bubabar
wtorek, 27 września 2016
Czas nie goni nas cz. 3 - przez Rumunie cd
Jedziemy nad zalew i probujemy znalezc mala wioseczke Bezidu Nou. Z wioski zostalo kilka domow, z czego obecnie chyba tylko dwa zamieszkane.
Miala tez byc ruina kosciola wystajacego z wody, ktorego zalaly nurty zalewu. Znajdujemy jakas ruine ale mocno zniszczona, praktycznie tylko jedna sciana. Dom to raczej nie byl.
Kosciol powinien miec wieze, przynajmniej na zdjeciach ktore widzialam mial. Ruina nie ma. Moze zle szukamy? A moze wieza sie zawalila? Nigdzie indziej nie widac zeby z wody wieza sterczala.
Przy cmentarzyku na rozdrozu stoja tablice ze zdjeciami jak wygladala wioska przed zalaniem. Sa tez zdjecia zalanego kosciola ktorego szukamy.
Staramy sie znalezc miejsce z ktorego zdjecia mogly byc robione. Gorki sie jakby zgadzaja, domki niby tez. Tylko kosciol wzial i wyparowal ;)
Probuje pytac na migi o kosciol wedkarzy, ale albo o nim nic nie wiedza albo pokazywanie nie idzie mi zbyt dobrze ;)
Droga prowadzaca do resztek dawnej wsi jest gliniasta i blotnista ale udaje sie dojechac.
Droga glownie sluzy plazujacym, rybakom i biwakowiczom. My tez gdzies tu postawimy namiocik. Wypatrzylam z daleka puste trawiaste zatoczki ale aby sie tam dostac trzeba pokonac brod. Ide pomacac patykiem. Sliskie, grzaskie i dosyc glebokie. Ostetecznie sobie odpuszczamy, po tym gdy minal nas samochod miejscowych, a po wyjezdzie z rzeczki zrobil puf i odmowil dalszej jazdy.
Znalezienie spokojnego miejsca na nocleg nie jest latwe bo dzis akurat jest sobota. Wszedzie wiec przewala sie kupa luda wykladajaca na dachy aut glosniki i zapuszczajaca na ful jakies dicho. Ostatecznie udaje sie takie miejsce znalezc, na gorce, daleko od wody ale za to z ladnym widokiem. Tu graja nam tylko swierszcze, cykady i zaby, a jakies ciche bum bum z daleka ma nawet swoj urok. Na naszej gorce wszedzie rosnie mieta wiec opijamy sie jak bąki jej wywarem. Zbieram tez kilka bukietow do suszenia, ktore pozniej podskakujac na wybojach rozsypia sie po calej skodusi i jej resztki bedziemy znajdowac jeszcze kilka miesiecy pozniej. Skodusia tez na dobre przesiaknie mietowym aromatem.
Tu tez pierwszy raz widze traktor ciagnacy przyczepe kempingowa :)
Rano sie kapiemy tzn ja i toperz bo kabak nie chce wlozyc do wody nawet nozki. A do pobliskiego blota bez problemu. Jeszcze przytupuje radosnie! Zrozum tu niemowlaka! :D
Dalszej drodze towarzysza widoki na polozone na wzgorzach zamki- Saschiz
Rupea- miasteczko
A nad nim stozkowata gorka ze starymi murami!
Tutejsze bilbordy sa blisko rzeczywistosci
Braszow omijamy przez Bod i Harman. Troche sie gubimy i wplatujemy w szutrowki gdzie Cyganie pokazuja nam dopiero wlasciwa droge. Wogole w rejonie jest sporo Cyganow i prawie wszyscy sprzedaja grzyby. Takie pomaranczowe, wywiniete jak rydze.
W Teliu zwraca uwage gipsowa rzezba slimaka. Ciekawe kto i po co ją postawil. A moze jakis slimak sie faktycznie czyms zasluzyl dla miejscowej spolecznosci?
Wreszcie dzis wjezdzamy troche w gory. Chyba przypadkiem wybralismy taka droge ze praktycznie wiekszosc naszego przejazdu przez Rumunie to rowniny. Tak trafic w takim gorzystym kraju to prawie niemozliwe. W gorach pojawia sie troche fajnych zjazdow nad rzeke na tereny rokujace biwakowo. Nad jeziorem Siriu odradzaja nam biwaki w namiocie w tym rejonie, ponoc nocami schodza w doline misiaki. Zwykle zeruja na smieciach ale moze i smakowitym turysta nie wzgardza?
A tu przestroga- nie wycinaj nigdy ostatniego drzewa na polanie!
W Nehoiu cerkiewka o ciekawym ksztalcie, niestety zamknieta
W wiosce Paltineni wpada nam w oczy kladka bujana.
Przed kladka sa tory, malenka acz czynna stacyjka z zarosnietym peronem
i studnia zrobiona ze starego szlabanu kolejowego.
Kawalek dalej taki sam mechanizm opuszcza prawdziwy szlaban.
Sa i inne studniowe kolowrotki
Gdzies przy drodze...
Wieczorem planujemy dotrzec na wulkany blotne
cdn
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz