bubabar

wtorek, 8 grudnia 2015

Sudety - Ciepła zima na trzech wieżach (2015)

Poczatek grudnia jest niezwykle cieply, sloneczny- wrecz letni! W sobotni poranek mam na termometrze za oknem 10 stopni! O 8 rano! To motywuje aby zbierac sie szybciej i natychmiast ruszac w dal. Dzis suniemy w rejony Gor Opawskich. Slonce wali w oczy, obsiane pola zielenieja a na gorach zamykajacych horyzont leza grube zwaly chmur.

Ruszamy na Graniczny Wierch od czeskiej strony, z okolic Mesta Albrechtice.





Na pagorku gdzie podazamy stoi sobie wieza widokowa, troche nietypowa bo podwojna. Wyglada jak dwa maszty przekaznikowe polaczone balkonikiem.







Obok wiezy jest jeszcze mala wiatka- taka z gatunku tych co nie chroni ani przed deszczem ani przed wiatrem a daszek to ma chyba do ozdoby. Od innych wiat wyroznia ją wiszacy z boku dzwoneczek. Z grubego metalu, o ladnym dzwieku.

Niektorych z ekipy dzwoneczek interesuje jakos szczegolnie.

Taka choinke bym chciala miec w domu na swieta! nawet ubierac by nie trzeba! ;)

Cieniste zbocze gorki przypomina jednak ze lato juz jakis czas temu sie skonczylo. Roslinnosc pokryta jest tu szronem, szadzia, czy jak to sie nazywa. Zamarzle bąbelki, krople, rosochate igielki. I moj parszywy aparat ktory nie dosc ze nie umie zlapac ostrosci to jeszcze co chwile sie wylacza, samodzielnie jezdzi zoomem wte i wewte jak opetany, ogolnie zyje swoim wlasnym zyciem, wogole nie zwazajac na moje sugestie odnosnie jego dzialan. Tym samym mija sporo czasu a ja mam pol karty nieostrych zdjec. A szron i sople to dwa aspekty zimy ktore lubie :)



W wiosce Tremesna podjezdzamy pod dwa sklepy. Oba sa mile. Pierwszy wyglada troche jak opuszczony, tzn nie ma w nim prawie wogole towaru, zajete jest moze 10% polek. Z piw maja Radegast w ilosci 7 butelek. Ludzi jest za to sporo i sa w doskonalych nastrojach. Moze ma na to wplyw trunek ktorym czestuje ekspedientka spod lady. Rowniez zalapuje sie na jakas zielona ziolowa ciecz o smaku dosc srednim. Miejscowi chyba opowiadaja dowcipy bo co chwile wybuchaja zbiorowym smiechem. Niestety nic nie rozumiem z ich rozmowy, wiec kompletnie nie wiem czy smieja sie ze mnie, do mnie, czy zupelnie niezaleznie. W kolejnym sklepie wybor piw jest duzo wiekszy, klimat bardziej klasyczny a wygrzane podsklepie zacheca aby siasc na schodkach , poszurac nogami w skruszonym asfalcie i wystawic gebe do slonca.

Nasz kolejny cel dzisiaj to gorka Straz nad wioska Liptan. Prowadza tam plowe sciezki wygrzanymi polami.






Wskaz element ktory nie pasuje do pozostalych ;)

Im wyzej tym bardziej stromo. Mocno sie trzeba zapierac!


A moze to po prostu trojkolowiec dociazony nowym dodatkowym pasazerem? bo od dzis podrozuje z nami robak. Grzechocze, szelesci i piszczy wiec zostal natychmiast schwytany w male łapki i nie ma mowy o rozstaniu. I jak tu nie pokochac ciucholandow jak tam takie robaki sprzedaja? Na szczycie sa dwie wieze o roznym przeznaczeniu i wiata ktora zjadla drzewo. I para czeskich motocyklistow ktorzy sa chyba niepocieszeni naszym przybyciem bo nastawiali sie na romantyczny wieczor we dwoje.



A na wiezy znow wisi dzowneczek! Taki sam, albo bardzo podobny! O co chodzi z tymi dzwonkami????

O porze roku przypomina uciekajace za pagorki slonce, mimo ze dopiero polowa dnia..

Dzis wieczorem dolaczamy do mikolajkowej imprezy z forum goryszlaki, ktora to ekipa biesiaduje w PTSMie w Prudniku. Obiekt zostal nazwany schroniskiem chyba tylko przez pomylke albo z racji checi pozyskania funduszy unijnych. Z ktorej strony by na niego nie spojrzec- jest to wypasny hotel. Plusem jest to ze nikt nie zabrania picia, spozywania wlasnego zarcia ani nie narzuca ciszy nocnej a swietlica na biesiady jest dostepna cala dobe. Sa zatem nalewki, pyszne jedzenie w ilosci duzo (kazdy cos przyniosl, rowniez na cieplo) oraz rozmowy i troche spiewow. Najbardziej wytrwali klada sie spac kolo 2. Jako ze czesc przywiezionego zarcia smakuje bardziej na cieplo mamy okazje zapoznac sie jak dzialaja nowoczesne PTSMy. Kuchnia jest, a jakze. Nawet dwie i wyposazone w jakies kosmiczne blyszczace chromowane sprzety o ktorych nawet strach myslec ile kosztowaly. Tylko ze z jednej kuchni nie wolno korzystac (ponoc aby nic nie zniszczyc bo przez 5 lat po otrzymaniu dotacji moga chodzic kontrole) a w drugiej jest kuchenka elektryczna ktorej nikt (rowniez z obslugi) nie potrafi zmusic do wspolpracy. (jakos tak sie porobilo u nas ostatnimi czasy ze coraz czesciej elegancja i nowoczesny blichtr dominuja nad funkcjonalnoscia i zdrowym rozsadkiem.) Pozostaje na placu boju tylko mikrofalowka- dobrze ze nikt nie planowal jajecznicy ;) Rozwazam jeszcze uruchomienie marusi na parkingu ale ostatecznie mikrofalowka wystarcza. Jest za to winda towarowa ktora jezdzi z dolnej kuchni do gornej, ma udzwig 100 kg, ale niestety wisi na niej kartka ze nie wolno nia przewozic ludzi… ;) Z imprezy niezwykle cieszy sie male kabu, ktore dostalo kupe prezentow, non stop jest noszone na rekach przez cale zastepy wujkow i cioc, cos sie dzieje wokol ciekawego, wreszcie mozna fikac nozkami na stole i wsadzic czasem pięte do salatki badz lecza ;) A to widok na miejsce zlotu z zewnatrz. Pierwszy lustrzany PTSM w jakim zdarzylo mi sie spac! ;)

Schronisko stoi na terenie dawnych ogromnych koszar, ktore rano ide zwiedzac. Budynkow jest w cholere i troche. Pelnia rozne funkcje, od mieszkalnych, przez fryzjerow, domy weselne, magazyny. Czesc jest opuszczona i popadajaca w ruine. Niestety sa tez szczelnie zamkniete i do zadnego budynku nie udaje mi sie wpelznac.







Nie to co w Kozlu gdzie po podobnym zespole koszarowym lazilismy zeszlej zimy chyba pol dnia! Ciekawe czy tu wnetrza wygladaja podobnie? https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201412_Kozle_Koszary# Odwiedzamy wieze na Kozie Gorze nad Prudnikiem skad swietnie widac koszary, ktore wrecz dominuja w miescie.


Potem jeszcze odwiedzamy zwirownie w Skrzypcu

dwa krzyze pokutne, z ktorych jeden wyroznia sie tym ze nie ma obok wbitej tabliczki


A potem sa jeszcze trzy mlyny. Kazdy inny, choc laczy je to ze zaden juz nie dziala. Pierwszy jest miedzy Prudnikiem a Trzebinia. Z dawnych murow zostalo niewiele, dominuje nowy pustak. Ktos chcial tu zrobic hotel ale sie rozmyslil. Wlaze do srodka przez okno balkonowe. Wsrodku slysze kroki i chrzakniecie. Ktos tu jest ale wyraznie przede mna ucieka. Kilkukrotnie widze tylko cien.. Troche czuje sie nieswojo i juz nawet mysle o przyspieszonej ewakuacji, gdy nagle mignal mi aparat na szyi i siwa glowa. Wiem ze nie nalezy kierowac sie pozorami- ale taka osoba to chyba mnie nie pozre zywcem? Wolam wiec dzien dobry i chwale cieply dzien. Cien wylania sie z mroku. Tajemnicza postac okazuje sie bardzo sympatycznym gosciem ktory chodzi po ruinach i opuszczonych by fotografowac tam nowy swiat i zycie wkraczajace w porzucone mury- zasiedlajace ruiny zwierzeta. Pomijajac gatunki oczywiste, takie jak myszy latajace i pelzajace, mozna tu w mlynie spotkac ogromnego puchacza oraz liska. Wszystko udokumentowane na fotkach.



Drugi mlyn stoi w Skrzypcu. Przypomina zruinowany palac


Obok jest piwniczka wypelniona ceglana kolumnada.

Nic ciekawego gdyby nie to ze piwniczka… piszczy. Jak wchodze to zaczyna mi solidnie piszczec w jednym uchu. Jak wychodze to przestaje. Wracam- piszczy. Chodze w kolko po piwnicy, robie zdjecia- piszczy. Na zewnatrz cisza. Ki diabel? Trzeci, w wiosce Jasiona, wyglada jak opuszczony niedawno.

Wewnatrz pomieszczenia mieszkalne wrecz do zamieszkania od zaraz




Czesc przemyslowa rowniez prawie kompletna- stare wagi, odezwy, drewniane maszyny i zsypy do mąki. Jest kilka pieter. Tylko im wyzej tym bardziej chrupia podlogi- chyba efekt butwienia z racji cieknacego dachu. W drodze na drugie pietro urywa sie szczebel drabiny. Uznaje to za znak i nie ide dalej…







Na pobliskim dachu kisc megafonow. Ciekawe co ostatnie z nich lecialo?

Z widokiem na Biskupia Kope konczymy ta niezwykle mila jak na zimowy czas wycieczke.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz