bubabar

środa, 23 sierpnia 2017

Blisko ale fajnie, czyli rowerem po okolicach cz.2

Dzis dla odmiany rozpoczynamy dzien od ogniska- trafila sie fajne miejsce na poczatku wycieczki - przy “Grodach Ryczyńskich”.


Ciekawe czy stała tu kiedys jakas chałupa? Czego to resztki widzimy po prawej?


A tak wyglada dwulatek, ktoremu powialo w pyszczek dymem ;)


W Błotach spotykamy pewną dekoracje ogrodową. Krasnale albo złote lwy na cokołach niekoniecznie trafiają w moje gusta. Ale ta zwierzyna i owszem! :D Chyba jest dziełem jakiegos domorosłego konstruktora!


W Dobrzyniu oczywiscie odwiedzamy sklep.


W Wójcicach tez.


Zawsze staramy sie tak planowac trasy aby unikac asfaltu.


Czuc juz powiew jesieni. Wszedzie żółto od nawłoci i wrotycza- juz nie od rzepaku...


Miedzy Wójcicami a Bystrzycą Oławską trafiamy do piaskowni. Zostawiamy rowery na gorce i ide piechotą rozejrzec sie po wyrobisku. W oddali widac jakies maszyny, wiec czesciowo chyba zaklad działa. Mamy nawet plan aby tu troche popływac… W pewnym momencie zwracam uwage na dziwna rzecz- nigdzie nie ma tu śladów butów. Tylko moje... wyraznie odbite w kazdym kawałku piachu… Znaczy miejscowi tu sie nie kręcą.. Znaczy - moze i mnie nie powinno tu byc? Ostatecznie wiec sobie kąpiel odpuszczamy, mimo ze pogoda jest duszna i lepka a chec wskoczenia do wody jest w ekipie ogromna.


We wsi wszystko hurtowo. Jak ptactwo- to stadami. Jak kapusta to po horyzont.


W koncu trafiamy na dogodne miejsce kąpielowe. Małe jeziorko nieco zarosłe szuwarem i pływajacym lisciem. Na mojej mapie wyglada to na starorzecze i mam nad nim znaczoną plażę (ale to stara mapa). Woda jest płytka i zadziwiająco chłodna.


Nieopodal jest jakis osrodek kempingowy i wisi napis “bar”. Niestety jest dostepny chyba tylko dla nocujacych, bo nie ma wejscia od zewnatrz. Szkoda, bo miejsce wygladało kusząco!

2 komentarze: