bubabar

czwartek, 9 sierpnia 2018

Estońskie przystanki autobusowe

Przystanki autobusowe z innych krajow:

Polska - relacja

Ukraina - relacja

Gruzja, Rumunia, Armenia - relacja

Białorus - relacja

Obwod Kaliningradzki - relacja



Estonia zaskoczyla nas niesamowicie w temacie przystankow autobusowych. W innych krajach fajne i ciekawe obiekty tego typu zawsze byly stare. Poczerniałe drewno, stara cegła lub pustak, blacha falista, mozaiki z czasów poprzedniego systemu. Nowe wiaty przystankowe kojarzyly mi sie z czyms paskudnym i niezbyt funkcjonalnym. I pisanym przez kalke - jak wycietych z jednego wzoru, bez cienia orginalnosci i inwencji tworczej. Do teraz. Spora czesc estonskich wiatek - ba! domkow jest nowa! I nie umniejsza to ich klimatycznosci.

Najfajniesze okazy napotkalismy na wyspach - Saaremie i Hiumie. Mysle, ze moga one swietnie sluzyc za miejsca noclegowe dla rowerzystow czy stopików - rzadko sie trafia tak porzadna chata w gorach! My tez rozwazalismy takie spanko, ale nie bardzo byloby gdzie wcisnąc auto nie blokujac miejsca dla autobusu.

Przewaznie przystanki te sa na totalnym wygwizdowie. Malenki przysiółek, jeden dom lub dwa gdzies w głebi a przy drodze tylko ta chatka. Moze ludzie z tych domow sami je budowali? Bo wiedzą, ze przy drodze czeka ich snieg, wiatr i pizgawica? I dlatego buduja dobrze a nie na odwal sie - bo buduja dla siebie, buduja funkcjonalnie a nie jak najtaniej.

Najwieksze zagęszczenie ciekawych domeczków bylo na Saaremie, na trasie Lumanda - Tehumardi.

Domki przystankowe nieraz mają balkoniki, kolumienki, okienka, stoliki, obrusiki. Sa szczelne i przytulne. Często wypelnia je zapach ziół.

Ten ponizej to chyba najpopularniejszy "model" wystepujacy na Hiumie. Ten rodzaj to chyba jakas masowa produkcja, bo wiele w rejonie bylo wlasnie takich.



Na wielu przystankach sa w srodku skrzynki pocztowe. Albo choc pod daszkiem.



Nieraz spotkamy firanki w oknach. Albo ganeczek. Czy ozdobione sciany - w tym akurat artystycznie upięte sieci rybackie.







Tez drewniany, tez z balkonikiem...





Ten przypominał mi domek kempingowy z dawnych lat i te rozne osrodki wypoczynkowe nad jeziorami z czasow dziecinstwa.




A ten jakies klimaty goralskie. I nawet miał gont na dachu!



Ten taki wieloksztaltny



A ten postawili chyba wczoraj - tak zapodawał zapachem swiezego drewna. Przeszklona sciana z widokiem na morze, w srodku kwiaty i folderki o okolicznych imprezach artystycznych. Acz ów stół nieco dziwny, na kółkach, ni to kołyska dla niemowlaka, ni to co?





Nieco starszy obiekt, chyba jeszcze z radzieckiej białej cegiełki w cieniu rozłozystych drzew. Drzwi wprawdzie bez klamki i zamkniete ale mozna wejsc oknem.



A tu sie zbytnio nie popisali (jak na lokalne klimaty oczywiscie) bo budka malutka i przewiewna


Ten domeczek w nieco gorszej kondycji, zawilgły w srodku, z wyłupanymi oknami i mini magazynem starych szafek




W Vintri przeszli sami siebie w przystankowym wypasie. Przystanek jest zelektryfikowany, ma własna latarnie, kwiatową rabatke, stolik i kanape. I obrazki na scianach.







Są kibelki. Dwa.


I odrecznie sporządzony rozkład. Czy to mozliwe, ze nie zmienil sie od 1995 roku?


W tym nieco przegieli z solidnoscią i gabarytami i zalęgli sie w nim bezdomni. Przynajmniej tak to wyglada - jak jakas żulerska kanciapa. I zapach, i styl. A moze to nie przystanek? Moze poczatkowo bylo inne przeznaczenie tego budynku? A autobus zatrzymuje sie pod nim tylko dlatego, ze tu cos jest tzn. ów domek i skrzyzowanie. A wokol tylko lasy i lasy...






Gdzies koło Kabli. Od razu widac, ze okolica nadmorska. Zaparkowało tu jakies wikingowe czółno?


Smok z irokezem pokazuje wszystkim jęzor!


Jak górski szałas! Z malowniczo wykręconym filarem!




A ten taki niby zwykly ale jakos tak fajnie pomalowany!


Tu tez w paseczki.


Ludzie jak wszędzie są rozni. Tu tez zdarza sie mania zamykania i umiłowania prywatnosci pt. “moje, wszystko moje - a inni spier…”. Trafil sie wiec i przystanek zamkniety na klucz. Nawet sie nie da zajrzec do srodka.. Jeden jedyny taki spotkalismy. Pewnie sluzy tylko kilku okolicznym domostwom i ich gospodarze nie chca sie dzielic z innymi. Szlag wie jakie luksusy zawiera wiec w srodku. Na pewno sluzy jako lokalna tablica ogloszen.



Rassi, pasiasty, ze skrzynkami na listy w środku.





Malutki. Jak wigwam. W środku ławeczki i mikroskopijny stoliczek.




Skrzynki na listy nieopodal - na elewacji chałupy, obecnie już opuszczonej.



Pahni. Obszerny przystanek z przybudówką.


A w przybudówce całkiem wypaśny kibelek z zasłonką, umywalka..




To tylko niektore z napotkanych przystankow. Bylo ich wiecej. Ja bym sie zatrzymywała przy kazdym, ale toperz jednak ma jakies granice tolerancji na cudze zboczenia i po pewnym czasie odmówil wspolpracy i stawania co kilometr. Wiec w tym temacie zostalo jeszcze duzo do zbadania i obfocenia. Moze jeszcze jakies inne tajemnice skrywają estonskie przystanki rozsiane wsrod pól i lasów targanych wichrami wysp. Szlag wie co bylo bylo w tych, przy ktorych akurat nie stanelismy.







2 komentarze:

  1. Mega czad Az dziw ze nie popalone nie wysprejowane czy tam nie ma wandali czy Polaków zabrakło

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, to coś o czym nie miałam pojęcia.
    Są różne dziwy na świecie, ale czegoś podobnego (w internecie, bo Polskę głównie zwiedzamy) jeszcze nie widzialam.
    Ja spóźnialska jestem, więc czekając na kolejny autobus miałabym komfort 😉

    OdpowiedzUsuń