Na dawne wojskowe lotnisko koło Szczuczyna trafilismy zupelnym przypadkiem. Jechalismy sobie boczną drogą od strony Żełudka i nawet juz zaczelismy zalowac, ze nie pojechalismy glowna, gdyz ta byla dosyc nudna. Wilgotny lisciasty las, kałuze blota po rowach i prawie zadnych wiosek. Moze przy glownych drogach byloby ciekawiej? W pewnym momencie droga zmienia nawierzchnie na betonowe płyty. Smiejemy sie, ze gdyby to byla Polska to zaraz bysmy dotarli do jakis ruin bazy wojskowej czy starej fabryki.
I nagle wyjezdzamy na lotnisko. Nigdy nie warto tracic zaufania do bocznych drog! One przewaznie mają cos ciekawego do zaoferowania- tylko czasem trzymaja niespodzianke na sam koniec!
Najpierw trafiamy na budynek biurowo- mieszkalny.
Niestety na tyle juz wypatroszony i zniszczony, ze nie zachowaly sie zadne napisy czy przedmioty z dawnych lat.
Obok sa wielkie hale
Inny pietrowy budynek tez wyglada na wydmuszke
Przez ogromne pasy startowe jedziemy dalej
Kolejny budynek jest duzo ciekawszy. Nie wiem czy pelnil dawniej role wiezy kontroli lotow? Ma jakas dziwna metalowa konstrukcje na dachu.
Na jednej ze scian zachowala sie mozaika “Slawa radzieckim lotnikom”
I tylko to kamyczkowe slonce sprzed lat swieci w ten szary, deszczowy dzien.. ;)
Jakies resztki wdeptanego w ziemie plakatu
Do budynku da rade wejsc… Ale nikt z nas nie ma odwagi balansowac na wysokosci pierwszego pietra w oparciu o pokruszone cegly i nadgniła deske.. Choc zal pozostaje- bo szlag wie jakie skarby czają sie we wnetrzach tajemniczego obiektu?
Nieopodal jest calkiem odnowiony pomniczek
I teren zamkniety- ponoc farma sloneczna..
Lotnisko jest zdecydowanie najwieksze z opuszczonych poradzieckich lotnisk jakie mielismy okazje zwiedzac. Hangarow jest kilkadziesiat- jak nie blisko setki. Sporo z nich jest zagospodarowana- na warsztaty, stajnie, garaze…
Czesc nadal skrywa w swych wnetrzach samoloty z jakiegos aeroklubu.
Stacja łącznosci z kosmosem!
W odroznieniu od lotnisk w Polsce- W Skarbimierzu, Wiechlicach, Tomaszowie czy łotewskiego z Vainode- tu prawie kazdy hangar ma jeszcze orginalne drzwi z wielotonowego metalu. Drzwi sa na szynach i przesuwane na kółeczkach.
Do kilku hangarow da rade wjechac. Bylyby fajnym miejscem na nocleg, widac w ich wnetrzach i na zewnatrz slady ognisk.
Oczywiscie nie moze zabraknac pewnego zdjecia. To juz majowkowa tradycja- ekipa i autka w hangarze o użebrowanych sufitach, odbijajacych echem najdrobniejsze chrząkniecie. Specyficzny zapach starego betonu. Cisza, przerywana czasem kwikiem wiosennego ptactwa. Klimat opuszczenia i zadumy nad przeszloscia. I my.
Luka w latach jest spowodowana tym, ze na Bałkanach radzieckich lotnisk nie znalezlismy :P
Szczuczyn, Białoruś 2017
Dla przypomnienia:
Ukmerge, Litwa 2014
Kiburi, Łotwa 2013
Mam nadzieje, ze w koncu kiedys bedzie nam dane zanocowac w takim hangarze- poki co jakos sie nie złożyło...
cdn
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz