bubabar

czwartek, 19 marca 2015

Sudety - Upalny, kwiecisty pazdziernik w Gorach Kaczawskich (2014)

Sobotnim popoludniem wyruszamy ku naszym ulubionym pagorom Pogorza Kaczawskiego. Po drodze jeszcze obowiazkowe odwiedziny w knajpie na dawnej stacyjce w Wilczycach pod Złotoryją celem pozarcia zupy krabowej i sajgonek. Skodusie zostawiamy pod ruinami radiostacji na gorze Rosocha i tuptamy sobie krzakami do chatki Marianówka. Chatka nalezy obecnie do Polskiego Bractwa Turystycznego i mozna ją wynajac. Bedac tam od popoludnia do rana nie spotkalismy nikogo z obslugi. Nikt wiec nie narzucal ciszy nocnej oraz mozna bylo jesc i pic co kto chcial. Mile poczucie totalnej wolnosci. W chatce nie ma pradu ani wody. Wszystko pachnie starym drewnem i dymem. Sa pietrowe łozka, duzy stol i kominek. Prawdziwy, normalny, otwarty kominek w ktorym mozna sobie upiec kielbase. Minusem jest to ze zwykle chata jest zamknieta i ciezko dotrzec tam spontanicznie. Acz na wszelakie spotkania towarzyskie w wiekszym gronie- miejsce idealne!


Kibelek

Wraz z toperzem i Tomkiem docieramy do chatki jako pierwsi, wiec nam przypada zaszczyt odnalezienia tajnej skrytki gdzie sa schowane klucze. W chatce oprocz sporadycznie przebywajacych turystow zyja tez cale zastepy jakis drobnych gryzoni. Jakies myszy albo popielice. Powoli zaczyna sie schodzic cala ekipa a chate wypelnia cieple swiatlo swiec




Jest ognisko, spiewy na cale gardlo. Tu nasza ulubiona "Beczka piwa"- kto raz slyszal- nigdy nie zapomni!



Pieczemy w ognichu rozne kielbachy, oscypki oraz pierogi.


Znane rybojady przeprowadzaja tez w chatce rytualna degustacje.



W nocy odwiedza nas motyl. Widac lubi niebieski kolor - ochoczo siada koledze na brzuchu :)

Po dosc cieplej nocy budzi sie cudny, sloneczny i wrecz upalny dzien. Zaczynam zalowac ze nie zabralam krotkich spodni. Taki pazdziernik to ja rozumiem. Zeby tak jak teraz bylo do marca a potem juz tylko cieplej :-P

Sniadanko przy chatce, troche blogiego lenistwa i w ograniczonym troche skladzie suniemy na wycieczke. Jeszcze przy radiostacji troche biegania w kolko wsrod plowych traw po szyje, spomiedzy ktorych mozna wypatrzec czajace sie w oddali Karkonosze.





Podjezdzamy do wioski Rząśnik skad polnymi i blotnistymi drogami tuptamy na polnoc.




Mijamy przysiolek Sądrecko. Obecnie jest tu tylko jeden dom. Kiedys musialo byc ich wiecej- udaje sie znalezc kilka podmurowek i fragmentow scian nieistniejacych juz gospodarstw.

Po drodze z glodu sie nie umrze, mozna uzyc na jabłkach i dzikiej rozy.



Owoce dzikiej rozy sa bardzo dobre w smaku. Tak dziwnie wyszlo ze na tym wyjezdzie jadlam je po raz pierwszy na surowo. Jedynym minusem jest ze jak sie czlowiek dogryzie za blisko pestek to takie drobniutenkie jakby kolce wbijaja sie w jezyk… Mijamy tez ukwiecony łan.. pelen bialych, rumiankopodobnych kwiatow.. Jakos to troche gryzie sie z kolorowymi liscmi konca pazdziernika. Ale zdecydowanie pasuje do temperatury i prazacego slonca :-)



Z naszej dzisiejszej trasy widac podzlotoryjskiego Wilkołaka

Ostrzyce

i Grodziec

Mijamy wies Proboszczow





a potem przez pola i bezdroza, starajac sie jak najmniej wchodzic w szkode, docieramy do Sokołowca Górnego.



Tam znajdujemy ruiny palacu pod ktorym rozsiadamy sie na obiad.



Jest chleb z konserwa, ogorki kiszone, musztarda i wino :-)

Na poroslych mchami murkach rosnie jakas ciekawa i zupelnie nieznana mi roslinka.


Dla milosnikow palacow dobrze zachowanych tez dzisiaj sie cos znalazlo. Oczywiscie za zasiekami i otoczone lasem wrazych tabliczek

Jest tez przystanek autobusowy dla krasnali

oraz sielskie, wiejskie, swojskie widoczki sprawiajace ze Kaczawskie naleza do moich ulubionych gor…







Wracamy do Rząśnika i swiatem skapanym w zachodzacym sloncu kulamy sie w strone domu. wiecej zdjec https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201410_Marianowka_PogorzeKaczawskie#

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz