Część2
GRUZJA
Najciekawsze blokowiska w tym roku spotkalismy na obrzezach Batumi i w pobliskim miasteczku Khelvachauri. Pierwsze co rzuca sie w oczy- one nie sa szare! Sa pomalowane na bardzo kolorowo.
W tym rejonie widac chyba najwieksza wolnosc budowlana. I fantazje oczywiscie- bo zeby cos takiego powstalo musza byc spelnione oba warunki. O blokowiskach mowi sie nieraz, ze sa podobne do pudełek. Tych to zdecydowanie nie dotyczy! Przypomina to raczej bezksztaltne zlepki przeroznych brył i narosnietych bulw. Tu nie ma kątow prostych czy jakiejs nudnej symetrii. Kazdy dostawia balkon czy dodatkowy pokoik jak mu sie podoba. Niektore bloki na wskutek oddolnej inicjatywy swoja szerokosc zwiekszyly prawie dwukrotnie! Mozna godzinami patrzec czego to ludziska nie wymyslili i znajdowac kolejne ciekawe detale i nowatorskie rozwiazania. Tu rzezbione balaski balkonu, tu tajne przejscie drabinami na nizszy poziom, tam zewnetrzna winda towarowa, ktorą wciagaja na ósme pietro worek ziemniakow i baniaki z wodą!
Kiedys jakis miejscowy mi opowiadal, ze chcac dobudowac sobie szczegolnie duzy balkon wiszący (nie dotyczy tych podpartych slupami od spodu) trzeba sie dogadac z sasiadem z drugiej strony bloku, aby on tez cos dobudowal. Bo ponoc byl taki przypadek, ze wszyscy chcieli miec duze balkony od zacienionej strony i blok sie przewrocil. Nikt nie wie gdzie to bylo, ale sporo ludzi powtarza. Moze tylko taka legenda dla postrachu... Oczywiscie wszystko jest oplecione w roznych plaszczyznach dziesiatkami metrow obrotowych sznurkow z powiewajacym na wietrze praniem- cos, na widok czego zawsze mi sie cieszy geba! Wiatr nadyma jakies wielkie gacie w kratke, łopocza wojskowe bluzy na wysokosci 7 pietra, tancza na sloncu wiszace za uszy w rządku kolorowe misie, pieski, zolwie i szmaciane lale. Pranie nabiera zapachu slonca, wiatru i wolnosci. Nigdy tego zapachu nie uzyskaja ubrania ukiszone na sznurku w łazience, na kaloryferze, na ciasnym balkonie, juz nie mowiac o takich zbrodniach na ubraniach jak ponoc obecnie popularne pralki z suszarkami. Wlewajac do prania jakies chemiczne zapaszki mozna uzyskac namiastke łąki czy lawendy, ale zapachu slonca i wiatru w proszku jeszcze nie wynaleziono. Wiekszosc gruzinskich klatek schodowych nie ma szyb, ani w inny sposob zatkanych okien. Latem to nie problem, ale zima musi byc smutno... Nawet bez balkonow jest kolorowo i roznorodnie. A tu pomysł jak trzymac rowery gdy mieszkanie jest male a sam balkon potrzebny do innych celow. Niektore boki blokow sa jakby rzezbione czy wytłaczane w rozne desenie. Khoni podrzezbiane Tkibuli Kutaisi. A ten blok jakis taki poklejony. Wyglada jakby płyty zaczely sie rozłazic i je powtornie zabetonowali. Ciekawe czy z uzyciem dzwigow czy zaradni mieszkancy dali popis umiejetnosci alpinistyczno-akrobatycznych? Tkibuli. Przewaznie mowi sie, ze takie wielkoplytowe klocki sa szare. Tu szare nie sa, zdecydowanie tkibulskie blokowiska sa rude. Bloki wygladaja jakby troche zardzewialy, jako ze rudosc wystepuje w sposob cieniowany. Nie mam pojecia czy taki beton tu mieli czy szare sciany zrudziały pozniej np. pod wplywem jakis kopalnianych wyziewow? Wiszace sa nie tylko balkony w blokach- tu wiszace nad rzeka garaze albo inne komorki gospodarcze. Tkibulskie blokowiska sa utopione w zieleni! :) No i plątanina prania- przy ktorej nigdy nie przejde obojetnie! W wielu miasteczkach przemyslowych gdzie zaklady poupadaly i nie ma pracy, ilosc ludzi drastycznie zmalala, a blokowiska sa w polowie wyludnione... Tkibuli. Kolo Dzwari Borżomi. I znow fantazja balkonowa wysokiego stopnia! Mozna patrzec na wiezowiec i czesto dwoch takich samych okien sie nie znajdzie! :) Ahalkalaki- a tu kiscie wysokich kominkow, odprowadzajacych dymy powyzej linii dachu! Gdzieniegdzie jest moda na kratowanie i to do dosc duzej wysokosci. Czy to oznacza, ze w tym rejonie mieszkancy nie czuja sie bezpiecznie? (Abastumani) A tu dla odmiany "niebezpieczny pion"- caly zadrutowany. Obok, w sasiedniej klatce, juz nic nikomu nie grozi. (Batumi) A ten blok wygrywa konkurs na budynek najbardziej okopcony! (Abastumani)
Szczegolne i wyrozniajace sie z tlumu sa budynki zamieszkane przez uchodzcow z Abchazji i Osetii Pd. Zwykle nie sa to klasyczne blokowiska a przeksztalcone w nie dawne sanatoria. Mieszkanka sa tu chyba mniejsze, okna blizej siebie a zagospodarowanie bardziej prowizoryczne i biedniejsze. W oknach pomieszczen mieszkalnych czesto nie ma szyb- sa zatkane folią, szmatami, dyktami, drewnem itp.
Slyszalam dwie rozne teorie o tych miejscach. Jedna glosila, ze ludzie zasiedlili tu opuszczone budynki, w ktorych byl tylko goły beton na scianach i wlasną pracą i pomyslowoscia doprowadzili te ruiny do stanu zdatnego do zamieszkania. Druga wersja zaklada wariant zgoła inny- ze uchodzcy otrzymali ladnie i porzadnie urzadzone pokoje dawnych sanatoriow a w ciagu nastepnych lat rozsprzedali sprzety, wypruli kable ze scian, spalili meble a telewizory nieraz wyrzucali przez okna podczas libacji. Ktora wersja jest prawdziwa chyba sie nie dowiem. A moze obie, bo w roznych miejscach bywalo roznie? Jedno jest pewne- dzis patrzac na osiedla uchodzcow ciezko juz wydedukowac wedlug ktorego schematu to szło...
Ckaltubo Borzomi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz