bubabar

niedziela, 8 lipca 2018

Pribałtika 2018 cz.4 - Pierwsze spotkanie z Estonią








Przy zachowaniu odpowiedniej czujnosci udaje sie nam nie przegapic wjazdu do Estonii.


Pierwsze wrazenie to jeszcze wieksza przestrzen i spokoj niz na Łotwie. Wioski o drewnianym domkach utopione w zielonosci, nadmorskie osrodki domkow kempingowych w sosnowych lasach, tez jakies takie puste i przestronne. Lasy, lasy, pola czasami. Często sie zatrzymujemy przy drodze, na jakies zdjecie czy siku (efekty wypicia na plaży 2 litrow kwasu sa dotkliwe). I nikt nie trąbi, nikt nie wjezdza nam w zadek. Jakies takie poczucie oprężenia i odpoczynku. Moj ulubiony zapach igliwia wygrzanego słoncem lasu, wiatr szumiący w czubkach sosen i szybko płynące po niebie obłoki na tle błękitu. Czasem jest sie gdzies pare chwil a czuc jakas dobrą energie wyłażącą z kazdego zakątka. Tak… Estonia urzekła nas od pierwszego wejrzenia.

Dominującymi wszedzie kolorami jest niebieski, zielony, czarny i biały. Inne wystepuja niezmiernie rzadko. Ciekawie wyglada na tym tle ich flaga, z ktorej tylko zielen zabrali (moze to wersja zimowa?)

Mijamy zarośniety drewniany dworek. Wyglada na opuszczony. Gdy podchodze jednak blizej nie mam pewnosci. Niby schodki zawalone ale okienko… Okienko mi jakos wyglada podejrzanie.. Nie wchodze do srodka. Nie sprawdzilam jeszcze w rozmówkach jak jest “dzien dobry”. Jak wleze na kogos to bedzie glupio. Co powiem? “Yyyyyyy??”



Malutka cerkiewka gdzies po drodze.


Nie chce sie nam dzis jechac gdzies daleko. W koncu mamy wakacje. Pospiech zawsze to zło, a w wakacje w szczegolnosci. Zajezdzamy na jedno pierwszych od tej strony biwakowisk RMK. Połozone jest wsrod sosen i piachu wydm. Jest tu zakaz palenia ognisk, ale taki zakaz potrafie łyknąć i co najwazniejsze - grzecznie przestrzegac. Sa pobudowane metalowe kominki - i ogien nalezy palic tylko tam.





Kazdy kominek ma ruchomy ruszt, zachęcający do gotowania i pieczenia na ognisku.




Gdzieniegdzie w lesie czają sie tez wiaty.


Jest hydrant z wodą. Nie omieszkam wiec zrobic prania.




Jest kibelek, ktory jest jakims dziwnym mixem wychodka i tojtoja.




Wyglada jak klasyczna, wiejska, drewniana slawojka, ale jak zajrzec do dziury to wyglada nie jak szambo ale jakis zamkniety zbiornik. Ale bardzo głeboki wiec nie ma problemow jak w tojkach, ze grubsza potrzeba moze oznaczac ochlapanie całych pleców…

Do plazy mamy 5 metrow ;)



Morze jest tu płytkie i ciepłe jak zupa. Tak… Bałtyk mówili, zimne północne kraje, mówili… Wgłab morza mozna iść chyba z kilometr i woda jest w porywach do kupra. Zeby sie wykąpac trzeba sie polozyc na dnie. Toperz sie śmieje, zebym skoczyła do Finlandii po pocztowki. (mniej wiecej w srodku zdjecia widac bube stojącą w wodzie po kolana)


Dno jest całe pomarszczone, uformowane sa z piasku karbowane falki. Sa twarde jak diabli, łażąc dłużej mozna sobie odbic stopy, jakby chodzic po tarce z betonu!



O plazy mozna zdecydowanie powiedziec, ze nie jest monotonna. Wala sie sporo kamulców wielkosci wszelakiej.



Sa rozlewiska, półwyspy, zatoczki, malenkie wysepki.







Sa tez jeziorka, rozlewiska albo ślady po takowych, ktore juz wyschły.





Rozlewiska sa zarastane przez rozniste glony albo inne podobne żyjątka o barwie czarnej, zielonej lub rdzawej.




Sporo jest tez glonow czerwonych. Wtedy nawet woda nabiera czerwonego koloru. I w tych miejscach woda jest wręcz gorąca, jak z ciepłego źródła. Malownicze to jest bardzo, ale tez jakies nieziemskie wiec stamtad spierniczam i kolejne czerwone jeziorka staram sie omijać.




Wiele miejsc wyglada jak siatka maskująca! :D






Siatka maskująca na moment pierwszych opadów sniegu ;)


Co ciekawe muszelek i bursztynow brak. Do podziwiania sa za to inne rzeczy wyrzucone na brzeg.




Piaskowe desenie...






Odcisk czegos… jakiegos liscia?



To sie ruszało. Jakby oddychało albo pulsowało? Albo mi sie w oczach juz mieliło od tego patrzenia w fale pląsające na tle karbowanej tarki?


A w tym bylo cos naprawde przerażającego! Jakby zatopiona w paisku mumia, probujaca sie wydostac. A patrzac inaczej moze nora jakiegos pająka?



Takie trzy stopki tu byly!


Wieczor mija nam na napawaniu sie biwakowaniem i błogim lenistwie.







Wracamy jeszcze na plaze na zachod slonca. Jest dziwny. Słonce jakos rozlewa sie po niebie. Jego ksztalt jest jakis pląsający. Wyglada troche jak klepsydra. Chwile pozniej jak hantla. A moze tu sa dwa takowe? Kurde, mozna sobie wrozyc ze słonca jak z wosku na Andrzejki! :)






Porankiem ide do kibelka. I chyba trace okazje na interes zycia. Mijają mnie Holendrzy w kamperze przerobionym chyba z ziła albo innej brzuchatej, starej ciezarowki. Pytaja czy tu mozna biwakowac i komu trzeba zapłacic. No i powiedzialam prawde… Zamiast wołac za nimi “Mnie! Mnie sie placi! 100 euro!”. Holendrzy podziekowali, ale w bezpłatnosc biwaku nie uwierzyli. Albo uznali, ze nie zrozumialam o co pytali? Pojechali dalej i za chwile znowu o cos rozpytywali przy rozlozonych przy plazy namiotach….

cdn

4 komentarze:

  1. taki wypoczynek to cudo.... sama bym pojechała :)
    a Kabaczę ma wspaniałe wakacje, nie to co dzieci na plaży w Turcji czy basenie.... za duże pieniadze , wasze wyprawy sa bardzo interesujące i mysle że Maja to doceni, uczy się zycia.
    świetnie że masz takiego męża z którym sie super dogadujecie, bo w takich wyprawach musi być poczucie bezpieczeństwa, a Toperz ....zapewnia ..już samym wygladem i postura :)
    zdjęcia masz wspaniałe , a opisy świetnie.... nie myślałaś Buba aby wydać książkę ? sama piszę sie pierwsza....
    uroczego i spokojnego wypoczynku, czekam na cdn....

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam jak zwykle świetna opowieść z podróży ( najbardziej lubię te z ukraińskich Karpat często do nich wracam :)), uwielbiam twoje pisanie myślę że jak opisała byś wyprawę do sklepu po bułki była by równie ekscytująca .Pozdrowienia dla waszej trójki i duże buziaki , no i czekam z niecierpliwością na więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooch skradlyscie mi serce tym zdjęciem wspólnego prania.. mama z cora... Piękne :D

    Ach,.nad takie morze jak z tego wpisu aż chce się latem jechać! Choć wolę góry.. ;)

    OdpowiedzUsuń