bubabar

czwartek, 26 marca 2015

Sudety - Zlot forum sudeckiego pod Ślężą (2015)

Zlot dla nas rozpoczyna sie poznym piatkowym popoludniem gdy zabieramy Tomka z PKP w Olawie i suniemy ciemnymi wioskami w strone Slezy. Moja ufnosc ze boczne drogi sa mile i bezpieczne zostaje dzis troche nadwatlona- spotykamy na drodze totalnie rozwalonego busa- fragmenty auta sa rozwleczone na przestrzeni kilkuset metrow. Wyglada jakby mu cos odgryzlo spory kawalek boku.. Nie ma innych aut, nie ma drzew- ufo czy co? jak sie okazuje jechal traktor.. nieoswietlony, z rozlozona brona.. Walnal w busa- po czym uciekl.. Nie uciekl daleko- do nablizszego gospodarstwa. Policja juz jedzie, wiec napewno go znajdzie- acz pewnie w alkomat bedzie dmuchal kuzyn.... Nic nie zrobimy. Zegnamy sie z kierowca busa i wymijajac czesci auta jedziemy dalej, wpadajac w lekka panike na widok kazdej maszyny rolniczej... (do ktorym mamy rowniez osobiste urazy z przeszlosci...) W schronisku pod Wiezyca czeka juz kilka osob, pozniej docieraja kolejne. Sala biesiadna sie zapelnia milym gwarem, sykiem otwieranych butelek i odglosem gitar (w porywach graly trzy jednoczesnie, czasem nawet ta sama piosenke ;)







Towarzysza nam rowniez rozne zwierzeta, uzywane w niekoniecznie konwencjonalny sposob



Ja zaszywam sie w spiworku kolo drugiej acz jeszcze dlugo slysze odlegle odglosy wesolej imprezy. Rano z czescia osob wyruszamy w strone sztolni chromitu poloznej na zboczach gory Czernica. Sztolnia niestety jest szczelnie zakratowala- widac jeszcze zadna dobra dusza nie podjela sie rozciecia czy rozkucia tego badziewia. Probujemy czy przypadkiem komus z nas nie uda sie przecisnac miedzy kratami. Gdy najszczuplejsza z ekipy Karuda utyka juz na ramionach spora czesc ekipy wogole odpuszcza dalsze proby. Mnie udaje sie wlozyc glowe pomiedzy kraty ale potem dlugo nie moge jej wyjac i juz sie nawet troche denerwuje gdy kolejny raz cos sie blokuje na uszach. Snujemy sobie pomysly ze na takie okazje dobrze jest miec w ekipie dwuletniego dzieciaka! Nauczyc go robic zdjecia ze statywu na dlugim czasie i miedzy kazdymi kratami przejdzie i kazda sztolnie spenetruje ;)




Tu i owdzie wiosna niesmialo wylazi spomiedzy starych zbutwialych lisci...

Pozniej odwiedzamy kamieniolomy kolo Sobótki Zachodniej. Sa tu dwa jeziora polozone w glebokich skalistych rozpadlinach! Nie jest to wprawdzie lej kopalni diamentow w Mirnym ale rowniez robi wrazenie! Dlugo skaczemy po skalnych polkach i cieszymy sie tym miejscem. Szkoda ze temperatura nie pozwala na kapiel!










W Będkowicach odwiedzamy skansen archeologiczny. Gdzies w necie wyczytalam ze miejsce jest zapomniane, od lat nieuzywane a pootwierane na osciez domki rokowaly noclegowo na cieplejsze pory roku.. Niestety - chyba ktos sobie o tym miejscu przypomnial, odnowil domki i powiesil klodki.


W Sobótce szukamy knajpy ale nic nie mozemy znalezc. Jest wprawdzie restauracja w rynku ale wystroj i biale obrusy na stolach zdecydowanie nas zniechecaja. Niedaleko odkrywam hotel "Pod Misiem"- szkoda ze jest juz nieczynny! A juz mialam plan zeby w nim zanocowac!

Przypomina mi sie ze kiedys bylismy z Iza w knajpie kolo browaru.. fajne baraczki nad stawikiem.. To chyba bylo gdzies tu?? Jedziemy szukac! I udalo sie! Drewniane budyneczki stoja w cieniu wielkiej ruiny. Podaja tu rozne potrawy rybnopodobnego pochodzenia np. zupe z rakow, pierogi z dorszem, karp w ciescie itp. Jest tez kociolek tzn gulaszowate cos , co bardzo przypomina solianke! Miejsce zarowno ze wzgledu na wystroj, polozenie, zarcie- bardzo przypada mi do gustu!




Potem wracamy juz do schroniska. Dzis w planach integracja przyogniskowa!






Rano pogoda wydaje sie rokowac dobrze, slonko zaglada nam do okna. Niestety pozniej zaciaga sie chmurami i zaczyna pizgac zimnym wiatrem. Szukamy dzis kolejnych kamieniolomow ale wszystkie okazuja sie czynne albo/i malo ciekawe. Przypadkiem wpadamy na opuszczona stacyjke w Marcinowicach


Mijamy tez dom- idealny dla ludzi ceniacych przestrzen i nie znoszacych zaduchu!

A potem kolo Garncarska w dawnym dworskim parku szukamy grobowca rodziny von Becker. Nie wiem czemu wyobrazamy sobie ze bedzie to jakas kaplica, mauzoleum albo chociaz solidna krypta. Jest plyta i krzyz...


W owym zdziczalym podmoklym parku mozna uzyc na roznych przyrodniczych akcentach






Na pozegnanie okolicy odwiedzamy jeszcze stary pomnik, ktory o dziwo jest zadbany, odmalowany, widac ktos o niego dba.


wiecej zdjec https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201502_ZlotSudecki_podSleza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz