Jakby ktoś nie wiedział - to piach z ust najlepiej wypłukuje się piwem! :P
Wszędzie wokół jest fioletowo! Terminowo wstrzeliliśmy się idealnie!
Piach i wrzosy, wrzosy i więcej piachu!
I szkielety dawnych mieszkańców...
A tu powstaje miód wrzosowy! Chyba kilkanaście pasiek rozkłada tutaj swoje stanowiska. I trudno się dziwić. No bo gdzie jak nie tu?? :)
Oczywiście musi być ostrzeżenie... Bo przecież fakt, że pszczoła żądli to jest dla każdego wielkie zaskoczenie! Ja np. myślałam, że pszczoły to się zbiera do kubeczka jak borówki i potem zjada na surowo.
Ciekawe kiedy będą ostrzegać przed wiewiórkami (bo orzeszek może spaść na głowę) albo gołębiami (tu akurat faktycznie bombardowanie bywa bardzo niebezpieczne!
Acz pewnych tajników pszczelarstwa nigdy nie zrozumiem. Tzn. chodzi mi o strój ;)
Rozważaliśmy czy nie wybrać się tu na rowerach. Rozważając, że wtedy bysmy mogli zrobić dłuższą wycieczkę... ;) O matko! Ale byśmy klęli!!!! Drogi sa szerokie i idąc grzęźnie się po kostki.
Jeśli jakiś rowerzysta lubi wyzwania - to naprawde polecam ten fragment Borów!
Niby śmieci w lesie to nic dobrego.. Niby opona to śmieć… Ale czasem potrafi dać dużo radości!
Kawałek na wschód od pustyni upatrzyłam sobie leśne jeziorko. Ciekawie się ono prezentuje na satelitarnych mapach, takie oczko wodne otoczone wokół sporym wałem piachu.
Acz obecnie jeziorka prawie nie ma... Ale nowa, wypasiona tablica musi być! Każdą możliwość, aby czegoś zabronić trzeba wykorzystać! Naprawdę czasem to nie wiadomo czy śmiać się czy płakać!
Woda (tzn. to co z niej pozostało) ma rażąco zielony kolor. Piasek jest tu jakby bielszy niż na okolicznych pustyniach i wydmach. I jakby ciut drobniejszy. Teren przyjeziorny, taka jakby kotlinka, to jest chyba najbardziej nasłonecznione miejsce w całych Borach! Prażące oddziaływanie promieni czuć tu ze zwielokrotniona siłą! Jak ja uwielbiam takie miejsca! :) Chyba w poprzednim wcieleniu musiałam być jaszczurką! (albo bakterią - taką co to żyją w gorących źródłach albo czynnych wulkanach! ;) )
Specjalnie na tą piaskową okoliczność zabraliśmy plażowe sprzęty!
Nowy szałas Krecika!
Im dłużej tu siedzimy i kopiemy, tym dziwniejszy wydaje mi się ten piasek... Z jednej strony niby jest bardzo suchy, a często jednak jest zwarty, jakby się łupał płatami. Jakby miał w sobie trochę… cementu? I zapach... Zwłaszcza zapach. Gorący, wyprażony słońcem piach, a pachnie bunkrem! Przed oczami stają mi chłodne czeluście korytarzy MRU! Wbijasz łopatę a wokół roznosi się aromat starej, wilgotnej piwnicy - z domieszką świeżej zaprawy na budowie! ;)
Wracając namierzamy jeszcze ziemianki! Jakaś spora grupa musiała sobie tu obozować :)
A na koniec oklekotały nas bociany! Do dziś wydawało mi się, że nie są to ptaki stadne! Ale człowiek uczy się całe życie!
Można powiedzieć, że ten rejon odkryłem w zeszłym roku i chcę w tym się tam wybrać. Podoba mi się taki pustynny klimat.
OdpowiedzUsuńStrój pszczelarski to chyba jakiś nowy styl :D
Bardzo fajne tam są te pustynie - a jak jednocześnie kwitną wrzosy to juz całkiem rewelacja! :)
UsuńWłaśnie na te wrzosy chciałbym się załapać przy okazji :)
UsuńTo połowa sierpnia chyba najwłaściwsza. Nie sprawdzaliśmy sami, ale wiem ze kiedys ktos sie skarżył , ze wrzosy czasem nie stają na wysokości zadania zawartego w ich nazwie i we wrzesniu postanowily byc juz przekwitniete ;)
UsuńJa widziałem ładnie kwitnące tam wrzosy w czerwcu :D Ale chyba właśnie postawię na przełom lipca/sierpnia.
UsuńA skubane! To o to je nie posądzałam! :) Moze kwitną wiec dwa razy w roku?
Usuń