Na bardzo krotki listopadowy dlugi weekend ruszamy dopiero w poniedzialek o 19. Az nasz cel jest bardzo nieodlegly- Gościęcice za Strzelinem. Tam kolo lesniczowki porzucamy skodusie i szeroka droga przez las tuptamy w strone wiatki. Noc jest ksiezycowa, jasna a nocne ptaszyska dra sie niemilosiernie. W dali widzimy jakies latarnie wiec wkrecamy sobie ze zapewne kolo wiaty wiaty zrobili juz oswietlenie, parking i mcdonalda wiec beda nici z naszego noclegu. Na szczescie okazuje sie ze łuna swiatla byla na jakims innym zboczu a okolice wiaty zostaly jedynie upstrzone gestym lasem tablic pseudoedukacyjnych. Jedyny plus nowej “ozdoby” jakiej sie dopatrujemy to fakt ze zostala bardzo badziewnie wykonana wiec pewnie niedlugo pordzewieje i sie rozpadnie. Zastanawia tylko czy naprawde nie ma w Polsce potrzebniejszych wydatkow niz stawianie setek i tysiecy takiego g...??
Samo miejsce noclegowe przedstawia sie bardzo dogodnie- ma pieterko na ktorym mozna postawic namiot. Udaje sie go wklinowac miedzy brzeg wiaty a pal ktory jest na srodku.
Wieczor spedzamy klasycznie, przy ogniu, piekac i pochlaniajac rozne specjaly ktorych cala torbe przytargalismy.
Kolo polnocy pod wiate zajezdza samochod. Wysiada z niego ekipa z okolic Strzelina. Sa strasznie zdziwieni ze o tej porze dnia i roku kogos tu spotkali. Ciesza sie niezmiernie ze ominelo ich zbieranie drewna i rozpalanie ogniska tylko moga sie od razu przysiasc. Dowiadujemy sie roznych ciekawych rzeczach o okolicach i przygodach naszych nowych znajomych. Jest wiec o okolicznych kamieniolomach i zasadach korzystania z nich (tzn jak wejsc i sie wykapac zeby cieć nie zlapal), jest o imprezach na wiezy cisnien, o utopionych w bagnach mercedesach i probach zdobycia traktorem najbardziej stromej sciany Gromnika. Jest tez o kuligach i wchodzeniu na sankach w zakrety z predkoscia 40 km/h. Cala ekipa ciagle zartuje, opowiada kawaly, cos sobie nawzajem niby dogryza, wiec w milej atmosferze i pękajac ze smiechu spedzamy kolejne godziny. Zapraszaja nas tez na jutrzejsze ognisko w kamieniolomie w Gesincu.
Spac ukladamy sie nie wczesniej jak o drugiej…
Noc jest bardzo ciepla, nawet udalo mi sie nie zmarznac. Sniadanko zjadamy na parterze wiaty ploszac niestety jakas biedna myszke ktora moscila sie w lisciach.
Czytamy sobie na scianach wiaty rozne zlote mysli na temat turystyki i nie tylko.
Mocno kolorowym jak na listopad lasem wracamy do Gościęcic. I wyjatkowo mocno ukwieconym
W celu dalszej wycieczki udajemy sie do Krzelkowa, skad mila droga wsrod pol wedrujemy do osady Jasłówek.
Osada byla kiedys zapewne folwarkiem a potem PGRem wiec teraz jest w duzej czesci opuszczona.
W tej okolicy spotykamy duzo dzieci, psow i dzieciolow.
Dalej jest rowniez schowany z przydroznych zaroslach krzyz pokutny
Taki listopad to ja rozumiem! Zyc nie umierac :) Rozwazam ze gdybym miala ze soba krotkie spodnie to moze bym przebrala?
Przez pola i wioske Lipa pelzniemy w strone Rososznicy.
Cale okolice spowija cos co przypomina nieco babie lato ale w zageszczeciu tysiackrotnym. Co 10 cm wlazimy w drobne i lepkie pajeczyny , ktore wlaza do oczu, uszu,nosa. Non stop sie z tego otrzasamy ale nie da rady, oplepia nas nitkami ze wszystkich stron. Nie pamietam zebym kiedys widziala tego takie ilosci i tak pozna jesienia.
Cale pola sa przykryte gestym dywanem cieniutkich pajeczynek
Nawet bramy sa utrzymane w klimacie.
Wszystko dzis jest lekko przymglone choc dzien jest ogolnie bardzo sloneczny
W Rososznicy na dachu kosciola udaje sie znalezc dwa krzyze ponoc pokutne.
We wsi jest duzo przydomowego ptactwa
i ogolnie okolica jest bardzo sympatyczna.
Na naszej dzisiejszej trasie jest dosc spore zageszczenie maluchow
Przy polnej drodze Rososznica- Krzelkow znajdujemy spory rog, ale nie mamy wina zeby z niego wypic ;)
Slonce powoli zachodzi powodujac ze rude pola staja sie zlosisto-brazowe jeszcze bardziej…
Krzelków
Zmrok zapada szybko
wiec na obiecane ognisko nad wyrobiskami w Gesincu trafiamy juz ciemna noca...
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/112202359829575992568/201411_WzgorzaStrzelinskie#
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz