bubabar
piątek, 28 lutego 2025
OTRYT
PONIŻSZA RELACJA JEST FRAGMENTEM WIĘKSZEGO ZESTAWIENIA O "CHATKACH STUDENCKICH", KTÓRE MIELIŚMY OKAZJĘ ODWIEDZIĆ DAWNYMI LATY. CAŁA RELACJA TUTAJ - LINK
Bieszczady. Chatka na Otrycie zwana też Chatką Socjologa. Zbudowana została w latach 70-tych przez studentów i inne osoby związane z Instytutem Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Od samego początku działalności chatką opiekował się tzw. "Klub Otrycki", który również odbudował ją po pożarze w 2003 roku.
Nocowaliśmy tam w maju 2006. Chatka więc była dopiero co zbudowana. Pachniała nowością, a przede wszystkim żywicą. Nocą słychać było charakterystyczne trzeszczenie rozsychających się świeżych desek.
Fragment wieczornej imprezy.
Imponujacych rozmiarów kamienny kominek.
Z pobytu tego najbardziej zapadła mi w pamięć przykominkowa scena zazdrości ;) Siedzieliśmy sobie w kilka osób, gawędząc i patrząc w ogień. Na którymś etapie dało się zauważyć, że jeden gość wybitnie zainteresował się Kubą, kolegą z naszej ekipy. Siadł na ławce nienaturalnie blisko, próbuje się przytulać, kładzie mu rękę na kolanie - niby przypadkiem itp. Kuba więc się odsuwa z odrazą a tamten pełznie za nim po tej ławce. Kuba sie odsuwa itd. W końcu stało się to, co stać się musiało - ławka się skończyła. Kuba chyba mu coś powiedział - typu: "nie pchaj się" i co gorsza zaczął rozmawiać z jakąś koleżanką. A tamten koleś chlup! na Kubę gorącą herbatą! Ja akurat wracałam wtedy z kibelka (historię znam z opowieści toperza, Kuby i innych znajomych) i jakie było moje zdziwienie jak widzę spokojnego zazwyczaj Kubę, który ściąga z siebie mokrą koszulkę i widać, że zaraz spuści wpierdziel tamtemu kolesiowi. Ostatecznie jakoś udało się załagodzić sprawę. Amanta jego znajomi wzięli pod paszki i zawlekli do pokoju, a Kuba na szczęście nie był jakoś mocno oparzony. Acz sformułowanie "podryw po otrycku" długi czas funkcjonowało w naszym języku ;)
Aha! Co warto też wspomnieć. Starą chatkę na Otrycie też miałam okazję widzieć. Wprawdzie tylko z zewnątrz. Było to rok 98 albo 99. Szłam z rodzicami przez Otryt i strasznie się rozlało. Na mapie mieliśmy zaznaczone "schronisko". Pomyśleliśmy więc, że coś w stylu PTTK, więc sobie wejdziemy, przeczekamy deszcz, może coś zjemy? Trafiliśmy jednak podówczas na straszliwych buców - ktoś uchylił drzwi i powiedział, że chatka nie jest ogólnodostępna, dziś jest impreza zamknięta, a w ogóle jak nie jesteśmy z Warszawy to nie mamy czego tu szukać. I zamknął drzwi nam na nosie. W sumie może i dobrze? Bo jakby mieli podrywać mojego tatę z podobną gracją - to może chatka by spłonęła kilka lat wcześniej? ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz