bubabar

sobota, 11 lutego 2017

Gdzieś na Dolnym Śląsku cz.4

Na rozpoczecie dnia wioska Bogunów i jakies opuszczone gospodarstwo, ktore poczatkowo podejrzewam o bycie palacem ale chyba nim nie jest. Na Dolnym Ślasku czasem ciezko sie połapac w tej materii bo co druga chalupa jest ogromna, solidna i czesto jakas ozdobna! Sloneczko ładne, ale pizga jak diabli! Kałuze poscinalo w ciekawe desenie, w koncu mamy juz grudzien... Grunt ze nie ma tego paskudnego białego dziadostwa nazywanego popularnie sniegiem.
Do kolejnego palacu na obrzezach wsi Żerniki Wielkie jedziemy blotnistymi drogami, dzis skutymi lodem. Wokol sporo rozwloczonego sprzetu rolniczego. Od strony wsi palac ogrodzony jest plotem, od strony pol i parku spokojnie mozna podejsc. Znajomi ostrzegali nas, ze w okolicy mieszkaja niezbyt przyjazne osobniki, majace jakis problem z tym, ze ktos przyjezdza tu i oglada miejscowe ruiny. Dzis jednak nie ma zadnych klopotow. Nie spotykamy nikogo. Wies jest jak wymarła...
W Komorowicach znajdujemy ruiny palacu, ktorymi wyraznie ktos sie zajmuje. Dach wyglada na nowy, rozne kawalki pozasłaniane plandekami o folią, przed palacem wysypana kostka brukowa, leza jakies deski, betoniarki itp. Ciekawe czy beda wykładac tą kostką placyk, czy wlasnie ją stad zdjeli i pojedzie do Niemiec na handel ;)
Sciany dosyc poobtlukiwane ale jakis herb sie zachowal
Od drugiej strony do palacu przytyka park pelen rozlewisk, fos, jeziorek. Teren wogole jest tu podmokly, wpadam po kolana w blotnista breje, ktora nie wiedziec czemu akurat w tym miejscu odmarzla..
W Cieszycach palacyk bardzo łatwo mozna przeoczyc- jest mocno zarosniety i szczelnie ogrodzony murem lub siatka z wyrosnietym za nia zywoplotem.
Po drugiej stronie ulicy zabudowania przypalacowe o ciekawych łukowatych sklepieniach. W srodku znajdowaly sie kiedys biura, teraz wala sie duzo starych mebli, dokumentow i gazet. Czasopisma glownie dotycza tematyki rolniczej i spora ich czesc jest po niemiecku. Niektore pomieszczenia mocno wonieją czlowiekiem ;)
W Pustkowie Wilczkowskim pozornie nie ma nic ciekawego. Przejezdzalismy tedy juz dziesiatki razy. Ale teraz mamy namiar od znajomego i szukamy konkretnego miejsca. Na pierwszy rzut oka nic szczegolnego. Lekko nadwatlona czasem kamienna stodola obłozona wokol starymi oponami...
Zagladamy do srodka. Zdecydowanie nie jestesmy tu sami. Pewne stworzenie idealnie wtopilo sie w krajobraz i nas obserwuje!
Budynek nie jest juz raczej uzywany do celow gospodarskich. Zwraca jednak uwage kolumnada! Niesamowite, ze w miejscach dla bydlakow robiono takie sklepienia, jak w jakims zamku! Nie wiem czy takie sufity bylo latwiej zbudowac, lepiej sie trzymaly czy po prostu chcieli aby bydełko mieszkalo w ladnych warunkach bo potem mleko jest smaczniejsze? Czy moze odczucia estetyczne podczas dojenia tez sa istotne dla funkcjonowania gospodarstwa? ;)
Na polach spotykamy bardzo duzo drapieznych ptaszorow. Na co drugim drzewie cos siedzi. Acz zrobic zdjecie jest nielatwo, osobniki sa ogromnie płochliwe. Tu taki jeden grzeje brzuszek do slonka i pewnie rozglada sie za jaka myszą!
Wracamy przez Tyniec nad Ślęzą. Zawsze chetnie rzucamy tu okiem na budynek opatrzony ciekawą, rogatą wieżą.
Miejsce jest zamieszkane, a przynajmniej jego część. Pobliskie stodoly obfitują zwlaszcza w ptactwo- kury, gęsi, wokol niesie sie zapach prawdziwej wsi.
Z boku palacu mile miejsce aby sobie przysiasc w jakies cieple popoludnie, posluchac gdakania kur i brzeczenia owadow. Teraz to by tylki mogly przymarznac. Ale krzeselka wystawione, wiec moze i zima ktos korzysta?

2 komentarze:

  1. Cześć nie wiedziałem że masz bloga :) chyba oboje lubimy podobne klimaty, czy mogę Cię dodać do swoich linkow u siebie na www.stacjabalkany.pl i także Ciebie do siebie zaprosić?

    OdpowiedzUsuń