bubabar
piątek, 1 listopada 2019
Łotwa (2019), Karosta - północna Lipawa (Liepaja) cz.4 -"Bateria nr 3"
“Bateria nr 3” widziana z oddali, od strony wody - a dokładnie gdzieś z molo. Kolejne skupisko bezładnie rozrzuconych bunkrów na lipawskim brzegu! Tu będziemy dziś spać! :)
Tu też wszystko malowniczo zjechało z klifu.
Dziś nie zrobilismy tutaj wielu zdjęć. Miejsce obfociliśmy dokładnie 6 lat temu, spędzając tu pewne słoneczne acz chłodne majowe popołudnie, lodowatą noc i mglisty poranek.
A dziś namierzamy bardzo przyjemne miejsce biwakowe! Acz wietrzne nieco - więc nie palimy ogniska.
Wędkarskie klimaty wieczorne.
Trafia sie tylko jeden incydent, który wręcz nie wiadomo jak skomentować. Wybrzeżem idzie niemiecka wycieczka - trzech dorosłych (więc chyba opiekunów) i około 10 sztuk dzieciaków, na oko 10-13 letnich. Wycieczka bardzo poprawna politycznie, bo posiadająca na stanie trzech ciemnoskórych i jednego skośnookiego. Dzieciarnia zachowuje sie jak wypuszczona właśnie z cyrku (albo oddziału zamkniętego). Drą japy aż klify drżą, biegają na oślep mało nie tratując kabaka, zdają się w ogole nie widzieć (albo totalnie ignorować) otaczający ich świat. Idąc rzucają do siebie piłkę do rugby, która za którymś kolejnym rzutem wali w busia - na szczęście nie w szybe, ale w metal, więc obywa się bez większych strat. Sytuacja powoduje jedynie salwy śmiechu i radości. Opiekunowie nie reagują. Zdają się nie zauważac i dyskutują ze sobą na jakiś wciągający temat, żywo gestykulując i wznosząc się na takie poziomy uduchowienia, że chyba niedługo anieli ich uniosą ku niebu.. Ekipa na szczęście sie oddala - i już nigdy nie wraca.. Nie wiem co to było, ale z całego serca im życze, aby tą rugbową piłką upolowali auto jakiś miejscowych dresów, których jak było widać wczoraj pod wiatrakiem - w Lipawie, a zwłaszcza w Karoście, nie brakuje...
W nocy zostajemy prawie sami na naszym plażowym biwaku. W sąsiedniej zatoczce tylko stoi czerwony bus na lokalnych (tzn. łotewskich) blachach. Niestety nie umiem ocenić czy jest stąd czy z przeciwległego konca kraju. Zasiedla go ciekawa ekipa. 1 facet, 3 kobity i 1 gdzieś dwuletni dzieciaczek. Wszystkie babeczki bardzo dbają o faceta, co chwile donosząc mu jakieś smakołyki lub kolejne piwo. Toperz zazdrości - cytat: “ten to się ustawił w życiu” :) Wszystkie dziewczęta na zmianę opiekują się dzieckiem, wiec ciężko wysnuwać jakieś domysły, która jest matką. Ekipa nosi długie dredy i powłóczyste szaty. Na plaży tańczą i zapodają różne ćwiczenia, które nieco przypominają joge, ale są bardziej dynamiczne.
Do snu kołysze nas szum fal.. Jak to miło jak nie ryczy wiatrak!
Rano ekipa z czerwonego busa zbiera się dosyć szybko. Robią przepierke w dużych miednicach, dobranych kolorystycznie do barw karoserii auta i odjeżdżają w siną dal, powiewając świeżo upranymi kolorowymi ciuszkami.
Poranek jest tutaj dosyć pusty.
W ogóle miejsce jest mniej odwiedzane niż rejon podwiatrakowy. Zawijają dwie starsze babki z leżaczkami. Chodzi też koleś w pomarańczowej kamizelce, który zbiera śmieci i wyjątkowo taksującym wzrokiem mierzy nasze rejestracje. Chwile nawet stoi i im się przygląda, a jego twarz staje się buraczkowa. Może był kiedyś w Oławie i zebrał tam wpierdziel? Albo mu autobus uciekł lub kupił nieświeżą kiełbasę? Nic jednak nie mówi tylko się oddala szybkim krokiem w strone lasu... Nie spodobał nam się ten koleś…
W czasie porannej przekąpki w morzu słyszymy gwizdek. Na brzegu stoi dwóch policjantów i do nas macha. No cóż.. Trzeba podejść.. Mam nadzieje, że nie chodzi o tą "zupę" z łopianów, którą wczoraj “ugotował” kabak.. Że to nie było jakieś chronione albo co.. Bo łopiany leżą rozwłóczone koło busia.. Mieliśmy plan to posprzątać przed odjazdem.. Co zatem sprowadza przedstawicieli lokalnej władzy? Ponoć źle zaparkowany busio - za blisko klifu. Mamy go przestawić 20 metrów w strone lasu - bo tu ponoć niszczy trawe (matko, żeby oni nie skierowali wzroku na tą “zupe”...) a! i jeszcze obciążamy klif. Tłumaczę im, że wczoraj na zachód słońca to tu na klifie stało chyba z 20 aut (w tym jedna prawie ciężarówka) i oni nie obciążali? Ponoć tak jest codziennie - ciężko, żeby oni o tym nie wiedzieli. No ale teraz jesteśmy tylko my - więc my musimy się przestawić. Widać auta bardziej obciążają klify o poranku. Cóż, dobrze że nie zwlekli się z wieczora, bo stojąc te 20 metrów dalej nie byłoby z okna widoku na morze! Padają też dziwne słowa, wplecione gdzieś między wierszami. Że jest tu jakieś niepisane prawo (które miejscowi znają), że auta ustawia się tak, aby ich nie było widać z molo... (a bliskość do skraju klifu czy jakaś tam trawa mają znaczenie zdecydowanie poboczne). I coś w tym jest.. Tylko busio stał jak na patelni. Wszystkie inne auta, które pojawiły się tu wieczorem, stały tak, że zasłaniał je klif, pagórki albo bunkry! I faktycznie jak wczoraj byliśmy na molo - to nie było widać żadnych aut w zatoczkach "Baterii nr 3".. Policaje ogólnie są przyjazne i chyba też czas działa na naszą korzyść... Gawędzimy dłuższą chwile o atrakcjach okolicy, miejscach biwakowych. Opowiadają nam też o jakimś leśnym bunkrze, gdzie lepiej nie wchodzić bo już 5 osób przepadło tam bez śladu. Ponoć łatwo go rozpoznać bo drzewa przy nim są pomalowane w paski. Lokalizacji nie chcą zdradzić, ale pokazują fotki na telefonie. Cóż... Pozostaje mieć nadzieje, że jak jeszcze kiedyś zawiniemy do Lipawy i będziemy się włóczyć po lasach - to najpierw zobaczymy pasiastość drzew, a potem żarłoczny bunkier - a nie na odwrót ;) Mam też wrażenie, że ci policaje przyjechali tutaj, aby się do nas przyczepić, ale w międzyczasie porzucają ten plan. Mam też pewne przypuszczenia, że nie trafili tu z przypadku - tylko ten śliski zbieracz śmieci maczał w tym swoje brudne łapska..
Na dziś mamy jeszcze w planie obejrzeć pas bunkrów w lesie, niedaleko wiatraka, zwanych Fortem Północnym....
cdn
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Grupa niemieckich dzieci to zapewne ofiary tzw. bezstresowego wychowania... Relacja ciekawa. Przeczytałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńChyba tak.. Wszystko im wolno.. Masakra co z tego wyrosnie... Strach sie bac... :(
Usuń