bubabar

środa, 19 kwietnia 2017

Śladem poradzieckich baz cz.5 (Ukraina, Litwa, Węgry)



UKRAINA



Baza radarowa "Pamir" na Tomnatyku



Rankiem ruszamy w strone gory Tomnatyk, na której znajduja się ruiny radzieckiej bazy radarowej, kilka wielkich bialych kul. Mówią, ze ta baza na Tomnatyku to była „ta prawdziwa” gdzie dzialaly wlasciwe radary. W odroznieniu od bardziej znanej bazy na Stohu na Borzawie, która była ponoc tylko makieta, dla „zmylenia wroga”. Nie wiem czy to prawda ale gdzies taka historie slyszalam. Na ta baze na Stohu nie udalo mi się zalapac- tamtejsze kopuly zawalily się kilka lat temu :(

Baza okazuje się być blizej niż się wydawalo, ledwo wylazimy na pierwsza gorke pojawiaja się na widoku 5 wielkich kopul.
Baza obserowana z daleka, ze szczytu Jarowycja
Widzialam te kopuly kiedys na zdjeciach i strasznie mi się marzy aby wewnatrz ktorejs postawic namiot, w razie mozliwosci zrobic ognicho, zeby pospiewac przy metalicznej akustyce.. Rzeczywistosc jednak weryfikuje marzenia ;) Kopuly nie są tak calkiem opuszczone- zamieszkuja je cale stada sympatycznych krowek, ktorym jak widac, tu lepiej spedzac czas niż na wolnym powietrzu, mogą się kryc przez deszczem czy upałem. Niestety skutkuje to tym, ze cala „podloga” jest jedna wielka gnojówka i trzeba nawet uwazac jak się nogi stawia ;) Więc misterny plan zanocowania w tym przybytku bierze w łeb..

Niesamowicie jest stac sobie wewnatrz kopuly, gdy wokół biega z pięć krówek, dzwoniac dzwoneczkami, a metaliczne echo wielkiej blachy powtarza „dzyń dzyń dzyń”.
W jednej bialej kuli jest jeszcze calkiem dobrze zachowany radar, na przesuwnych szynach
Wnetrze kopuly
Przez rozbite szybki przeziera wiejski swiat i morze gór
W najblizszej okolicy są także wielkie zbiorniki na paliwo i jakies inne podziemne czeluscie, dzis zalane mocno smierdzaca wodą
Jest tez opuszczony blok mieszkalny dla obslugi bazy. W razie deszczu daloby rade w nim zanocowac, dachy są jeszcze dobre, jednak w srodku jest dosyć zdewastowany (nigdy nie rozumiem w takich miejscach po co ktos kuje sciany i je rozwala). W niezbyt dobrym stanie są również drewniane podlogi- ja po nich swobodnie chodze ale pod toperzem się zapadaja.. Gdzieniegdzie resztki kolorowych tapet, sprzetow, rur czy kabli, butelki po horyłce i powazny wzrok patriarchy Aleksjeja
Dalej jest tez kilka budynkow, niegdys nalezacych do bazy a teraz zamieszkalych przez pasterzy i ich inwentarz. A wokół rozciagaja się widoki na kolejne,glownie już rumunskie pasma :) Pracownicy bazy mieli ladne widoki na codzien!




Baza rakietowa na Poloninie Równej.



Na szczycie Połoniny Równej miała stanac baza rakietowa i koszary. Budowa jednak nie zostala ukonczona, a do dzis pozostaly betonowe szkielety roznych zabudowan. I plytowa droga prowadząca z dwoch wiosek u podnoza na sam szczyt, umozliwiajaca (przynajmniej kilka lat temu) wjazd nawet autem osobowym. Z roku na rok jednak stan plyt sie pogarsza, rozłażą sie, murszeją, wypełzaja z nich zbrojone pręty.

Obecnie bazowe budynki sluza za schronienie przed deszczem dla turystow czy jagodziarzy, a czasem i jakas mlodziez przyjedzie z okolicznych wiosek na zakrapiana impreze, badz przywiezie dziewczyny na mniej lub bardziej romantyczna randke ;)




LITWA



Baza koło Vepriai



Tu napotykamy kilka zachowanych hangarow. Szkoda, ze jest wczesna godzina bo swietnie by sie nadaly na nocleg.
Zdjecie nawiazujace do tego sprzed roku- prawie tak samo jak na Łotwie, acz w mocno okrojonym skladzie.


Baza w okolicy Ukmerge



Druga baza ukrytych w lasach pod Ukmerge. Jest mocno zniszczona, widac aktywnie jest rozbierana i przerabiana na tłuczeń. Zachowalo sie troche hal , z czego najfajniejsze sa resztki dawnych zakladow remontowych, z duza iloscia czytelnych napisow.




WĘGRY



okolice Sarmellek



Jest tu opuszczone poradzieckie miasto, polozone na skraju czynnego wciaz lotniska. Poczatkowo chcemy spac w jednym z blokow ale koniecznosc sprzatania duzej ilosci szkla z podlogi jakos nas zniecheca.
Zaszywamy sie wsrod zarosli i starych opon na jakiejs bocznej osiedlowej drodze. Miasto jest mocno zarosniete i wyjatkowo zaptaszone. Zwykle wiosenne ptaki dra sie nad ranem i wieczorami. Wegierskie ptaki nie zasypiaja- kwicza cala noc. Mozna sie poczuc jak w jakiejs egzotycznej ptaszarni. Na zadnym noclegu wczesniej ani pozniej nie spotkalismy sie z taka glosna noca, wrecz trzesaca sie od ptasiego spiewu! W nocy co chwile nad glowami lataja tam burczace samoloty a miedzy krzakami widac czerwone swiatelka wiezyczki lotniska Balaton… Rano z namiotow wyciaga nas dopiekajace slonce. Wsrod lanow zielonosci idziemy zwiedzac pobliskie budynki.
Mam wizje aby w ktoryms z nich wyjsc na dach ale nie jest to takie proste. Gorne pietra sa czesto zawalone i rosna tam juz drzewa.
Dostepu do zarosnietych klatek schodowych bronia pnacza i krzewy o ogromnych kolcach.
Co chwile mam wrazenie ze ktos za mna idzie, slychac jakby czlapanie albo chrzakanie. W siedzacych w futrynach kawalkach rozbitego szkla majacza jakby przemykajace rozmyte postacie.
Ciekawych sprzetow i pamiatek z dawnych lat jest malo, wpada w oczy tylko jeden plakat kolegi Andropowa i gazeta z 90 roku.
Na scianach byl tu zwyczaj przyklejac jakies wycinki z gazet i opakowan
W jednym z budynkow udaje sie w koncu wylezc na ostatnie pietro i z wysokosci spojrzec na nasze miejsce biwakowe.
Widac tez stad lotnisko. Jest tam napis, acz raczej po wegiersku to on nie jest.. Dziwne bo raczej wyglada na nowy a nie taki jeszcze z czasow swietnosci miasta..
Mamy namiary na jeszcze dwie poradzieckie bazy na terenie Węgier- koło Nagyvasony i koło Kumnadoras. Ponoc ciekawe ale niestety nie udaje nam sie ich zwiedzic. Sa czesciowo uzywane, ukryte za płotami, zasiekami i pilnowane przez stróżów. Moze innym razem los bedzie łaskawszy i umozliwi ich eksploracje. Choc zapewne prędzej je rozbiorą niz otworzą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz