bubabar

piątek, 15 grudnia 2017

Opuszczone koszary w Koźlu






Włócząc sie po gmachach koszarów w Żarach często wspominalismy inny, bardzo podobny obiekt, ktory odwiedzilismy kilka lat temu. Tam jednak wszystko bylo o niebo lepiej zachowane - wiecej sciennych malunków, wiecej tabliczek, pozostałosci z dawnego umeblowania…

Relacja pochodzi sprzed kilku lat. Obecny stan terenu moze znacznie odbiegac od zaprezentowanego na zdjeciach!

To tez był grudniowy dzien. Bardziej szary niz ten tegoroczny kiedy łazilismy po żarskich zakamarkach. I pizgało przepotwornie. Chyba bylo z minus 15, wiec to temperatury kiedy bubom zamarza nos, grabieją rece do łokcia, a co gorsze instynkt wedrowny zanika prawie do zera. Tu jednak złamałam sie - bo jak nie pozwiedzac takiego ciekawego miejsca? Zwykle w takich momentach ratuje sie jakas nalewką by znow na chwile poczuc, ze nos, nogi i rece wciaz naleza do mnie. Wtedy niestety tego zrobic nie moglam. Pozostal termos z goraca herbatą i proba ogrzania sie atmosferą chwili…

Opuszczony teren jest ogromny. (Łazilismy kilka godzin a nie udało sie obejsc calosci...) Im dalej tym zimniej i wzmaga sie lodowaty wiatr.. We wnetrzach czuc jeszcze dodatkowo oddech zapleśniałej wilgoci.. Czy wspominałam juz kiedys, ze nienawidze zimy???? ;)

Całosc kompleksu utrzymana jest w kolorze różowawym. Budynków jest w cholere i troche, mozna sie zgubic. Miedzy nimi rosnie młody las i co chwile leżą stare betonowe kwietniki.


Czasem na murach trafi sie jakas płaskorzezba.


Świat okien...


Z wewnątrz na zewnątrz...


Okna zabite starymi tablicami, mozna poczytac o ile głowa nie rozboli od przechyłu ;)


Rozmaite desenie i faktury roztłuczonych szyb. Czy tylko ja jestem tak walnieta, ze dostrzegam w tym piękno?


Pierwsze odwiedzamy ambulatorium.


Sporo tu bylo miejsc z ograniczonym dostepem.


Kto nie przestrzegał to pewnie trafiał tu ;) areszt dla szeregowcow.


Kto by pomyslal, ze pisana na kolanie karteczka przetrwa tyle lat i wpadnie w łapy zupelnie niepowołanych i przypadkowych osób ;)


Tu chyba melina jakiegos żula ;)


Wszedzie poniewiera sie sporo roznych dokumentow, plakatow, odezw, opisow, notatników…


I nawet jedno zdjecie sie trafiło!


Kazda klatka schodowa zaczyna sie z opisem, symbolami i malunkami.


Plątanina korytarzy i sal..


Strychy o roznej architekturze.


Kominek. Chyba calkiem niedawno uzywany.


Naścienne malowidło patriotyczne w jednej z sal.


A tu fresk majacy chyba na celu pobudzenie apetytu!


Zacieki i scienne grzyby miejsc opuszczonych tez potrafia tworzyc ciekawe desenie. Paszcza smoka?


Tu mozna dojrzec jakies gęby i inne czesci ciała...


Świat lamp...


Zawsze podobały mi sie umywalki w formie takiej “rynny”. W niektorych starych osrodkach kempingowych tez mozna bylo takie napotkac. Juz bardzo dawno nie mialam okazji sie w takim myc...


Kible tez występuja stadami...


Na sam koniec trafiamy w rejon warsztatow i garazy.


Wnetrza garaży.


Czas jeszcze nie zatarł odezw i rozporzadzen kierowanych do uzytkownikow tego sektora. Sa takowe na murach..


I na papierze.

2 komentarze: