bubabar

wtorek, 14 lutego 2017

Gdzieś na Dolnym Śląsku cz.7

Tym razem jedziemy w okolice Strzegomia. Po drodze zahaczamy o Stoszów, jako ze mamy namiary, ze da rade dostac sie do srodka pałacu. Do budynku idzie sie przez mostek, calosc jest otoczona starymi fosami czy innym zespolem stawow, obecnie w stanie wyschnietym.
Portal nad drzwiami
Wnetrza mocno wypatroszone, stropy zaczynaja przesiąkac i trocic sie..
Okienko ze ślimakiem
Świat pałacowych lamp, pordzewialych, świszczacych na wietrze. W calym palacu jest straszny przeciąg...
Nietypowe zabezpieczenie okna? Czesto okna "zabija sie dechami" ale tu...hmmmm... Albo ktos przyniósł tu ze soba i po prostu odlozyl? Dziwne...
Znajduje tez narte, niekompletna ale zawsze ;)
Od strony dziedzinca
Przypadkiem trafiamy do Śmiałowic. Tutejszy palac jest w dosc dobrym stanie, tak sie prezentuje przez szare zimowe pola...
Przy kosciele zwraca uwage krzyz pokutny, kolejny do naszej kolekcji :) Obok krzyza smukła kapliczka.
Skoro juz sie zatrzymalismy to idziemy obejrzec kosciol. Jest spory, z czerwonej cegly, wyglada troche jak zamek krzyzacki ;P
Pomysl spaceru naokolo okazuje sie calkiem dobry! Na scianach sa epitafia i inne rzezbione tablice!
Tu dosc ciekawe zestawienie- krzyz, gwiazdki, kotwica...i gorejacy wazon? ;)
Zajezdzamy do Siedlimowic. Skrecamy w boczne gruntowe drogi, ktore dzis sa pokryte gruba wartswa lodu. Skodusia tanczy na wszystkie strony. Dalej idziemy z buta. Jakos but lepiej trzyma sie tej nawierzchni niz nawet zimowa opona..
W parku znalezlismy smutna zabe.. Nawet chcielismy ją zabrac ale byla mokra, cieknaca i troche wypatroszona tzn wnetrznosci wypadaly, glownie przez glowe i nie pachnialy zachecajaco.. Wiec zostala...
Palac jest w ruinie, ale widac ze kiedys byl ogromniasty! Ruiny leza w sympatycznym zdziczalym parku
Zachowalo sie troche zdobien np. gębule na wiezy
Czy rzezbiona brama
Koniuszek wiezy
Wieza jest jeszcze zadaszona, mozna sie tu schronic przed deszczem, widac, ze niejedna fajna impreza sie tu odbyla! Przy scianach stoja prowizoryczne ławeczki, stolik, o dziwo jest czysto.
Okno ma dziwny ksztalt... jakby jakas skulona postac...
Gdzies dalej odwiedzmy Pyszczyn. Palac jest ogromny i obecnie prywatny, sa przeprowadzane jakies remonty. Obiektu pilnuje jakas niezrownowazona osoba, ktorej nie podoba sie robienie zdjec nawet z daleka. Gdy stalam sobie po drugiej stronie ulicy padaly w moja strone wypowiedzi i okreslenia, ktorych przez grzecznosc i kulture nie zacytuje. Szkoda ze tak czesto palace trafiaja w rece osob chamskich, wulgarnych i bezinteresownie niesympatycznych... :(
Gosc zza plotu probuje rzucac we mnie kamieniami, ale chyba tylko na postrach. Widac, ze ma za maly zasieg rzutu, nie dolatuja nawet do plotu. Ale na wszelki wypadek trzymam sie drugiej strony drogi a ciekawe zdobienia sciagam sobie na zoomie. Stojąc na publicznej drodze mam prawo sfotografowac zabytek, cokolwiek sobie udumal w glupim łbie jakis cieć...
Troche sie gubiąc w polach dojezdzamy do wsi Zastuże. Ruiny palacu sa "przyklejone" do budynku kosciola/kaplicy, chyba dzialajacego, a napewno odnowionego.
Zachowało sie zdobienie odrzwi a poza tym to tylko kupa cegieł..
Niektore z pobliskich domow sa czesciowo pozawalane, ale nadal mieszkaja w nich ludzie
W jednej ze stodol znalezlismy bardzo ciekawa rzecz- zgromadzone ławki z jakiegos starego kina czy klubokawiarni! I ten zapach zaklęty w starych siedziskach- ni to drewna, ni to materialu, ni to zakurzonej poduchy, ni to wiórow.. po prostu zapach przeszlosci :)
Jadac w strone Strzegomia trafiamy do Krukowa. Tu tez jest cos pałacopodobnego a przed nim stoi wiata. A w niej kanapy, fotele. Mozna zapodac komfortowy odpoczynek na swiezym powietrzu :)
Nocujemy w Strzegomiu w miejscu zwanym "kwatery robotnicze". Jest to maly budyneczek w ogrodzie jednorodzinnego domu. Dzis jestesmy tu sami, innych robotnikow brak.

Wieczorem idziemy na miasto. Trafiamy do pizzerii "Pod Kasztanem" w rynku. Niby teraz wyglada to jak zwykla pizzeria acz towarzystwo zgromadzone w knajpce sugeruje, ze kiedys chyba byla tu jakas miła spelunka :) Wystroj sie zmienil ale klientela zostala? Kilku facetow w srednim wieku spiewa na glosy piosenki Maryli Rodowicz :) Inny tancuje. Płyną ciekawe rozmowy o regionie, o sporcie.. Potem schodzi na polityke ale my juz na szczescie wychodzimy. Widzac rozne rozbieznosci w pogladach biesiadujacych czuc, ze moze byc goraco :P

Tu tez po raz pierwszy w zyciu sie dowiaduje, ze strefy czasowe maja połówki!
Wracajac zagladamy jeszcze pod katedre.
Nascienne epitafia chowaja sie przed sniegiem i wiatrem
Niektore rzezbienia sa dziwne, jakby male ludziki probujace sie schowac za kolumna.
Miecie drobnym sniegiem, na ulicach zywego ducha. Miasto chyba juz spi, albo ukrylo sie gdzies w pieleszach. Okna pobliskich kamienic sa ciemne, jedynie błyskaja sine poswiaty ekranow..

Zaraz przy kosciele stoja baraczki ze scenkami bożonarodzeniowej szopki. Postacie sa naturalnych rozmiarow, a do niektorych scenek rodzajowych mozna sie dosiąść i pouczestniczyc w biesiadzie. Milo sie siedzi, pod daszkiem jakby zaciszniej i podmuchy lodowatego wiatru nie wgryzaja sie tak pod kurtke. Tylko wspolbiesiadnicy jacys tacy malo rozmowni... ;)
Obok stoi kilka pustych budek. Poczatkowo nie zwracamy na nie uwagi. Bierzemy je za kramy minionego jarmarku swiatecznego. Przez chwile mi sie jednak wydaje, ze w jednej z nich cos sie rusza... Eeee, to chyba wiatr... albo mi sie zdawalo? Jeden z manekinow wbija we mnie wzrok i dziwnie sie usmiecha.. To w lampie cos nie stykało i zamrugała.. Blade swiatlo oswietla pusty przykoscielny plac gdzie tylko drobiny sniegu tancza jak wsciekłe na wszystkie strony. Zacisznie tu ale jakos tak dziwnie.. Czuc, ze nie jestesmy tu sami! Z budki rozlega sie beczenie. Ewidentne! Tam sa zwierzaki! Prawdziwe!!!!! Siedza zamkniete a wnetrze maja wylozone siankiem. Robia wrazenie calkiem zadowolone! Nie wiem czy juz spaly a mysmy je obudzili?
Zegnamy to nietypowe miejsce biesiadne, gdzie z ludzmi napic sie nie da a ze zwierzakami chyba nie wypada... Oblodzonymi, ciemnymi uliczkami suniemy ku naszej kwaterze, gdzies tam na obrzezach miasta...

9 komentarzy:

  1. Już dodałem Cię do swoich linków.Przeczytałem znowu Twoją relacją z ukraińskiego przedgórza bieszczadzkiego i ja chcę na Ukrainę!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Buba, czytam Twoje opowiesci od poczatku. Zaczalem jeszcze na rosjapl.info.
    Bardzo mi sie podobaja..
    A strefy czasowe maja rowniez cwiartki (zobacz Indie, Banglades, Nepal)
    Zeby Cie wbic w zdumienie zupelne to wspomne, ze przed II WS byl w Europie czas holenderski, rozniacy sie od GMT o... 20 minut.
    Pozdrawiam/jaybee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. patrz jak to sie czlowiek cale zycie uczy! myslalam ze strefy leca rowno co godzine a tu takie cuda! ciekawe co jest przyczyna i czemu np. w Europie czy na Syberii cwiartek nie ma?

      Usuń
  3. Hmm, jezeli chodzi o Indie to ten kraj powinien miec 2 strefy, ale biorac pod uwage, ze 20% spoleczenstwa zyje po europejsku, 50% po azjatycku a 30% w 19 lub zgola 18 wieku - centralny rzad w Delhi uznal, ze spoleczenstwo i lokalna adminstracja tego nie ogarnie. Wyposrodkowal: zamiast GMT+5 i GMT+6 jest GMT+5 1/2.
    Bangladesh ma GMT+6 (tak jak pownien).
    Nepal bedac miedzy +6 bangladeskim a +5 1/2 indyjskim uznal, ze musie sie czym roznic od nich i wprowadzil u siebie +5 3/4 :-)
    Turysci tez lubia, gdy czuja, ze zmienili kraj bo zmienili czas, prawda?
    Pozdro/jaybee

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny świetny cykl, Dolny Śląsk jest niesamowitym miejscem, a Twoje relacje jeszcze dodatkowo wszystko ożywiają! Powoli nanoszę na mapę kolejne Wasze dolnośląskie odkrycia i czaję się na trasę ich szlakiem!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też Cie czytam jeszcze z rosjapl.info. W czerwcu chce pojechać Twoim śladem w Bieszczady Ukraińskie tyle że czytałem że raczej tam kiepsko z noclegami. A sam trochę się boję spać w namiocie. Rzeczywiście nie można w Ukraińskich Bieszczadach na wsiach żadnego pokoju wynająć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wioskach pod Pikujem czy Starostyna pewnie cos wynajmniesz- slyszalam o kwaterach w Husnem czy Libuchorze, w Bilasowicji sama spalam w betonowym poradzieckim hotelu (ale to bylo 13 lat temu- wiec nie wiem czy stoi), W Zdeniewie po zakarpackiej stronie bieszczadzkich polonin napewno tez cos jest. Natomiast w wioskach od Sianek na polnoc- te wszystkie Jablunki i Boberki to nie wiem, nie wygladalo to obiecujaco pod tym wzgledem- na turyste z plecakiem patrzyli jak na UFO

      Usuń
  6. Kurde to nie dobrze :( A koniecznie chce tam pojechać, zrobić zdjęcia pięknym cerkwia, przejechać się koleją :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z buba się wspaniale rozmawia na forach :-)
    Pyta czemu tego lub owego nie ma w Europie lub Syberii,,,hmm, czujesz ze chce się ona czegos dowiedzieć (bo przecież bycie buba nie implikuje wszchwiedzy)- odpowiadasz...a ona udziela rad noclegowych innemu koledze.

    Glebia pogłębiania wiedzy doglebna, no przecież:-)

    OdpowiedzUsuń