bubabar

sobota, 17 grudnia 2016

Czas nie goni nas cz.45 - Gruzja, Afnia

Dzis mamy plan aby dotrzec do wioski Afnia, ktora jest polozona na skraju plaskowyzu i mamy podejrzenia, ze jest stamtad ladny widok. Prowadzi tam droga, ale zdecydowanie nieskodusiowa. Planujemy wiec isc piechota. Widac zakosy drogi ryjacej sie zboczem, domy na skraju i spory słup, ktory mamy zamiar obejrzec z bliska (prawa krawedz zdjecia)
Poczatkowo wybieramy zla droge, ktora wyprowadza nas pod szalasy pasterskie gdzies na ¼ wysokosci wzgorza.
Widac stad pole namiotowe, widac twierdze w Tmogvi gdzie bylismy wczoraj..
Ale nie widac perspektyw na kontynuowanie wycieczki.. Dalej chaszcze i skaly. Gruzja jest dosyc slabym miejscem do chodzenia po gorach na przelaj, bo nagle moze wyrosnac przed nami pionowa sciana.. Ze smutkiem cofamy sie. Juz nawet rezygnujemy z dotarcia na gore. Widzimy zakosy serpentyn przecinajace zygzakiem wzgorze ale nie mozemy cos znalezc wlotu tej drogi. Idziemy w takim razie zobaczyc opuszczony dom nad Wardzia. Dom obecnie sluzy jako oborka tzn jego dolny poziom, bo schody na gore sie obwalily. Ogrodek porastaja aromatyczne chwasty, ktore krowki wciagaja z niemalym zapalem. Ciekawe czy ma to jakies przelozenie na wlasciwosci mleka? ;)
I nagle okazuje sie, ze zaraz za domem ida serpentyny tej wlasciwej drogi na Afnie. Stad jednak widac wyraznie, ze to straszna wyrypa. Siadamy wiec na poboczu i czekamy na stopa. A nuz cos pojedzie. A jak nie pojedzie to trudno.
Fajnie stad widac nasz namiot!
I “glowne” tutejsze skalne miasto.
Stadko krow przechadza sie skrajem szosy.
A my delektujemy sie spokojnym wczesnym popoludniem przy zapomnianej drodze.
Dobrze ze rejon obfituje w zabawki!
Po godzinie lub dwoch pojawia sie terenowka,nalezaca do jakiejs organizacji ochrony przyrody, jakis sluzb mundurowych, straznikow czegos tam.. Na dachu maja takie swiatla niebieskie jak policaje. Chyba sobie dorabiaja wozac po okolicy turystow z Tbilisi. Wnetrze kabiny jest dosc zapchane, wiec sadowimy sie na pace. Droga ryje serpentynami cale zbocze, kolejnymi zakosami powoli wspina sie do gory. Cala ma dlugosc chyba 10 razy wieksza niz byloby to w linii prostej. Mijamy kilka stad krow kupiących sie glownie nad wodopojami.
Znad horyzontu wylania sie coraz wiecej pagorow a w koncu pojawiaja sie moje ulubione Gory Samsarskie!
Sama Afnia jest dosc dziwna, nie przypomina innych gruzinskich wsi. Predzej wyglada jak osiedla uchodzcow kolo Gori. Wiekszosc domow jest zbudowana wedlug tego samego wzorca. Czesc z nich jest zamieszkana, a inne wogole nie zostaly ukonczone.
Na skraju urwiska
Nasz stop i sesja zdjeciowa turystow ze stolicy.
I "słup"- ten widziany z dołu. Tak naprawde jest jakims bardzo duzym baniakiem (silosem?) z zardzewialego metalu
Spotykamy tez osła w kolorze bzu ;)
Ogladamy kosciolek, do ktorego bezskutecznie probujemy sforsowac drzwi. A potem sie okazuje, ze sa drugie, otwarte. Taki maly budynek i dwoje drzwi!
W srodku dosc skromny wystroj, duzo malych swietych obrazkow
Nie wiem czy to Jezus, czy jakis lokalny swiety ale bardzo przystojny :P
Krzyz pokutny?
Ekipa z dwukolowego wozka wita nas ormianskim pozdrowieniem i sa bardzo zdziwieni, ze odwiedzilismy ich wioske.
Wracamy pieszo, nic nie jedzie, no ale my nawet nie planujemy łapac stopa- w dol to sie zawsze idzie przyjemnie. Poza tym na spokojnie nacieszymy sie widokami na wąwoz i gory ktorych z Wardzi nie widac..
A tu drugie cieple zrodla “z lotu ptaka”
Tu mało goscinny klasztor Gorna Wardzia
Ciekawe jaki procent gruzinskich krow ginie tragicznie spadajac ze skal?
Na jednej z gorek udaje sie wypatrzec jakis kamienny budyneczek. Chyba kosciolek? Na mapie nic tam nie mam- ani drog, ani zabudowan... Szkoda, ze zdechl mi aparat z dobrym zoomem.. Od strony wawozu raczej sie tam nie dotrze.. Predzej ta droga co szla za twierdze w Tmogvi. Kiedys tam sie wybierzemy- ale chyba nie tym razem…
Za Afnia, tez na krawedzi skarpy stoja jakies zelazne konstrukcje niewiadomego przeznaczenia..
Tu na poloninach chyba widac jakies bacowki…
Dlugo by mozna sie tu wloczyc, a im dalej sie pojdzie, tym wiecej widzi sie kolejnych miejsc, ktore tez by sie chcialo odwiedzic…

cdn

2 komentarze:

  1. Te ich krowy to są jakieś mega dostosowane- my doszliśmy kiedyś do wniosku, że tam się wykształciła nowa rasa "mountain cows" ;-) No ale te nie dostosowane pewnie natura szybko sama eliminuje hihi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za odpowiedź na zagadkę pt. co tam u góry wystaje :)

    OdpowiedzUsuń