bubabar

poniedziałek, 28 listopada 2016

Czas nie goni nas cz.35 - Gruzja, Tkibuli

Wieczorem wjezdzamy do Tkibuli. Jest to gornicze miasto gdzie dominuje w krajobrazie blokowisko, jak zwykle w takich miejscach. Przewaznie mowi sie, ze takie wielkoplytowe klocki sa szare. Tu szare nie sa, zdecydowanie tkibulskie blokowiska sa rude. Bloki wygladaja jakby troche zardzewialy, jako ze rudosc wystepuje w sposob cieniowany.
Pierwszy rzut oka na polozone wsrod gor miasteczko mamy ze wzgorza. Poczatkowo nawet rozwazamy nocleg w tym miejscu, jednak po chwili wychodzi, ze jest to glowne miejsce w okolicy gdzie przyjezdza sie z dziewczyna na krotka randke. Biorac pod uwage strukture smieci pod stopami odchodzi nas ochota na postawienie tu obozowiska ;)
Jeden z pierwszych blokow na wjezdzie do miasta jest opuszczony i porasta go dorodny bluszcz
Kawalek dalej jest sciana z plaskorzezbami, utrzymanymi w kolorystyce lokalnej, tzn tez jest rudo. Nie moze oczywiscie w takim miejscu zabraknac gornikow, acz sa tez hodowcy ptactwa, malarze a kobiety cos trzymaja chyba w koszach (choc pozniej rozwazalam czy to nie sa motki jako ze w miescie byly zaklady przędzalnicze)
Jadac ulicami mam skojarzenia z Wałbrzychem. Moze to te gory w tle? Moze to przypylenie gorniczej przeszlosci? Moze to ten zapach?
Az odruchowo rozgladam sie za ulubiona speluną “Adria”. Zamiast niej dostrzegam hotel! To wlasnie taki hotel jakie lubie najbardziej! Taki, ktory zapewnia podroz w czasie.
Recepcjonista siedzi na przyzbie na drewnianym zydelku ćmokajac peta wsadzonego w okopcona rurke. Dzis bedziemy jedynymi goscmi. Hotel jest na ostatnim pietrze. Na nizszych mieszcza sie jakies pokoje o nieznanym przeznaczeniu. Czesc jest w remoncie, czesc wyglada na skladziki, inne odnogi korytarzy przeslaniaja ciezkie kotary.
Slimakiem klatki schodowej wspinamy sie wiec wzwyz, gdzie zaglebiamy sie w korytarze oswietlone niklym swiatlem, pelne skrzypienia podlog i chrobotania w scianach.
Trafia sie nam pokoj z balkonem. Dostajemy klucz i cegle. Klucz sluzy do zamykania drzwi a cegla do utrzymywania ich formie otwartej. Maja zwyczaj odruchowo sie zamykac a wtedy w pokoju szybko robi sie duchota.
Widoki z okien mamy takie.
Poczatkowo troche nas wkurza opiekun hotelu bo nie chce nam oddac paszportow. Twierdzi, ze jest zwyczaj aby one do rana lezaly na stróżówce. Nam sie ten pomysl zdecydowanie nie podoba wiec naciskamy go mocno, ostatecznie posuwajac sie do szantazu, ze albo oddaje dokumenty albo natychmiast opuszczamy lokal. A jako ze wybralismy opcje noclegu “bez kwitka” to kolesiowi zalezy zebysmy zostali. Toperz i kabak zasypiaja od razu jak niemowleta. Ja jakos nie moge usnac. W nocy wylaze na balkon. Mimo poznej godziny (chyba pierwsza czasu lokalnego) na ulicach jest calkiem spory ruch. Po chwili da sie jednak zauwazyc ze to kilkanscie samochodow, ktore jezdza w kolko, hamuja z piskiem, zakrecaja, zatrzymuja sie, witaja znajomych, wychylaja kolejke, znow robia rundke przez trzy przecznice by za 5 minut znow tu wrocic do kolegow. Wloczy sie tez dosc sporo dzieciarni, takich 8-12 latkow, w grupkach po kilkunastu. Obowiazkowo kazdy w jednej rece trzyma papierosa a w drugiej grajacego smartfona. Chyba czasem myla im sie rece bo niektorzy trzymaja telefony w gebach. Zaden natomiast nie przyklada fajki do ucha ;) Po drugiej stronie ulicy jest dosc dlugi napis na jednej z kamienic. Pod napisem fotografuje sie grupka napakowanych byczkow, przyjmuja bojowe pozy. Inna grupa ktora przechodzi chodnikiem pluje im pod nogi i wykonuje obelzywe gesty swiadczace o niecheci do zaistnialej sytuacji. Dochodzi do bardzo ostrej klotni, dwoch najbardziej impulsywnych porywa sie nawet do rekoczynow.. Zachodze wtedy w glowe co tez moze byc napisane na tym murze.. Bo chyba w calej sytuacji wlasnie o ten napis chodzilo. Tego dowiedzialam sie dopiero po powrocie. “Suchumi jest moja Jerozolimą, w przyszlym roku w Suchumi”. Czyzby tu, podobnie jak w Ckaltubo tez byli uchodzcy z Abchazji i tez “mieli konflikt” z pozostalymi mieszkancami miasteczka? (jeszcze raz dziekuje osobie, ktora pomogla w przetlumaczeniu)
Z boku hoteliku znajduje sie knajpka, stolowka, miejsce o klimacie swojskim, ktore oferuje jadlo i napitek.. Jest skierowana chyba glownie do miejscowych- napisy sa wyłącznie po gruzinsku. Gdyby opiekun hotelu nam nie polecil tego miejsca to w zyciu bysmy nie wpadli, ze tam karmia! Dzis np. polecaja zupe zwana ostri bo swiezo nagotowali jej caly gar. Takie wiec dzis zapodajemy sniadanie. Jadlodajnie prowadza trzy babki w srednim wieku. Pochlaniajac michę pysznosci sluchamy opowiesci o miescie- ze zalozyli je Niemcy, jeszcze przed II wojna. Od tamtych czasow wydobywa sie tu wegiel. Jeszcze niedawno, za Saakaszwilego utrzymywano przy zyciu kilka kopaln. Teraz padły, dziala tylko jedna.. Ilosc miejsc pracy w miescie drastycznie wiec spadla. Miasto powstalo przy weglu i bez kopaln nie ma racji bytu. Ludzie masowo wyjezdzaja, glownie do Turcji, na zmywak, na budowy i do opieki nad dziecmi i staruszkami. Bo co innego moze robic w Tucji gornik? Co ciekawe Tkibuli jest ponoc jedynym weglowym miasteczkiem Gruzji. Cala reszta okolicznego przemyslu wydobywczego to zaglebie manganowe, ktore ma sie ponoc duzo lepiej. Zaklady tam dzialaja, moze nie pelna para jak za sajuza, ale interes sie kreci. Kiedys w Tkibuli byla tez jakas fabryka przedzalnicza ale to juz totalnie melodia przeszlosci. Mimo upadku przemyslu w nocy unosil sie zapach jak dawnymi laty na Gornym Slasku- wiec cos chyba dziala , skoro spuszczaja po nocach “aromaty”? Oczywiscie nie mozemy zjesc w knajpie normalnie z kabakiem na kolanach bo babki od razu porywaja ją na rece i znikaja w sasiednich pomieszczeniach lub na ulicy. Jemy wiec na raty- jedna osoba je a druga nie odstepuje babki na krok i śledzi gdzie akurat niemowlak zostal wyniesiony. W najsmielszych snach nie przypuszczalam, ze w Gruzji bedzie to tak ogromny problem. Ze miejscowi nie beda potrafili zrozumiec, ze ktos moze nie chciec by osoba, ktorą zna sie od trzech minut, zabierala dziecko i wynosila w nieznanym kierunku. I jednoczesnie karmila je wedlug swojego uznania, uczyla chodzic, przebierala, albo przekazywala w rece kolejnej, juz nawet z widzenia nieznanej osobie. Co oczywiscie nie znaczy nic zlego o tych osobach- wszystkie trzy babeczki ze stolowki w Tkibuli sa przemile i bardzo sympatycznie nam sie z nimi gawędzi.
Zajezdzamy tez do mechanika, poniewaz pękła nam opaska na jednej z rur w silniku i troche w tym miejscu wycieka olej. Mechanik jest bardzo mily, chce pomoc ale totalnie nie moze zrozumiec o co nam chodzi. “No wycieka olej”- “No widze, wycieka, ale tylko troche. Jak w kazdym aucie, to nie problem. Dolejecie sobie jak wiecej wycieknie.”- “A nie mozna tego uszczelnic, nowej opaski zalozyc?”- “A po co? Jezdzi? Zapala? Działa- nie ruszac”. I chyba gosc mial racje, ze nie bylo potrzeby ruszac. Bez tej opaski dojechalismy do Polski. Mechanik w Olawie oczywiscie zlapal sie za glowe, prawie zaplakal, opaske zalozyl, wszystko powycieral.-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wielkoplytowe budownictwo Tkibuli charakteryzuje sie spora domieszka cegly i podrzezbieniami wokol okien i balkonow.
Nad rzeka wystepuja wiszace komorki.
A poza tym to juz wschodnia klasyka- zolte gazowe orurowania, plataniny kabli, anten, klimatyzatorow i oczywiscie wszystko oplecione pajeczyna moich ulubionych sznurkow z praniem powiewajacych na wietrze. Ha! Ja tez tak kilka dni temu suszylam pranie! Patrze wiec na majtajace sie w podmuchach gacie i rozpiera mnie radosc i duma :)
Wszystkiemu przyglada sie jakis koles w budionowce, ktoremu glowa wyrasta prosto z rosochatego kamienia.
Pociagiem do Tkibuli nie dojedziemy. Ciekawe do kiedy byla tak mozliwosc…
Mijamy tez dziwny plot. Jego fragment stanowi.. no wlasnie nie wiemy co… Najbardziej kojarzy mi sie to z wnykami ktore zakladaja klusownicy by zlowic sarenke. Czy w tym miejscu wlasnie tedy nalezy przechodzic- albo wlasnie nie bo to pulapka? Albo po prostu nie ma to zadnego glebszego znaczenia tylko wstawili w plot kawalek blachy jaki akurat sie nawinal? I tylko buba probuje we wszystkim znalezc sens i drugie dno? ;)
W miasteczku zauwazamy znak drogowy prowadzacy jakby do jakiejs baszty albo zamku. Jedziemy wiec w tamta strone. Tak wjezdzamy na stroma, plytowa droge w kierunku wioski Mukhura. Wspinamy sie na wysoka przelecz, skad sa fajne widoki.
Jest tu tez cos co wyglada na resztki jakies wiezy w kamieniolomie. Czy to ta baszta ze znaku? Na zawsze zostanie dla nas tajemnica. Pytalismy kilku miejscowych (jeszcze na dole) ale nikt o baszcie nie slyszal.
Jest tez malutki domek na pustkowiu. Otwarty, w srodku prowizoryczna prycza do spania, porzadny piecyk, krzeslo, krzyz na scianie i jeden napis weglem. Jak pozniej sie dowiaduje napis oznacza cos w stylu “szanuj rodzine”. Sa tez slady po krowach.
Na przeleczy nad Tkibuli (jadac w strone Ambrolauri) zatrzymujemy sie by popodziwiac widoki. Gory, skaly, osiedla, haldy, budynki przemyslowe. Miasto jak na dłoni…
I w tle plytki zbiornik Tkibuli o poszarpanej linii brzegowej...
Przy przeleczy jest tez jaskinia. Poczatkowo dosc obszerna komora przechodzi w waskie, rozgalezione korytarzyki. Im dalej tym zwieksza sie wilgoc i mgla. Gdy trzeba by zaczac sie czolgac zawracam. Acz korytarze ida dalej a z glebi wieje chlodem co sugeruje, ze jaskinia szybko sie nie konczy.
cdn

4 komentarze:

  1. http://infojd.ru/28/tkibuli2010_01.html - wychodzi na to, że w 2010 jeszcze była czynna.

    A jaskinie w Gruzji przecież najgłębsze na świecie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiec szybko poszlo z tą linia ;) albo jest jeszcze inna szansa- ten fragment torow ze zdjecia, jest na obrzezach miasta, jakby po stronie przeciwnej niz Kutaisi. Wiec moze to jakas bocznica albo tory towarowe a linia do Kutaisi wyglada lepiej?

      Usuń
  2. https://bahnbilder.ch/picture/18295 2015 - jak najbardziej czynna.

    http://railway.ge/?web=1&action=page&p_id=480&lang=rus rozkładowo dwie pary pociągów, 3h na tą trasę to "lepiej"

    OdpowiedzUsuń
  3. Lokomotywa i jeden wagon! Cudo! :D Musze sie kiedys nim przejechac!

    OdpowiedzUsuń