W lipcu, podobnie jak rok temu,
https://picasaweb.google.com/kraciasty.bardak/201207_GromnikPrzeworno_Wykopki
wyruszamy w strone Wzgórz Strzelińskich aby w okolicach Gromnika spotkac sie z uczestnikami praktyk archeologicznych.
Wyjazd rozpoczynamy od wdrapania sie na Gromnik i nacieszenia oczu wykopkami :)
Od zeszlego roku wieza troche urosła (pewnie przez te obfite wiosenne deszcze) i mozna juz z niej podziwac calkiem porzadne widoki
Widok w dol tez sie fajnie prezentuje
W swietlicy wiejskiej w Romanowie jest zrobione mini muzeum gdzie mozna obejrzec efekty kopania na Gromniku w ostatnich latach- m.in. kafle z pieca dawnego zamku
Zachod slonca dopada nas kawalek za Romanowem
Mijamy wioski o jeszcze białych tablicach, przydomowe parkingi i nawet skrzynki na listy sie do nas usmiechaja
Przycupniete na poboczach przystanki sugeruja ze czasy komunikacji zbiorowej w tym regionie dawno juz minely..
Mijany chwile pozniej autobus stojacy wsrod pol, utwierdza nas w tym przekonaniu.
Cos w tym jest ze na Dolnym Ślasku slady historii otaczaja nas zewszad, nie musimy ich szukac. Wpadamy na nie przypadkiem albo czesto po nich deptamy. Tu doslownie tak bylo- stary kamien, o nieznanym dla mnie przeznaczeniu.
Na Wzgorzach Strzelinskich wiele drog jest otoczona alejami starych owocowych drzew. Slyszalam kiedys opowiesc ze dawnymi czasy byly one celowo tu sadzone- dla wedrowcow. Nie wiem czy to prawda czy nie, ale teoria bardzo mi przypadla do gustu. Dzisiaj wlasnie grupa wedrowcow postanowila sie posilic słodkimi owocami majacymi w sobie smak dzikosci, wiatru i rozleglych pol. Zadna czeresnia czy wisnia ze sklepu ani bazaru nie ma takiego smaku
Gonią nas czarne chmury, zastanawiamy sie czy nam doleje ale jakos udaje sie tego uniknac
Wieczorem ognicho w kamieniolomie w Przewornie
Rano w troche przerzedzonym składzie ruszamy w dalsza droge przez faliste wzgorza, pola i urokliwe wioseczki.
Rzucaja sie w oczy stare napisy wyłaniajace sie spod osypanego tynku
oraz calkiem nowe ktore nie do konca rozumiemy
W Sarbach Dolnym ogladamy dawny młyn, obecnie dom mieszkalny
i gorzelnie (albo browar?) obecnie opuszczony
Udaje sie nam dostac na teren pałacu w Jagielnie
gdzie czeka nas kolejna owocowa wyzerka!
Pałac nie jest calkowicie opuszczony! Zamieszkuje go kozia rodzinka. Zastanawiamy sie czy gatunek ten nie jest jakos spokrewniony z kozicami- bo tak zrecznie daja sobie rade skaczac po polamanych schodach, pokruszonych murkach i gzymsach!
Jedna z koz chyba nie lubi pozowac do zdjec bo pokazała mi język
W Jagielnie trafiamy tez na festyn dla dzieci. Jest wprawdzie dmuchana zjezdzalnia ale dzieci stanowia raczej mniejszosc. Grupka doroslych gra w siatkowke, przechadzaja sie wokol boiska mocno wymalowane i skąpo ubrane dziewczeta. Piwa nie mozna kupic oficjalnie ale chyba handluja nim z jakiegos auta bo wszyscy prawie dzierża w rekach puszki tej samej firmy. Z glosnika plyna skoczne rytmy piosenek: "Miałam szesnascie lat gdy poznalam milosci smak" albo " Pij wodke pij". Moze ten piknik ma wbrew pozorom cos wspolnego z dziecmi? Np. powoduje w okolicy wzrost przyrostu naturalnego? ;)
Na straganie dymia kielbaski. Nie moga ich ponoc sprzedawac wiec dostajemy kielbaske gratis. I picie tymbark w kubeczku. Z tym tymbarkiem to nam troszeczke glupio bo babka ma kilkanascie kubeczkow z wypisanymi flamastrem imionami dzieci i chwile szuka dla nas czystego kubeczka.
Kolejnym odwiedzonym miejscem sa Samborowice. Z wioski tej wedrujemy polami
Celem jest odnalezienie jednego ze słupów "Granicy św. Jana"
Termin ten powstał kolo VIII w. kiedy wyznaczono granicę, ktora miała określić terytorium wpływów ksiecia i biskupa wrocławskiego. Na bokach kamieni wyryto ukosny krzyz jako znak ksiecia i biskupi pastorał.
Widoczna z przodu inskrypcja: „TMI / SCI / IOH”, jest skrotem napisu łacinskiego – „TERMINI SANCTI IOHANIS” czyli „Granice Świetego Jana”.
Kamienie graniczne ustawione były przy wszystkich wazniejszych trasach z Nysy do Wrocławia i z Otmuchowa do Ziębic. Do dzisiejszych czasow zachowalo sie 6 takich slupow.
Mam nadzieje ze uda sie nam kiedys odnalezc wszystkie te kamienie.
Ten ktorego szukamy dzisiaj jest chyba najtrudniejszy do zlokalizowania bo stoi sobie w na skraju lasu, przy polu uprawnym i nie prowadzi do niego zadna sciezka. Otacza go malowniczy chaszcz utworzony przez powalone drzewa, poskrecane pędy pnączy i soczysta letnia zielen.
Az sie nie chce wierzyc ze jestesmy tak blisko domu, doslownie rzut beretem a i tu mozna jeszcze znalezc dzikie, rzadko odwiedzane miejsca...
Kawalek dalej na brzegu lasu spotykamy szlak widmo. Byl chyba zielony, ale chyba na zadnej mapie nie ma po nim sladu. W miejscu jego oznaczenia nie ma nawet sciezynki. Od razu mi sie ten szlak spodobal!
Odwiedzamy tez samborowicki palac a raczej jego ruiny.
Poprzednio bylismy tu 5 lat temu i widac upływ czasu..
https://picasaweb.google.com/zabka.z.czuprynka/20080823_Samborowice
Nastepny pałac trafia sie w Konarach
Fajny był dzwiek!!!!!
A w kolejnej wiosce odwiedzamy wspanialy sklep. Mozna sie tu poczuc jak w jakims wolnym kraju. Wychodzisz ze sklepu i mozesz wypic piwo przy stoliku. Nie musisz chowac butelki gdy przejezdza auto albo przechodzi ktos obcy. Sklep wraz z przybudowka jest na terenie prywatnym i wszyscy egzekutorzy durnego prawa moga wlascielom i klientom... nagwizdac :-D
Calosci klimatu dopelnia proste acz funkcjonalne wyposazenie :-D Chyba jeszcze nie raz tu zawitamy!
Zegnamy "kraine białych tablic" i powoli suniemy w strone domu
wiecej zdjec tam gdzie zwykle
https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201307_WzgorzaStrzelinskie#
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz