PONIŻSZA RELACJA JEST FRAGMENTEM WIĘKSZEGO ZESTAWIENIA O "CHATKACH STUDENCKICH", KTÓRE MIELIŚMY OKAZJĘ ODWIEDZIĆ DAWNYMI LATY. CAŁA RELACJA TUTAJ - LINK
Bieszczady. Tereny dawnej wsi. Chatka Szczerbanówka (chatka zwana również Maniów 11)
Ponoć ten kawałek terenu prawie stał się schroniskiem studenckim w latach 80-tych, ale coś nie wyszło. Wiele lat później kupili go Jankes i Justyna. I im, w odróżnieniu od poprzedników, udało się tu skołować chatkę. Jankesa i Justynę poznałam kilka lat wcześniej, gdy jeszcze urzędowali w Łupkowie - i pozostały mi bardzo miłe wspomnienia :) W kwietniu 2007 pojechaliśmy więc ich odwiedzić w tym nowym, nieznanym nam miejscu!
Chatka okazała się niewielka, ale bardzo sympatyczna. Jankesa akurat nie ma - wyjechał do pracy. Jest Justyna i malutka Ola - ich córeczka.
Wieczorem na imprezę wpadł też Heniek. Heniek jest spod Zamościa, ale w Bieszczadach bywa często. Z opowieści najbardziej mi zapadła w pamięć ta o pierwszej zimie, którą gospodarze spędzili praktycznie w wiacie, no bo chatki jeszcze nie było. A teraz jest koniec kwietnia, jest chatka, a mi zimno jak szlag!
Na stanie są też trzy psy. Mały, który nie pamiętam jak się nazywał. Jest Bera - duże bydlę i bardzo łagodne. Ola ciągle na niej siedzi.
Jest też wściekły Tesco, do którego ponoć tylko Jankes nie boi się podchodzić. Olę to chyba by połknął na raz. Karmi się go na odległość. Ponoć nie raz pogryzł turystów. Całe szczęście jest dziś uwiązany i mam nadzieję, że to drzewo wytrzyma...
Jest tylko jeden problem. Tesco jest uwiązany blisko wychodka. A jak wiadomo ja do kibla chodzę często. Aby schwycić osobę idącą za potrzebą brakuje mu metra, góra półtora. Za kazdym wyjściem więc się nieco stresuję... A sam kibel jest bardzo uroczy!
Wieczorem zostajemy sami. Ja, toperz i Grześ. Śpimy na pięterku, gdzie się wchodzi po drabinie. W nocy się budzę. Ktoś potwornie chrapie. Nie da się spać! Toperz też się kręci: "buba śpisz?" No więc wychodzi, że skoro ja i toperz nie śpimy - to musi chrapać Grześ! Staramy się więc nieco Grzesiem potrząsnąć, kopnąć z lekka - no żeby się obudził. Może się przewróci na drugi bok i przestanie chrapać? Akcje takowe czasem pomagają, ale częściej nie... Mamy więc cieżką noc, i my, i tym bardziej Grześ ;) Rano się okazuje, że jakoś w środku nocy bezszelestnie wślizgnął się do chatki Heniek i zasnął na dole na kanapie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz