bubabar

niedziela, 14 listopada 2021

Czerwcowa włóczęga cz.7 - Fort Cybulice i prochownia (2021)

Pierwszym fortem Twierdzy Modlin jaki odwiedzamy jest Fort VII Cybulice. Sunąc przez las mijamy rozrzucone gwiazdobloki, co sugeruje, że chyba zmierzamy w dobrą stronę.


Chwilę później naszym oczom ukazuje się betonowy kibelek!



W końcu ze skłębionej zieloności wyłania się szara ściana poszukiwanego fortu. Są na niej jakieś kolorowe malunki - wyglądają na współczesne, ale formą raczej odbiegają od klasycznych graffiti. Wyglądają raczej jak jakieś herby?


Zapomniałam zabrać latarek, zostały w busiu na siedzeniu. Chodzimy więc korytarzami jak jakieś jełopy, przyświecając sobie telefonami. Główne wrażenie z tego miejsca pozostaje nam więc nieco mroczne ;)



Wnętrza są przesiane pyłem i wilgocią. Błysk flesza rozprasza się na wiszących w powietrzu drobinkach.




W jednym z pomieszczeń stoja dwie kanapy. Wygląda jakby tu ktoś kiedyś pomieszkiwał. Ilość pyłu w powietrzu jest dużo większa niż w pozostałej części fortu. Jakby niedawno był tutaj pożar? Ściany są mocno okopcone, panuje zaduch i smród - wali palonymi zwłokami. Cóż... Pozostaje mieć nadzieję, że był jakiś nieudany grill i się komuś kurczak zjarał ;) Namacalna ciemność potęguje wrażenie niepokoju, spadamy, nic tu po nas...



Bluz też nie wzięłam, więc zmarzliśmy jak psy. Nie wiem co za zaćmienie umysłu mnie opanowało, jakbym pierwszy raz w życiu do bunkra poszła.

Na sufitach w niektórych pomieszczeniach można znaleźć kolorowe napisy cyrylicą np. “Kuchnia”. Innych sentencji rozszyfrowac nie umiemy. Ponoć to oryginalne napisy sprzed ponad 100 lat, z czasów działania fortu i stacjonowania tu rosyjskich wojsk. Ciekawe, że tak chciało im się malować na kolorowo!




Wąskie boczne korytarzyki oplatają chyba cały fort dookoła. Tutaj jest najchłodniej a powietrze jest najbardziej przejrzyste.


Jest trochę ładnych nacieków na ścianach i sufitach.



Albo wyłążą stare posadzki, jakoś zupełnie nam nie pasujące do fortu. “Jak w sklepie” - kwituje kabak.


Fort jest bardzo lubiany przez komary i muchy. W środku są ich całe roje. Nie wiem czy w lesie im było za ciepło, a tu mają chłód i wilgoć? W niektórych pomieszczeniach mocno czuć gazem. Tak jakby w okolicy przebiegała jakaś rura, która pękła? Na samym początku zwiedzania, przez krótką chwilę, mielismy pomysł zrobienia sobie łuczywa. Ale chyba dobrze, że go szybko porzuciliśmy... ;)

W stronę światła i ciepła!


Potem idziemy do miejsca zwanego prochownia P11 - zapole fortu Cybulice. Przez fajny las pełen konwalii i pagórków.


Tutaj stary beton ukryty jest nie tylko w krzakach, ale również pod pozawalanymi drzewami. Łatwo można przeoczyć!


Wejście w otoczeniu łąkowych kwiatów.


Zaczyna się takim jakby “gankiem”.


Tu już przyszliśmy z latarkami, ubrani jak ludzie, więc chodzimy sobie komfortowo. Brak smrodu gazu również cieszy.




I zdjęciami bez błysku mozna się pobawić!



Wąski korytarzyk też tu mają, ale niestety częściowo jest zamurowany.




Miło jest, ale nie zabawiamy tu długo. Dziś czeka nas jeszcze jedna atrakcja, na którą jak podejrzewamy musimy zarezerwować trochę więcej czasu.

cdn

3 komentarze:

  1. Zwiedzaliśmy te forty zimą, w śniegu, to dopiero była przygoda. Najtrudniej było z autem znajomego, tego dnia trzy razy nas pług wyciągał z pobocza. Dlatego nie mam wspomnień z komarami. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam nawet latem bylo słabo z miejscem na parkowanie - to sobie wyobrazam co sie zimą dzialo!

      Usuń
    2. W wielkim skrócie: mogliśmy sobie wybrać zaspę, z której nas pług śnieżny potem wyciągał. ;)

      Usuń