Budynek to ponoć dawna fabryka, postawiona przez Niemców jeszcze przed wojną. Najwięcej głosów twierdzi, że to “fabryka kamienia tłuczonego”, gdzie ów kamień łupano w celu pozyskania budulca na drogi, te wszystkie “kocie łby”, którymi ochoczo jeździmy do teraz. Kamień ponoć miał też być używany dla bunkrów i innych umocnień militarnych. Fabryka przez lata obrosła również legendami i niektórzy twierdzą, że kamień to tylko przykrywka dla innych, dużo bardziej niekonwencjonalnych zastosowań. Nutka tajemnicy oczywiście dodaje temu miejscu uroku :)
Budowla obecnie służy miłośnikom górskiej wspinaczki (bo stąd do prawdziwych gór nieco daleko) oraz lokalnym imprezowiczom ( do tego celu miejsce nadaje się cudownie!). Sami nie możemy się powstrzymać, by choć na chwilę zasiąść na fotelach okalających ognisko, podczas gdy nad nami wznoszą się monumentalne kolumnady betonowych, omszałych ścian.
Mimo że spora część budynku jest pozbawiona dachów - wnętrza są cieniste i mroczne. W wąskie przejścia między wysokimi ścianami nie dociera słońce - nawet w tak jasny i pogodny dzień jak dzisiejszy.
Przejścia do kolejnych pomieszczeń, bujnie już zarosłych zielskiem wszelakim.
Boczne ściany fabryki najeżone są kolcami prętów i różnistych haków o nieznanym przeznaczeniu.
Ogromne słupy wspierają różnorodną, rosochatą bryłę budynku.
Niektórzy wchodzą tutaj nawet na dach. Świadczą o tym pozostawione tam napisy. Budynek wystaje chyba ponad linie drzew, więc widok musi być zacny. Nam jednak brakuje umiejętności, a chyba i zapału dla podjęcia takowego wyzwania. Pozostaje się nacieszyć miejscem z poziomu ziemi :)
A pozostając w temacie kruszyw wszelakich i ich przetwórstwa - jadąc z Lipców do Słoszowic wjeżdżamy praktycznie w środek czynnej żwirowni. Nie wiem czy gdzieś źle skręciliśmy, czy droga faktycznie tak przebiega. Ale widać los tak chciał! Lubimy takie miejsca i aktywnie ich szukamy, ale tu akurat odbyło się to całkowicie bez udziału naszej woli. Maszyny więc pracują, warczą, taśmy szurają, żwir turkocze i chrzęści w zgniatarkach, gęby się nam cieszą a pył pokrywą grubą wartstwą auta, nadając im klimat przygody i wygrzanych, pylistych dróg :)
Buba: “Nie Majka, tam nie idziemy. To nie jest plac zabaw. Tam się sypia kamienie.”
Kabaczek: “A rozumiem. Bo to nie jest opuszczone! Musimy znaleźć takie puste to sobie pozjeżdżamy po tych taśmach. Ale będzie zabawa!” :) :) :)
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz