Zajeżdżamy do miejscowości Paterek, gdzie natrafiamy na wystawę/muzeum zabytkowych autobusów. Nie jest to wprawdzie aż tak rozbudowane i klimatyczne miejsce jak estońskie Jarva Jaanis (które dosyć wysoko postawiło poprzeczke), acz tutaj autobusów też jest całkiem sporo.
Niestety nie udaje się nam nawiązać kontaktu z właścicielem - dzwonimy na przylepiony do jednego z autobusów telefon, dobijamy się do furtki okalającej pobliskie gospodarstwo. Tylko psy ujadają, a nikogo z przedstawicieli ludzkiego gatunku nie ma w domu na obecną chwilę. W obejściu też stoją autobusy, chyba takie w trakcie rekonstrukcji.
Trudno... idziemy pozwiedzać sami. Przemykamy więc wśród autobusów dość szybko, nie włazimy im do środka. Biorąc pod uwagę, że złomiarze tu nie szaleją - to zapewne jakaś kamera na nas patrzy... ;)
Sporo jest klasycznych “ogórków”. Część z nich jest w bardzo dobrym stanie i o lakierze na błysk, zapewne można je sobie wynająć na różne imprezy. Dominują blachy żółte.
Tu troszeczkę inny model, ale też ogórkowaty!
Część autobusów to przedstawiciele modeli, które jeszcze całkiem niedawno normalnie jeździły po naszych miastach. Jelcze, Ikarusy… Dokładnie takimi jeździłam do szkoły! A przecież to było jak wczoraj ;)
Takie Autosany się jeszcze czasem spotyka gdzieś w zaułkach bocznych dróg!
Tu też jeden takowy wygląda.
Do jednego okazu udaje się zajrzeć do środka, ze względu na niekompletność szyb.
Jest i przystanek autobusowy!
Dwie niebieskie marszrutki, a żadna na przystanek nie podjechała! ;)
A na koniec drobny przykład odmienności gustów moich i mojego dziecięcia! ;)
cdn
bubabar
sobota, 28 listopada 2020
czwartek, 26 listopada 2020
Wrześniowa włóczęga cz.7 - Wapno (2020)
Nigdy wcześniej nie słyszałam o kopalni soli w Wapnie… Jak mowa o polskich złożach soli - to od razu na myśl przychodzi Wieliczka czy Bochnia. A w latach 50-tych i 60-tych najwięcej tego surowca było wydobywane właśnie w Wapnie!
A może dlatego nie obiło mi się to nigdy o uszy, bo już od ponad 40 lat kopalnia nie prowadzi wydobycia? Acz historia zakończenia jej działalności jest na tyle nietypowa i dramatyczna, że wciąż robi wrażenie..
W Wapnie na samym początku, jeszcze w XIX wieku, pozyskiwano gips. Sól odkryto przypadkiem przy kopaniu złóż gipsowych. Jej usytuowanie w otoczeniu sporej ilości wód podziemnych wskazywało na duże niebezpieczeństwo procesów wydobycia, ale później jakoś przestano się tym przejmować. Po wojnie kopalnia prężnie działała, otwierano kolejne poziomy wydobycia (łącznie z tymi skrajnie już niebezpiecznymi i podmywanymi). Sól była wyjątkowo czysta i dobrej jakości, szła na eksport i wszyscy się cieszyli. Jednak do czasu… Woda stopniowo zaczynała podciekać do wyrobisk, najpierw powolutku, potem coraz szybciej, aż w końcu w sposób niemożliwy już do zatrzymania. W 1977 roku stało się to, co się stać musiało. Woda wdarła się do kopalni w takich ilościach, że ziemia w mieście zaczęła się zapadać pociągając za sobą sporo budynków mieszkalnych. Była to największa katastrofa w historii polskiego górnictwa, a na pewno najbardziej spektakularna. Plus taki, że nikt nie zginął… Ale pół miasta się zapadło, kilkadziesiąt budynków uległo zniszczeniu a prawie półtora tysiąca ludzi musiało zostać przesiedlonych. Jak się można domyślić kopalnia już nigdy nie wznowiła wydobycia, miejscowość bez kopalni straciła rację bytu, a wiadomość o katastrofie przez wiele lat była utajniana.
Zdjęcia miasta z zapadliskami przypominają tereny po solidnym trzęsieniu ziemi! troche zdjęć archiwalnych np. TUTAJ
A zawsze myślałam, że jeśli chodzi o zapadanie się pod ziemie - to Bytom ma niepodważalne 1 miejsce... A tu ci niespodzianka!
W 2010 roku nakręcno o Wapnie, kopalni i wspomnieniach sprzed lat film dokumentalny. Smutny, ale bardzo ciekawy i wciągający - można go obejrzeć TUTAJ
Współczesne badania ponoć wykazują, że część Wapna wciąż jest zagrożona zapadliskami, więc nie wiadomo czy kopalnia powiedziała już swoje ostatnie słowo… I podobno właśnie z tego powodu w centrum nie buduje się obecnie nowych domów, jak już to tylko na obrzeżach miasta.
Tego wszystkiego co napisałam powyżej - dowiedziałam się już po powrocie... Bo w miejsce to trafiamy przypadkiem, jadąc pomiędzy dwoma zaplanowanymi, opuszczonymi kościołami. Wzrok przykuwa ogromna ceglana budowla i komin. Nazwa "Wapno" oczywiście nic nam nie mówi... Idziemy więc się powłóczyć - zupełnie w ciemno, nie wiedząc praktycznie co zwiedzamy.
Obecnie część budynków dawnej kopalni jest opuszczona, a inne są zajmowane przez firmy przeładunkowe albo magazyny.
Niestety obejrzelismy tylko niewielką część kopalni. Sporo budynków jest niewidocznych z drogi, czai sie w tle od strony pól i wrecz nie potrafie zrozumieć jakim cudem je przeoczyliśmy. Albo jesteśmy ślepi albo brały w tym udział jakieś siły nieczyste! ;) Moja babcia zawsze na takie sytuacje mówiła "diabeł ogonem przykrył". Cóż... tak się kończy często zwiedzanie "na spontanie", bez dokładniejszego przygotowania. Człowiek nieraz pominie coś, co było w zasięgu ręki! Nie ma wyjścia - będzie trzeba tu wrócić.
Urwane tory wąskotorówki w cieniu największego komina.
Udaje mi się wejść tylko do jednej z opuszczonych hal. Inne (z tych które znalazłam ;) ) są dokładnie pozamykane albo przeganiają mnie pracownicy obecnie tam mieszczących się firm.
Tu mnie zawrócili…
Tędy się nie udało - zamknięte…
Tu już byłam prawie pewna swojego sukcesu! Ogromna hala, z sufitami wydającymi świstające odgłosy na wietrze...
Boczne pomieszczenie też ślepo się kończy...
Lazłam jak po swoje, do momentu jak drogę przegrodziły mi pancerne drzwi… I nie udaje się wejść do wysokiej wieży, na szczyt której prowadzą kręconej schody.. A już oczyma wyobraźni widzę, jak wpełzam tymi schodami na górę.. Ale niestety - w szczelinę pod drzwiami weszła tylko ręka z aparatem…
A być może ze szczytu wieży udałoby się dostrzec pozostałe części kopalni... i dzisiejszy dzień potoczyłby się zupełnie inaczej?
Ceglane budynki widziana z oddali - z okolic stacji PKP..
Pomniki przypominające o historii miejscowości.
Ten najfajniejszy! Zrobiony z kopalnianych wagoników!
Kręcimy się też chwilę koło budynku stacyjki. Ona też, podobnie jak kopalnia, już nie działa…
Torowisko zarasta trawa i bardzo malownicze zioła wszelakie.
Stan fontanny jest też spójny z całością klimatu miejscowości.
Coś wlazło do opony! ;)
cdn
A może dlatego nie obiło mi się to nigdy o uszy, bo już od ponad 40 lat kopalnia nie prowadzi wydobycia? Acz historia zakończenia jej działalności jest na tyle nietypowa i dramatyczna, że wciąż robi wrażenie..
W Wapnie na samym początku, jeszcze w XIX wieku, pozyskiwano gips. Sól odkryto przypadkiem przy kopaniu złóż gipsowych. Jej usytuowanie w otoczeniu sporej ilości wód podziemnych wskazywało na duże niebezpieczeństwo procesów wydobycia, ale później jakoś przestano się tym przejmować. Po wojnie kopalnia prężnie działała, otwierano kolejne poziomy wydobycia (łącznie z tymi skrajnie już niebezpiecznymi i podmywanymi). Sól była wyjątkowo czysta i dobrej jakości, szła na eksport i wszyscy się cieszyli. Jednak do czasu… Woda stopniowo zaczynała podciekać do wyrobisk, najpierw powolutku, potem coraz szybciej, aż w końcu w sposób niemożliwy już do zatrzymania. W 1977 roku stało się to, co się stać musiało. Woda wdarła się do kopalni w takich ilościach, że ziemia w mieście zaczęła się zapadać pociągając za sobą sporo budynków mieszkalnych. Była to największa katastrofa w historii polskiego górnictwa, a na pewno najbardziej spektakularna. Plus taki, że nikt nie zginął… Ale pół miasta się zapadło, kilkadziesiąt budynków uległo zniszczeniu a prawie półtora tysiąca ludzi musiało zostać przesiedlonych. Jak się można domyślić kopalnia już nigdy nie wznowiła wydobycia, miejscowość bez kopalni straciła rację bytu, a wiadomość o katastrofie przez wiele lat była utajniana.
Zdjęcia miasta z zapadliskami przypominają tereny po solidnym trzęsieniu ziemi! troche zdjęć archiwalnych np. TUTAJ
A zawsze myślałam, że jeśli chodzi o zapadanie się pod ziemie - to Bytom ma niepodważalne 1 miejsce... A tu ci niespodzianka!
W 2010 roku nakręcno o Wapnie, kopalni i wspomnieniach sprzed lat film dokumentalny. Smutny, ale bardzo ciekawy i wciągający - można go obejrzeć TUTAJ
Współczesne badania ponoć wykazują, że część Wapna wciąż jest zagrożona zapadliskami, więc nie wiadomo czy kopalnia powiedziała już swoje ostatnie słowo… I podobno właśnie z tego powodu w centrum nie buduje się obecnie nowych domów, jak już to tylko na obrzeżach miasta.
Tego wszystkiego co napisałam powyżej - dowiedziałam się już po powrocie... Bo w miejsce to trafiamy przypadkiem, jadąc pomiędzy dwoma zaplanowanymi, opuszczonymi kościołami. Wzrok przykuwa ogromna ceglana budowla i komin. Nazwa "Wapno" oczywiście nic nam nie mówi... Idziemy więc się powłóczyć - zupełnie w ciemno, nie wiedząc praktycznie co zwiedzamy.
Obecnie część budynków dawnej kopalni jest opuszczona, a inne są zajmowane przez firmy przeładunkowe albo magazyny.
Niestety obejrzelismy tylko niewielką część kopalni. Sporo budynków jest niewidocznych z drogi, czai sie w tle od strony pól i wrecz nie potrafie zrozumieć jakim cudem je przeoczyliśmy. Albo jesteśmy ślepi albo brały w tym udział jakieś siły nieczyste! ;) Moja babcia zawsze na takie sytuacje mówiła "diabeł ogonem przykrył". Cóż... tak się kończy często zwiedzanie "na spontanie", bez dokładniejszego przygotowania. Człowiek nieraz pominie coś, co było w zasięgu ręki! Nie ma wyjścia - będzie trzeba tu wrócić.
Urwane tory wąskotorówki w cieniu największego komina.
Udaje mi się wejść tylko do jednej z opuszczonych hal. Inne (z tych które znalazłam ;) ) są dokładnie pozamykane albo przeganiają mnie pracownicy obecnie tam mieszczących się firm.
Tu mnie zawrócili…
Tędy się nie udało - zamknięte…
Tu już byłam prawie pewna swojego sukcesu! Ogromna hala, z sufitami wydającymi świstające odgłosy na wietrze...
Boczne pomieszczenie też ślepo się kończy...
Lazłam jak po swoje, do momentu jak drogę przegrodziły mi pancerne drzwi… I nie udaje się wejść do wysokiej wieży, na szczyt której prowadzą kręconej schody.. A już oczyma wyobraźni widzę, jak wpełzam tymi schodami na górę.. Ale niestety - w szczelinę pod drzwiami weszła tylko ręka z aparatem…
A być może ze szczytu wieży udałoby się dostrzec pozostałe części kopalni... i dzisiejszy dzień potoczyłby się zupełnie inaczej?
Ceglane budynki widziana z oddali - z okolic stacji PKP..
Pomniki przypominające o historii miejscowości.
Ten najfajniejszy! Zrobiony z kopalnianych wagoników!
Kręcimy się też chwilę koło budynku stacyjki. Ona też, podobnie jak kopalnia, już nie działa…
Torowisko zarasta trawa i bardzo malownicze zioła wszelakie.
Stan fontanny jest też spójny z całością klimatu miejscowości.
Coś wlazło do opony! ;)
cdn
Subskrybuj:
Posty (Atom)