bubabar

poniedziałek, 13 lutego 2017

Gdzieś na Dolnym Śląsku cz.5

Najpierw odwiedzamy Kalinowice Górne. Ku folwarkowi prowadzi blotnista droga, czesciowo wylozona kocim łbem
I jak sie okazuje zatrzymujemy sie tu na tyle czasu, ze 3/4 pozostalych planow trzeba bedzie przelozyc na nastepny raz! :) Pałac i jego okolice sa wyjatkowo milym miejscem. Po pierwsze mielismy okazje spotkac wlasciciela obiektu. I byl sympatycznym czlowiekiem a nie sfrustrowanym dupkiem, ktory drze ryja jak sie chce zrobic zdjecie chocby z oddali. Pogadal z nami, pozwolil wejsc do baszty (z reszty budynku ponoc non stop cos spada a byl wiatr, wiec nie polecal), opowiadal o palacu i tym jak probuje go zabezpieczac. W zabudowaniach przypalacowych hoduje kucyki, latem dzieci na nich jezdza.
W przypalacowej "kamienicy" mieszka gosc, ktory pilnuje calego terenu, opiekuje sie nim, trzyma kozy. Dostalismy od niego tone folderkow i map bo jest sympatykiem rejonu i stara sie go promowac. Wylądowalismy u niego na herbacie, sluchajac opowiesci z dawnych lat gdy mieszkal przy innych palacach, staral sie je remontowac, chronic przed rozkradaniem przez zlomiarzy. Niezwykle ciekawy, barwny i sympatyczny czlowiek. Bylo tez o gieldach staroci, wykopywanych w polach starych obrazach, przemierzaniu Wzgorz Strzelinskich wierzchem czy lokalnych ciekawostkach.

Jedna z ciekawszych opowiesci wydala mi sie ta o przedwojennym lokalnym kanibalu- Karlu Denke. Urodzil sie wlasnie w Kalinowicach. W starszym wieku przeprowadzil sie do nieodleglych Ziębic. Zwabiał do swojego domu roznych ludzi, zwlaszcza gustowal w prostytutkach, żulach i niemiejscowych podroznych (nie wiem czy ze wzgledu na smak czy łatwosc pozyskania materialu ;) ) Goscie dostawali w łeb, byli peklowani i sprzedawani na bazarze we Wrocławiu. Towar szedł jak swieze bułeczki, Karl mial stalych odbiorcow- smakoszy. Ktoregos razu jednej z uprowadzonych osob udalo sie zwiać i zglosic sprawe policji. Kanibal zostal aresztowany ale szybko sie powiesil w celi. W jego domu znaleziono stosy oskrobanych kosci, ubran, nadpsutych wnetrznosci, a w ogrodku istny cmentarz. Ile osob zostalo pożartych nie wiadomo. (ponoc jeszcze 30 lat temu w dawnym ogrodzie kanibala miejscowe dzieciaki o zapędach eksploratorskich wykopaly jakies ludzkie gnaty.) Historia z Ziębic nie minela bez echa, wywolala straszna panike wsrod miejscowej ludnosci. Na dlugi czas wielu ludzi przerzucilo sie na wegetarianizm a na kazde wedliny patrzylo z lękiem. Lokalna fabryka konserw zbankrutowala, gdyz podejrzewano, ze zaopatrywala sie nieopodal. Ciekawe czy klienci z targu we Wrocławiu dowiedzieli sie o pochodzeniu swoich smakowitych kanapek ;) Kanibal nie zostal zapomniany, jego ponura slawa przetrwala. Doczekal sie nawet wspolczesnych piosenek, zespolu SuperPotwor oraz O.D.R.A Choc ta druga to nie wiem czy wogole ma jakis tekst, czy tylko eeeee, yyyyy....

W Kalinowicach gadamy tez na przyjemniejsze tematy - o roznych ciekawostkach i niesamowitych przygodach z Dolnego Slaska. Zwlaszcza o takich z lat 80-90 sluchalismy z otwartymi japami, zalujac ze nie wynalezli jeszcze podrozy w czasie.. Jedno jest trafic na ciekawy zbieg okolicznosci, drugie potrafic to poczuc i docenic, a trzecie- jeszcze potrafic o tym opowiedziec.. Czy np. czesto sie zdarza aby 50 lat po wojnie spotkalo sie w dolnoslaskich polach dwoch gosci w kapeluszach podrozujacych starymi powozami? Zupelnie przypadkiem.. A takie zdarzenie mialo miejsce w polowie lat 90 tych gdzies pod Wołowem...

Przy palacu spedzilismy chyba trzy godziny. Kabaczek wyjatkowo upodobal sobie kozy. Kucykow sie bała ;)
Do Wilemowic zagladamy na chwilke. Palac jest prywatny, ogrodzony, obwieszony wrazymi tabliczkami z zakazem wstepu. Akurat brama byla otwarta, jakies auto stalo w srodku. Wlasciciel ponoc mieszka na stale w Anglii i z tego co opowiadali w Kalinowicach nie jest zbyt goscinny...
Budynki gospodarcze znow z łukowatymi sufitami i kolumnami
Kolejna wioska to Kamiennik. Tutejszy palac jest opuszczony, otaczajace go zabudowania gospodarcze tez. Wszedzie w obrebie folwarku wala sie duzo smieci, widac zwozonych tu jak na wysypisko. I raczej nie sa pozostalosci po imprezach- rozwalone tapczany, telewizory, lodowki, opony, worki z jakims bialym sypkim czyms, kubełki po farbach w ilosci hurtowej... W takich miejscach widac wynik durnej ustawy smieciowej i zlikwidowania wiejskich ogolnodostepnych kontenerow na odpadki... Niektorych rzeczy sie nie oszuka.. Nie bedzie smietnikow - bedzie wszystko w lesie, nie bedzie kibli- beda obsrane krzaki... :(

Stara tablica Rolniczej Spoldzielni Produkcyjnej
Sam palac siedzi w plowych szumiacych trawach po szyje
Na palacu sa wmurowane rzezbione plyty, wygladajace jak epitafia nagrobne, czesto spotykane na lokalnych kosciolach. Jeden kompletny, drugi w nieznanych okolicznosciach rozstal sie z glową...
Wnetrza palacu mocno ogolocone. Wyglada jakby kiedys zaczal sie jakis remont, sa scianki dzialowe z pustakow. Potem chyba sie palilo. Gdzieniegdzie wisza lampy, charakterystyczne dla komunistycznych biur
Na balkoniku jest wygodne miejsce odpoczynku, uzywane chyba przez okolicznych żulikow. Latem musi tu byc bardzo przyjemnie siedziec z browarkiem wsrod zieleni i spiewu ptakow. Moze kiedys zajrze w przyjemniejsze czesci roku?
Stajnia rowniez z kolumnada
Miedzy Kamiennikiem a Wilemowicami idziemy polazic po polach. Na rozdrozu stoi krzyz- normalne. Pod krzyzem zlozone kwiaty- tez naturalna sprawa. Ale ich jest duzo. Bardzo duzo! Wyglada jakby ktos zlikwidowal kwiaciarnie? nie przetlumaczyl gosciom weselnym, zeby przyniesli cos sensowniejszego? Przegral zaklad, ze cala pensje wsadzi w kwiatki? Glownie roze, kolory wszelakie, zawiniete w celofan...
W polach, procz płowych traw szumiacych na wietrze, mozna spotkac ruiny, ale czego to nie wiemy. Raczej jakies poprzemyslowe. Betonowe plyty porasta mech. Omszone tez sa ogromne koła na ziemi pozbawionej w tych miejscach trawy.
Jest tez kilka zadaszonych budynkow o zastosowaniu obecnie biesiadnym- widac wiele plackow poogniskowych, slady grilowania i butelek z wina o nazwie "Romantico" i "Całodobowe". Nie wiem skad je skombinowali- w okolicznych sklepach nie mieli takowych.

Zacieki, grzyby i porosty na scianach formuja sie w ciekawe kolory i desenie
Na obrzezach Ziębic jest park a w nim zamieszkaly dinozaury. Sa tak pokraczne, ze az miłe.
Niektorym mozna wleżć do paszczy.
Kabaczek ulubil sobie tego najmniejszego. Co chwile podbiega i go głaszcze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz