bubabar

poniedziałek, 23 marca 2015

Beskidy - Jesienne koło Gibasów (2012)

Ku górom ruszamy w piatek popoludniu. Z Wrocławia zabieramy Łukasza i Mateusza. W Pszczynie dopychamy skodusie jeszcze Tomkiem i jego plecakiem.. Ufff- musimy sobie sprawic bagaznik dachowy- nie ma innej opcji. Taki druciany z powiewajacym brezentem :lol: Bo w piątke to juz rzeczywiscie sie jedzie na śledzia i to takiego sprasowanego ;) Dzisiejsza noc spedzamy w Andrychowie u Piotrka i Kaski. Wieczorkiem odwiedzamy jeszcze knajpe "U Edka". Mam nadzieje ze pogloski o jej planowanym zamknieciu sa nieprawdziwe!! Zal by bylo takiego zacnego przybytku! Rozkladamy kolektywny obóz biwakowy

Rankiem tzn kolo 9:30 wyruszamy do Kocierza gdzie ma nas czekac reszta ekipy. Na przykoscielnym parkingu czeka juz Klimek, Terenia i Jola. Jako, ze jeszcze pare osob powinno dotrzec postanawiamy na nich poczekac. Rozkladamy sie wiec jakies 100m wyzej na przykoscielnej łączce. Gotujemy herbatke, kawke, wypijamy wisniowke i zjadamy kolejne sniadanie. Słonce grzeje jak w lipcu a nie pod koniec pazdziernika. Ekipa w koncu nie dojezdza ale co sobie poleniuchowalismy to nasze! :D

Ruszamy pod górę w strone Łysiny. Jesien, słonce i kolory calego otaczajacego nas swiata sa w tym roku po prostu porażajace. Mijane obrazki znacznie spowalniaja wedrowke, zachecajac do uwiecznienia ich na zdjeciu lub po prostu wgapienia sie w szumiace na wietrze plowe trawy czy opadajace z cichym szelestem liscie aby wzbogacic kolorowy dywan zalegajacy na sciezce..







Pojawiaja sie pierwsze dalekie widoczki



Jola i Klimek opowiadaja o kamiennych kapliczkach w wiosce Łysina.. Ale jak chcemy zobaczyc jaskinie to do kapliczek juz nie zdążymy.. Ciagle mało czasu! dzien w gorach powinien miec minimum 50 godzin! Odwiedzamy skałki zwane "Zamczysko"



i wpełzamy do Jaskini Lodowej. Bez lin i innych sprzętow jest dostepny tylko maly kawalek. Dalej jest dosyc głeboka studnia i nikt z ekipy nie ma odwagi do niej wskoczyc ;)

Pełzniemy dalej grzbietem w strone Czarnych Działów a oczy az nie chca wierzyc w ogrom otaczajacych nas barw!!!






Dzis nawet woda jest kolorowa, w ktorej odbija sie skąpany w sloncu swiat




Oprocz zapachu lisci caly czas czuc w powietrzu zapach grzybowy. Raz po raz napotykamy kolorowe lub jednobarwne kapelusiki wyłaniajace sie sposrod traw i opadlych lisci. Czasem na zwalonym drzewie uczepi sie jakas bezksztaltna dziwna plecha..



Nie tylko buby nie lubia szlakow- drzewa maja chyba podobne zdanie o dekorowaniu ich tabliczkami :lol:

W okolicy Czarnych Działow spotykamy Chrisa i Karude i razem odwiedzamy kilka jaskin. Pierwsza jest Dziura pod Bukiem




Potem wlazimy do jaskini Czarne Działy II






Do kolejnej jaskini - chyba Czarne Działy I zjezdza juz tylko Karuda z Chrisem bo na samym poczatku jest kilkumetrowa studnia

Reszta ekipy zajmuje sie w tym czasie podwieczorkiem i konsumpcja pigwówki

Do chatki na Gibasach docieramy juz po zmroku. Spotykamy Krzyśka ktory zapodał dzis najdlusza trase bo az z Jeleśni! Jestesmy w koncu wszyscy w komplecie wiec zasiadamy do skwierczacego ognia by powędzic sie w dymie i przy dzwiekach gitary powspominac minione wedrowki, poplanowac kolejne i powyć kolektywnie do ksiezyca. Noc jest nieprawdopodobnie ciepla! Nieraz latem nie ma takich cieplych, pachnacych nocy!!





Zabieramy sie tez za przygotowanie grochówki. Niestety pierwsza proba konczy sie nieszczesciem- cala zawartosc kotła laduje w popiele! Nózki mojego kociołka okazuja sie byc totalnie badziewnie zrobione- nie maja zadnej blokady i pod obciazeniem sie po prostu skladaja!!

Wydaje sie juz, ze wszystko stracone i nie bedzie dzis kolacji. Jednak, glownie dzieki determinacji dzielnego toperza podejmujemy probe nr 2. Wybieramy z popiolu zarcie, myjemy je w kociolku coby dalo sie rozpoznac co ziemniak a co kielbasa, a nie ze wszytsko jednolicie szaro-czarne. Drugi stojak chlopaki robia z beli drewna, grilowej kratki i cos tam jeszcze podkladaja. Dosypujemy groch. Druga proba konczy sie sukcesem i wszyscy napelniaja brzuchy pyszna strawa!!


Krzysiek robi nam wspaniała niespodzianke!! Z Mongolii przyjechał Dzingis - Chan coby uswietnic dzis nasze spotkanie!!!

Ostatni opuszczaja ognisko gdzies kolo 3.. Ranek wita nas tak samo pogodny jak noc i dzien poprzedni. Ciezko opuscic piekna skapana w sloncu okolice. Zjadamy mocno przedluzajace sie sniadanie. Pozniej włócze sie z aparatem po calym Gibasowym przysiólku





Suniemy w strone Kocierza i tam pod kosciolem spotykamy reszte ekipy z forum eksploratorow, ktorzy przyjechali tylko na niedziele. Wogole na tym wyjezdzie byli reprezentancji roznych forow: eksploratorow, beskidzkiego, beskidu małego, gory-szlaki , bunkrowca i rosja.info.. Bo nie wazne w jakim zakamarku internetu przyszlo nam sie poznac.. Grunt ze wszyscy lubimy zapach ogniska, dzwiek gitary i klimat wolnej wedrowki...

W troche przerzedzonym skladzie ruszamy do opuszczonych hoteli w Kozubniku. Ilosc i ogrom budynkow naprawde robi wrazenie. Jedno co jest tylko zaskakujace to potworny tłum ktory sie przewala po calej okolicy. Jak na Krupowkach! Pokoscielne spacerki calych rodzin, zakochane parki, rodzice z wozkami, panienki na szpilkach, nawet dwa plenery slubne byly!! Jakos nie chce mi sie wierzyc, ze nagle caly naród pokochał miejsca opuszczone i zdjecie z rozpadajacym szkieletem wiezowca jest teraz najbardziej modnym tematem na "słit focie" na fejzbuka :shock: :shock: Ktos rozwaza ze jakis czas temu na onecie pojawil sie temat "miasta widma ktore musisz odwiedzic" i tam ponoc Kozubnik byl.. Niesamowita jest magia reklamy.. Ci sami ludzie, ktorzy normalnie robia wszystko aby ruiny znikaly z pejzazu naszych miast i wsi, bo strasza, bo wstyd, bo sa niebezpieczne.. wystarczy tym ludziom powiedziec w mediach- "tam trzeba jechac, to jest modne" i juz zwartym szeregiem tam podążaja by sfotografiowac sie na tle.. Ale skoro juz jestesmy to nie pozostaje nam nic innego jak stopic sie z tłumem stonki, wyjąć aparaty i ruszyc w ślad za pannami młodymi w szeleszczacych sukniach ;)







Na dachu najwyzszego wiezowca robimy jeszcze mała imprezke



Wracajac zahaczamy jeszcze o knajpe "Leskowiec" w Andrychowie gdzie pozeramy pyszne kotlety! A potem juz tylko przebijanie sie przez potworne korki, omijanie zatkanych na amen dróg (chyba wszyscy w ten sloneczny weekend ruszyli ku gorom) i ciemna, mglista noc prowadzaca az po Dolny Slask... wszystkie zdjecia z wyjazdu: https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201210_BeskidMaly_Gibasy# https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201210_Kozubnik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz