bubabar

piątek, 20 marca 2015

Sudety - Rudawy Janowickie (2012)

Trasa z Oławy w Rudawy Janowickie zajeła nam okolo 7 godzin ;) w koncu to ponad 100km :lol: W Marciszowie pod wiaduktem zatrzymuje sie jakis samochód, wysiada facet i woła "Buba!". Okazuje sie ze to Królik zmierzajacy wlasnie z żoną w Karkonosze :) Ponoc najpierw rozpoznał skodusie a potem tylko cos biegajace wokól z warkoczykami potwierdzilo jego przypuszczenia. Zatem padamy sobie w objecia na srodku szosy, nie przejmujac sie za bardzo trabiacymi samochodami, ktorych to kierowcy maja bardzo zdumione miny widzac to nietypowe powitanie :) Jak milo spotkac na zywo kolejnego forumowicza!! Na naszej drodze w góry jest jeszcze wioska Wieściszowice i dawny kamieniołom amfibolitów. Sam kamieniołom taki sobie ale roztaczaja sie z niego ladne widoki i ciekawa rzecza sa trzy metalowe wysokie wieże. Niestety drabinki maja dopiero gdzies od pierwszego pietra- pewnie aby wyeliminowac takich niedzielnych wspinaczy jak buba naprzyklad ;)





Przez kamieniolom przeplywa mily, wartki i lodowato zimny potoczek. Wydaje sie ze gdzies niedaleko musi byc zrodelko. Wspinamy sie jakis czas wzdluz pluszczacej wody. Jednak gdy nachylenie terenu robi sie takie:

odpuszczamy dalsze poszukiwania... Planujemy dojechac do Czarnowa przez Rędziny ale droga okazuje sie byc zamknieta, stoi zakaz i widac jakby jakies remonty tam zachodzily. Miejscowi doradzaja jechac objazdem mała droga łączaca Wieściszowice z Raszowem. Pomysl okazuje sie byc wyborny!!!! :-D Wjezdzajac na ta droge wkraczamy jakby w inny swiat




Tak piękna droga to ja juz dawno nie jechalam! Jako ze dzien chyli sie ku wieczorowi postanawiamy zrobic zapasy na wieczorny biwak. Od rana zreszta mamy taki plan ale wszedzie po wsiach tylko jakies zabki, kropki i lewiatany, nigdzie odpowiednio sympatycznego sklepiku. W Raszowie taki sklepik odnajdujemy!

Wokoł pachnie swiezo zebranym sianem, a za sklepem trwa wlasnie oprawianie świnki

Mamy nieodparte wrazenie ze przenieslismy sie gdzies daleko,gdzies za Przemyśl naprzyklad. A moze wciaz jeszcze wedrujemy wioskami koło Sianek? Moze wcale nie wrocilismy w miedzyczasie do domu? ;) Na potwierdzenie naszych dziwnych odczuc w sklepie trafiam na polke ukrainskich piw!! jest bałtika, jest obołon i jedno takie ktorego jeszcze nigdy nie pilam- wiec nie omieszkam zakupic i przeprowadzic dzis degustacje

I tak jakos wychodzi ze kolo 17 ruszamy w góry z Czarnowa ;) Po drodze mijamy fajne formacje skalne zwane na mapie Koniami Apokalipsy. Niektore skaly tworza jakby daszki i tunele, a slady ognisk wskazuja ze dobrze nadaja sie na nocleg i biesiade



Po drodze mamy gorke Mała Ostra z ktorej roztaczaja sie bardzo ladne widoki



Widoki i atmosfere wygrzanej skałki na szczycie tego wzgorza upodobaly sobie takze cale roje latajacych mrówek!! Nie sposob nawet zapozowac przez 3 s do zdjecia bez oganiania sie. Upierdliwe insekty wlaza do oczu, nosa, uszu..


Slonce przybiera juz wieczorne kolorki

a my mijajac stare drogowskazy

docieramy do celu dzisiejszej wedrowki- Kamiennej Ławki i wiaty koło niej sie znajdujacej



Wieczor spedzamy przy ognichu, kielbaskach i degustacjach (pszeniczny etalon bardzo dobry!)

Wiatka okazuje sie byc duzo wieksza niz wydawalo mi sie ogladajc zdjecia. Z 10 osob by sie zmiescilo wygodnie! Majac wybór ukladamy sie do snu na szerokim stole:

Rano do wiaty zaglada para z kujawskopomorskiego wedrujaca czerwonym szlakiem. Chlopak z zapalem opowiada o minionych noclegach i przygodach. Dziewczyna jakos duzo mniej entuzjastycznie podchodzi do tej wedrowki... Schodzimy sobie zielonym szlakiem w strone Starego Traktu Kamiennogorskiego. Podziwiajac raz po raz odslaniajace sie widoki Karkonoszy rozwazamy jakie tam musza sie przewalac ogromne tłumy podczas gdy my wedrujemy sobie tu spokojnym lasem...

Ale slowa te zostaly powiedziane w zła godzine... Nagle zaczyna byc slychac potworny jazgot na ktory skladaja sie dzwieki wydawane przez istoty ludzkie pomieszane z dziesiatka roznych melodyjek wygrywanych przez mniej lub bardziej charczace komorki- zbliza sie wycieczka szkolna lub grupa kolonijna... Ida tyraliera szczelnie wypelniajac kazdy milimetr sciezki. Chcemy ich przepuscic ale ida, ida i ida! Jest ich kilka grup- razem chyba z 60-70 osob, jednak poruszajacych sie w tak chaotyczny sposob ze robia wrazenie jakby ich bylo trzy razy wiecej ;) Jakos udaje nam sie czesciowo przecisnac przez tlum, czesciowo zejsc w las i go przepuscic.. Na jakies 5 minut zapada błoga cisza... Chwile potem rozlega sie ryk silnikow i 4 rozpedzone motory zasuwaja do góry.... Eeeeeee.. Jak one sie miną z ta wycieczka na waskiej sciezce???? Dobrze ze jada w gore a nie w dol- bedzie im latwiej wyhamowac chociaz.. Pozniej juz do Czarnowa nie spotykamy nikogo



Skodusia grzecznie na nas czeka- choc mielismy pewne obawy.. Zostala na dosyc spadzistym gruncie a my zapomnielismy jej podlozyc kamyki pod koła...

Po drugiej stronie drogi domostwo w ktorym mieszka jakis wyjatkowo sympatyczny i goscinny gospodarz... :roll:

Dzis odwiedzamy jeszcze tunel pod Przelecza Kowarska. Poczatkowo wogole nie mozemy go znalezc, gdyz linia kolejowa zostala rozebrana. Przedzieramy sie przez roznorakie chaszcze i w koncu sie udaje. Niestety mamy tak totalnie zdychajace latarki ze nie udaje sie oswietlic wnetrza zeby zrobic jakies fajne zdjecie




Robi sie juz dosyc pozno wiec powoli i zakosami kierujemy sie w strone domu, odwiedzajac jeszcze kolo Zlotoryi knajpke orientalna w dawnej stacyjce kolejowej. wiecej zdjec: https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201208_RudawyJanowickie#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz