Wycieczke zaczynamy w Polanicy. W centrum pytamy o droge przechodnia, ktory okazuje sie byc dzialaczem lokalnego PTTKu. Odprowadza nas pod stacje opowiadajac rozne ciekawostki o okolicy, np. o Czarnym Bagnie, nowoodkrytych czesciach Jaskini Niedzwiedziej czy malowniczej dolinie Orlicy. Ponoc zapałał do nas szczegolna sympatia bo juz bardzo dawno nie widzial w okolicy turystow z plecakami.
Nad Polanica dlugo ciagnie sie asfalt i przysiolki ale widoki sa coraz ladniejsze.
Na Kamiennej Gorze mijamy fajne skalki.
Pod jedna jest jakby nisza i kilka osob mogloby tam zapewne zanocowac nawet w czasie deszczu
Spora czesc naszej dzisiejszej trasy jest dosyc monotonna- las, las i las i szeroka utwardzona droga przez niego idaca.
Kawalek szlaku prowadzi starymi, chrupiacymi, zbutwialymi podestami, ktore umozliwiaja przejscie przez torfowisko. Kazde nadepniecie gruntu poza kładka powoduje glosne mlaśniecie i znikanie buta pod mchem. Pojawiaja sie brzozy, bagienne kwiatki i baaardzo duzo mchu.
Na nocleg ukladamy sie w bardzo milym przybytku- lesnym szopopasniku. Ten akurat przedstawia sie jako chatka "de-lux". Zmiesciloby sie w srodku na nocleg przynajmniej z 10 osob. Po schodkach wchodzi sie na stryszek z duzym drewnianym podestem. Wnetrze jest cieple i zaciszne. Trzeba tylko uwazac na dwie spore dziury w podlodze, ktorymi spada siano do pasnika.
Obecnie w pasniku nie ma zbyt duzo siana ale widac wyraznie ze sporo mieszkancow lasu przychodzi sie tu stolowac. Wszedzie wokol lesne poszycie pokryte jest jak zwirkiem - gowienkami zwierzyny!
Aby nie siedziec w kupach odchodzimy kawalek w las aby przyrzadzic tam kolacje. Rozsiadamy sie na jakis starych drewnianych drzwiach.
Wokol ptaki dra dzioby jak oszalale, a czasem w tle przemknie jakis rozpedzony rowerzysta albo wielki dzwig do zwozki drewna. Popoludniowe slonce odbija sie w dorodnych pajeczynach
Spac kladziemy sie dosyc wczesnie. Na stryszku pasnika nie jestesmy sami- towarzyszy nam Kunegunda- obrazek namalowany weglem. Zastanawiamy sie czy komus pozowala ponetna kolezanka czy moze malowal z pamieci? Co ciekawe- na scianach pasnika nie ma zadnych innych rysunkow ani napisow.
Spimy prawie 14 godzin!! Nie pamietam kiedy mi sie tak fajnie spalo!
Rano odkrywamy ze za pasnikiem plynie mily pluszczacy strumyk!
Dzis znow wedrujemy fragmentem torfowiska, wraz z poskrecanymi sosnami i brzozami przegladamy sie w oczkach wodnych.
Cos jest w powiedzeniu ze "chodzenie po bagnach wciaga" ;-)
Wylazimy na wieze widokowa ale ciekawszy jest widok spod wiezy na bajorka niz z gory
W najblizszej okolicy jest tez wiatka- w przypadku braku pasnika wlasnie ją bralismy pod uwage na nocleg
Pozniej zjadamy jeszcze smazony ser w schronisku pod Muflonem,
z widokiem na Duszniki i wsrod towarzystwa kuracjuszy o sredniej wieku okolo 70 lat. Juz ktorys raz zauwazamy ze ta grupa wiekowa jest duzo radosniejsza od wielu naszych rowiesnikow, ma wiecej marzen, pomyslow i ciekawych planow na przyszlosc...
Do Kłodzka jedziemy autobusem- fajnie ze sie akurat trafil jeden z moich ulubionych modeli
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201305_Gory_Bystrzyckie#
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz