bubabar

sobota, 25 stycznia 2025

Gdzieś w Czechach (2024) cz.4 - piknik na skalnym stole

Zatrzymujemy się w znanym już nam miejscu między wioskami Vidim i Dobřeň.



Zmierzch zaczyna już spowijać skalne wąwozy, gdy wyruszamy w las. Na horyzoncie widać ciemne chmury, ktore zdecydowanie się przybliżają. Wszyscy mamy nadzieję, że znajdziemy jakiś okap skalny odpowiedni do okoliczności.

Na miejsce docieramy już w ciemności. Znajdujemy nawis skalny, taki wyjątkowo miły i zaciszny. Dokładnie taki jakiego nam trzeba na dzisiaj :) Ledwo co przyszliśmy to się okrutnie rozlało, ale deszcz nam w tym miejscu niestraszny. A może nawet dodaje to uroku, że tak szumi w oddali i pachnie mokrymi liśćmi? Grunt, że zdążyliśmy jeszcze drewna pościągać pod skałę zanim chlupnęło tak naprawdę solidnie.

Wieczór więc spędzamy tak jak lubimy najbardziej :) Kiedyś myślałam, że najlepsze jest ognicho na piachu. Z czasem jednak zmieniłam zdanie - nie do pobicia są ogniska pod skałami! Gdy światło płomieni odbija się od poszarpanego kamienia - dając i ciepło, i niesamowity blask.


Kolejnego dnia idziemy się powłóczyć po okolicy w poszukiwaniu skalnych nisz, grot i szczególnie ciekawych kanionów.


Szybko trafiamy na wielobarwną, bulwiastą skałę, gdzie wyrzeźbiono maleńki pokoik. Do czego to by mogło służyć - nie mam pojęcia. Najbardziej by chyba pasowało na kapliczkę. Wnęka jednak teraz jest pusta i jedynie jej regularny kształt przypomina o ludzkiej działalności w tej okolicy.


Dalsza nasza droga prowadzi przez fajny wąwóz.


Skały porastają mchy w odblaskowych barwach.


A i struktura samych skał jest tu ciekawa - taka jakby rozpłynięta?


Drzewa mają nieraz spory problem, aby się skutecznie złapać gruntu korzeniami.


Zmienne krajobrazy tutejszych zboczy.


Jeden z celów dzisiejszej wycieczki jest piknik na skalnym stole. Stół i ławeczki wyrzeźbiono niegdyś na polecenie właściciela pobliskiego zamku Kokořín. W tym miejscu był ponoć też punkt widokowy. Dziś są bardzo ładne widoki na drzewa i zanikającą ścieżkę zasypaną igliwiem.


Siedzimy tu dosyć długo, aż zaczynają nad nami krążyć kruki ;) Stwierdzamy, że to chyba znak, aby jednak wyruszyć w dalszą wędrowkę.

Łazimy więc po tutejszych lasach, zaglądamy w skalne szczeliny i groty, wspinamy się na kolejne bezimienne wzniesienia lub zjeżdżamy na kuprach w wąwozy, które czasem prowadzą w ciekawe miejsca, a innymi razy kończą się ślepym zaułkiem.


A wieczór znów jest taki jak trzeba, tylko w nieco innym miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz