bubabar

sobota, 17 października 2015

W krainie wysadzonych bunkrów - północ cz.7 (2015)

Na nocleg zatrzymujemy sie w bursie Zespolu Szkol Budowlanych w Ketrzynie.



Tanio, fajnie, swojsko. Staje mi przed oczami akademik geografii w Sosnowcu gdzie nieraz przychodzilam na imprezy, nie calkiem legalnie, probujac przechytrzyc pania w stylonowym fartuszku w kwiatki, ktora to calego tego bajzlu pilnowala. Ale na szczescie byla przekupna :P Tu tez maja takie babki w identycznych wdziankach , charakterystycznych dla pan sprzatajacych jak Polska dluga i szeroka. Te tez sa czujne- dwoch podrostkow nie zostaje wypuszczonych po 22 na miasto. Ze skwaszonymi minami wracaja do pokoi. Przyszli z pustymi rekoma to maja za swoje ;) W pokoju mamy plytki PCV o charakterystycznym deseniu jakby je obsraly golebie. Jejku- jak ja juz ich dawno nie widzialam!

Dzis kabaki podrozuja w nabrzusznym plecaczku

Rano zwiedzamy bazylike w Ketrzynie, ktora wyglada jak zamek.


Mozna wejsc na wieze skad rozciaga sie widok na okolice i transport czolgow i innych pojazdow wojskowych.




Na wieze idzie sie normalnie schodami,

a potem jest jeszcze kilka drabin prowadzacych pod sam strop. Wylaze do samego konca a tam czeka mnie rozczarowanie- nie ma zadnego okienka ani dziury w stropie aby sobie wyjrzec :( Jest tylko krzeselko na ktorym moze spoczac strudzony i rozgoryczony brakiem widokow wspinacz

Obok jest jeszcze plebania ktora tez wyglada jak zamek.

Na tylach jakiejs opuszczonej fabryczki (ktora tez wyglada jak zamek) szukamy mechanika zeby nam dolal oleju do skrzyni biegow ktora to zaczyna nam spiewac w tonacjach ktore sugeruja ze moze byc mocno spragniona ;)

Jest tez zamek ktory przy bazylice, plebani i fabryczce wydaje sie jakis taki mikry i nijaki.



Przez podmokle lasy suniemy sobie dalej


Jedziemy do Gierlozy, kwatery Hitlera zwanej Wilczym Szancem. Miejsce to jest zdecydowanie turystyczne, obiletowane i mozna zwiedzac je z przewodnikiem (co na szczescie nie jest konieczne). Po lesie sa wyznakowane szlaki a na parkingu przewalaja sie wycieczki z niemieckimi emerytami i wycieczkami szkolnymi. Widzac to wszystko jestem pelna najgorszych przeczuc. Poczatek trasy wyglada rzeczywiscie nieszczegolnie- asfaltowe alejki, wielkie tablice… Ale im dalej w las tym lepiej i tym bardziej oczy wylaza mi na szypulkach jako ze sie spodziewalam nudnego muzeum wylizanego na potrzeby przybyszy zza zachodniej granicy i rodzinnych spacerow w bialych bucikach. A tymczasem tutejsze bunkry sa po prostu przefajne. Omszale budynki roznych rozmiarow zjada roslinnosc. Wycieczki gdzies sie gubia po drodze, obszar jest spory wiec wiekszosc trasy lazimy sami wsrod szumu jesiennego lasu. Wiekszosc bunkrow byla wysadzona w 45 roku przed wkroczeniem Sowietow, wiec rozne sciany wisza krzywo, lezy rozsypany beton a ich uszkodzona konstrucja zaczyna przypominac naturalne skaly a nie obiekt stworzony reka czlowieka. Raz po raz mam skojarzenia ze Skalnymi Miastami w Czechach. (tylko tam troche mniej zelaza ze skal sterczalo ;)













Zreszta ten sposob podpierania skal tez mi sie z sudeckimi okolicami kojarzy.


Sporo tu tez roznych naciekow "jaskiniowych"



Duza czesc rozsianych po lesie budunkow to wielkie betonowe gmachy bez okien. Niektore maja podwojne sciany , czyli jakby jeden bunkier siedzial w drugim. Stropy ponoc w niektorych dochodzily do 7 metrow grubosci. Byly tu obiekty mieszkalne, magazyny, kasyna, basen, sauna, archiwa, garaze- cale miasto,niegdys komfortowo urzadzone coby Hitlerowi bylo wygodnie i cieplo w dupke. Fajne maja tu np. kraty- ktore sa raczej sugestia niz bariera przed chodzeniem za nie. Fajnie jakby takie montowali np. na MRU :)

Slonce zachodzi dzis za wiatrakami...

Wieczorem odwiedzamy jeszcze zamek w Barcianach ktory bylby rewelacyjny gdyby dalo sie wejsc do srodka. Niestety jest szczelnie wyzamykany.


Jedynie przez szpare w bramie mozna zerknac na zarosly chwastami dziedziniec, a ja oczyma wyobrazni juz tam widze nasz namiot! Ciekawy jest wkomponowany w zamek calkiem wspolczesny budynek mieszkalny, dzis opuszczony i takze zabity na glucho.


Kolejnego dnia staje nam przed oczami mieszanina roznych ladnych obrazkow: Rodzinna orka- bedaca nie tylko sposobem na zajmowanie sie polem ale takze wycieczką na plugu dla zon i dzieciakow

Potem babka z przychowkiem sie ulatnia a faceci musza naprawic zepsuty traktor..

A wokol falujace morze plowo-brunatnych pol…


Jest tez przystanek PKS na palach

oraz wlasciwy znak we wlasciwym miejscu

I wszedzie drogi z trylinki


i trylinkowe skrzyzowania

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz