bubabar

poniedziałek, 22 lipca 2024

Czechy, Maxov - opuszczony ośrodek wypoczynkowy (2024)

Szukając na internetowych mapach jaskiń i skalnych miast w moim ulubionym rejonie Czech natknęłam się na coś zupełnie nieoczekiwanego - utopiony w zaroślach budynek z malowidłem na dachu. Teren wyglądał jak opuszczony dom wczasowy czy inny ośrodek kolonijny. Warto więc go odwiedzić dla urozmaicenia, no bo ile można tylko skały i skały! ;)

Busio zostaje na zasypanej igliwiem zatoczce na skręcie bocznej drogi, a my dalej podążamy pieszo.



Nie tylko my pełzniemy w tą stronę! :)


Kolejne mijane artefakty wskazują, że zmierzamy w dobrym kierunku. Stare, pogięte, pordzewiałe tabliczki informujące o ochronie wody...


Omszały bunkierek, wyglądający jakby strzegł kamieniołomu (czy raczej był schronieniem w czasie co większych wybuchów?)


W końcu latarnie! Takie już zdecydowanie nie zaśmiecające okolicy nadmiernym światłem ;) Powoli wtapiające się w przyrodę i upodabniające do pni drzew.


Pojawiają się pierwsze budynki. Miejsce, gdzie prowadzi aleja owych latarni.


Pierwszy obczaimy największy budynek, ten przed którym usadowiły się betonowe stoły.



W środku mało co zostało z dawnych czasów - tylko jakieś szkielety szafeczek.



i pozostałości oświetlenia?


Przestronna klatka schodowa prowadzi na wyższe poziomy. No bo szukamy wejścia na dach!



Półdaszek.


A z niego dogodnie można się dostać jeszcze wyżej.


Będąc na dachu niestety widać tylko białe mazaje, nie układające się w żadną całość. Ciężko to objąć wzrokiem z tej perspektywy.



Bo znalezione w internecie zdjęcie satelitarne wyglądało tak:


W dół z dachu schodzimy inną drogą. Znajdujemy kapitalne kręcone schody! Żelazne, położone na zewnątrz budynku! To chyba jedna z większych atrakcji tego miejsca! :)





W dalszej części terenu zachowało się kilka wydmuszek po drewnianych domkach. Szkoda, że są już w stanie totalnego rozkładu. Bardzo lubimy nocować w takich chatynkach z dawnych lat, gdzieś nad jeziorami czy na nadmorskim klifie! A w tych to już i na dziko nie bardzo by się dało. Dachy ciekną, w środku rozpiździel totalny...








Mimo dotkliwego zimna i lodowatego wiatru widoki czasem przypominają, że jednak mamy koniec kwietnia! Przecudnej urody kwitnące krzewy otaczają nas ze wszystkich stron. To jest zawsze ogromny plus miejsc opuszczonych czy tych działających na pół gwizdka i uważanych powszechnie za "zaniedbane" - nikt nie niszczy roślinności.





Najlepiej zachowany zdaje się być ostatni budynek. Tam też spędzamy najwięcej czasu.






Tu chyba była recepcja...


Okienka jakby stołówkowe.


Skład szaf wszelakich.


Lodówki różniste.


Odrażające gęby z jęzorami!


Budynek ma ciekawy kształt, bo pośrodku jest dziedziniec. Taki mikroskopijny, ale jest!



To co wisi pod sufitem heroicznie walczy z grawitacją, ale wyraźnie widać, że niedługo się podda ;)



Zachowały się jakieś strzępy gazet, ścienne tabliczki czy zalaminowane maszynopisy z lat 80 tych.






A dalej widać, że kilka domków jest używanych - dymią kominy, ujada pies, stoją nowe śmietniki. Nic tu po nas. Wycofujemy się więc po własnych śladach...


3 komentarze:

  1. W Polsce też jest takie miejsce. Chciałbym się kiedyś tam wybrać póki jeszcze coś stoi
    https://www.google.com/maps/place/Opuszczony+o%C5%9Brodek+wczasowy/@51.3564686,19.6908914,7z/data=!4m6!3m5!1s0x47109b6681c17337:0x8d0fd269ab5753b6!8m2!3d51.0982247!4d18.7241464!16s%2Fg%2F11j5ccgtbg?entry=ttu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaki fajny! Tez tam nie bylam! Oj warto by sie wybrac!

      Usuń
    2. I tuż nieopodal w miejscowości Kule nad Wartą jest fajny opuszczony ośrodek kolonijny do zwiedzenia :) https://maps.app.goo.gl/xLQN55YgBXWkWxqy6

      Usuń