Fajnie udekorowana skrzynka pocztowa.
Wiata dla turystów z omszałym dachem świetnie maskuje się na tle świeżych, wiosennych listków.
Na górę prowadzą drewniane schody. Nie lubię takich udogodnień na szlaku, ale te przynajmniej nie psują widoku. I w sumie bardziej można je zakwalifikować jako tor przeszkód niż wygodę dla leniuchów.
A i korzenie postanowiły pokazać, że to one tu rządzą! :)
Jaskinia, do której zmierzamy, została wykuta w skale ponoć w XVIII wieku.
Pustelnik Samuel wyrzeźbił sobie tu całkiem solidne mieszkanko i zasiedlił go na kilkanście lat. Jedno co trzeba przyznać to widoki miał zacne! :)
Wnętrza są nawet całkiem przestronne. Ciekawe, że pustelnik zrobił takie wysokie stropy? Chyba że bardziej cenił przestrzeń niż ciepło?
Na ścianach są dwie tablice, na których znajdują się niemieckie napisy - chyba dotyczące historii tego miejsca.
Miękka skała zachęcała też innych do pozostawiania napisów i rysunków.
A na szczyt skałek prowadzą wszelakiej maści schodki wykute w kamiennym zboczu.
Nie przestają mnie zachwycać tutejsze korzeniowiska. Głęboko się nie mogą wgryźć w ziemię, więc pełzają po powierzchni jak stada węży!
A i struktura skał upodobniła się do okoliczności i postanowiła wtopić w tło.
I tu mają swoją skalną pokręconą sosenkę!
Wśród skał tylko wiatr hula (faktycznie idealne miejsce dla pustelnika), acz tereny u podnóża to do bardzo dzikich nie należą - wszędzie wioski, miasteczka, szosy...
Można sobie pozoomować kościoły i pałace.
Stolik wkomponowany w piachy i korzeniowiska dobrze nadaje się do wyciągnięcia termosów. Był już plan dokonania tego na szczycie, ale raz że tam duł lodowaty wiatr, a dwa że termosy nie wiedziec czemu wykazywały dużą chęć do stoczenia się w dół ;)
W taki lodowaty dzień nie ma nic lepszego nad herbatkę z sokiem i cytryną!
Inne skałki też mają całkiem fajne kształty!
A wieczorem odwiedzamy naszą ulubioną Drevenke.
Będą nam więc towarzyszyły pociągi!
Kolejnego dnia ruszamy wzdłuż parkanu kojarzącego się z dawnymi (i już opuszczonymi) bazami wojskowymi.
W sumie to może kiedyś tu coś było w ten deseń? Takowych zabudowań się tam dopatrzyliśmy...
Pogoda dziś jest taka wyraźnie, żeby się przeziębić. Jak wyjdzie słońce to robi się gorąco. Jak się schowa za chmurę - natychmiast pojawia się lodowaty wiatr, a temperatura leci na łeb na szyje o 10 stopni. A te chmury to na niebie chyba grają w berka! Co chwilę więc się zatrzymujemy, aby zdjąć lub ubrać swetry. Czasem dosłownie co 50 metrów. Bardzo irytująca taka aura - jakby się coś z nami drażniło! Tu chyba toperz własnie patrzy w niebo, próbując zrozumieć i przewidzieć stan zachmurzenia na kolejne 5 minut.
A rogacizny się na nas patrzą jak na debili, bo mają jedno futro wmontowane i wyrąbane na wszelakie przebieranki.
Znalezione kijaszki mogą służyć do zwiększenia stabilności podczas wędrówki...
No ale nie tylko! :)
Ciekawy korzeń ozdabiający pobocza naszych ścieżek.
Spora część trasy wiedzie przez smutny krajobraz - pobojowisko, które kiedyś było lasem...
Łażąc po kolejnych wąwozach.
Takie widoki towarzyszą nam na wycieczkach po okolicy.
I co najważniejsze - w kolejnych dniach odrobinę się ociepla!
Więc i wszystko zaczyna pachnieć prawdziwą wiosną! :)
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz