Miedzy Olawa a Wroclawiem siedzi w lasach troche starorzeczy- dlugich, podluznych, pokreconych jeziorek. Jedno nazywa sie Jezioro Panienskie. Raj ptactwa, wedkarzy, milosnikow ognisk i chyba bobrow. Zadnego nie widzielismy ale chyba inne stworzenia w ten sposob drzew nie chrupia.
Kiedys trafil sie dzien o przedziwnych kolorach- ciemnogranatowe albo nakrapiane niebo a do tego kolory traw i drzew jakby je ktos podmalowal. Do tego wiatr urywajacy wrecz glowe, ale przyjemnie cieply. Nad Odra w grudniu mozna sie bylo poczuc jak we wrzesniu w Gruzji. Bardzo dziwnie…
A potem nagle slonce sie schowalo a w raz z nim kolory. Nie, nic nie przelaczalam w aparacie.. Swiat nagle stal sie czarno- bialy.
Przeglad ulubionych nadrzecznych okienek
I konstrukcja o nie do konca zrozumianym dla mnie zastosowaniu. Jakby chroniaca koniuszek odrzanskiej wyspy.
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz