bubabar
piątek, 28 lutego 2025
GÓRZYSTÓW
PONIŻSZA RELACJA JEST FRAGMENTEM WIĘKSZEGO ZESTAWIENIA O "CHATKACH STUDENCKICH", KTÓRE MIELIŚMY OKAZJĘ ODWIEDZIĆ DAWNYMI LATY. CAŁA RELACJA TUTAJ - LINK
Góry Izerskie, tereny dawnej wsi Gross-Iser. Chatka Górzystów rozpoczęła swoje działanie w latach 80-tych. Zajęli się nią wtedy studenci z Wyższej Szkoły Inżynieryjnej z Zielonej Góry. Później przeszła w prywatne ręce.
Chatka ta figurowała w moim pierwszym spisie "chatek studenckich", acz był tam już bufet, gdzie można kupić gotowe żarcie. Rzecz raczej niespotykana w tamtych latach w przypadku innych tego typu chatek. "Chatkową" sytuację jednak ratował kominek i brak prądu :)
Pierwszy raz docieramy tu w lutym 2005. Pogoda jest taka no... nieszczególna. Miecie mokrym śniegiem, wisi mgła, wszystko jest lepkie, zimne i śliskie.
Jedno co bez wahania można rzec, że dopisuje - to wesoła ekipa!
Śpiewamy przy kominku.
Jemy omlety z jagodami. Wtedy nie nazywano tego "naleśnikami" tylko "omletami" i nie stało się po nie 5 godzin w kolejce, jak to bywa czasem obecnie.
Sowy ze ścian się do nas dziwnie uśmiechają.
Gdzieś tu będziemy spać.
Kibel był wtedy na dworze. I kusił oryginalną deską.
Do chatki docieramy też w:
październiku 2007
październiku 2008
...i marcu 2009. W Oławie była wiosna... A nam się jakiś gór Izerskich zachciało! i jak śliwka w kompot!
Jeszcze żeśmy nocą szli...
i szli...
I już naprawdę żeśmy myśleli, że nie dotrzemy, że nas wilcy zjedzą, śnieg zasypie itp. Pamiętam, że składałam sobie wtedy przysięgi, że już nigdy przenigdy w życiu nie pojadę zimą w góry. Kilka razy złamałam jednak to postanowienie, ale mając wspomnienie tamtej przeprawy zdecydowanie ilość zimowych wycieczek spadła.
Szczęśliwie na którymś etapie wśród ciemności ukazało się nikłe światełko. Jak fatamorgana jakaś. Tak! To była chatka! :)
Było więc mega suszenie, odmarzanie i ogólnie mówiać przyjemnie się siedziało. W chatce było kilka osób. Ponoć miało dotrzeć więcej ludzi. Jakieś ekipy nawet rezerwowały miejsca, ale to pewnie były te auta co masowo leżały w rowach przed Jakuszycami ;) Albo te kości, które znajdowaliśmy późniejszymi laty na okolicznych bagnach ;)
Fajnie paruje, nie?
Pomieszczenia sypialne na pięterku. Zdjęcia z różnych lat.
Na górze też był kominek, tylko mniejszy.
Niektóre sale miały ciekawe nazwy ;) Z naszej ekipy jakimś cudem nikt tam nie trafił ;)
Oj tam oj tam! Dobry makaron nie jest zły! :P
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz