnictwo Kamienna Gora postawialo w rejonie rozne tablice, na ktorych ,oprocz roznych porad i zakazow ,jest promowany fajny ekwipunek turystyczny :)
Rozczulila mnie przytroczona sznurkiem patelnia :) Od razu sie czlowiek jakos tak swojsko i milo poczul!
Jako ze coraz bardziej sypie i robi sie coraz zimnej zarzadzamy szybszy niz planowalismy odwrot do domu.
A dzisiejszy snieg jest bardzo dziwny- ma konsystencje... styropianu!
Pare tygodni temu, przy okazji ktoregos z kolejnych wyjazdow, znow zaplątalismy sie w te okolice. Polazilismy troche nad Kamienna Gora. Tu np. wylezlismy na gorke Widok skad jest fajna panorama miasta i platow topniejacego sniegu
Zapodalismy tez maly spacer po obrzezach Chełmska Slaskiego- najpierw roznymi zaulkami wydostajac sie z miasteczka
tu domki tkaczy ze strony niedrewnianej
A potem potuptalismy pagorkami wsrod starych rzezb w strone kaplicy sw. Anny , ukrytej na jednym ze wzgorz
Ziemia o ciekawym kolorze wybitnie kleila sie do butow
Kaplica sw. Anny jest obcecnie w remoncie
W wycieczce towarzyszyl nam lisek!
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz