Pierwszy raz na wycieczkę śladem wapienników wybraliśmy się w kwietniu - relację można zobaczyć TUTAJ
Gdy nieco opadła zieleń, a lasy stały się bardziej przejrzyste (a przynajmniej nam się wydawało, że tak będzie) znów wsiedliśmy w pociąg do Gogolina. Na początek planujemy odwiedzić wapiennik, który stoi zaraz przy torach i wiele razy widzieliśmy go z okien przejeżdżających wagonów.
Idziemy wzdłuż linii kolejowej. Mijamy krzewy malowniczo obrosłe pnączami winorośli oraz stare, nieczynne już odgałęzienia torowisk.
Chyba trafiliśmy na jeden z dni o najładniejszych jesiennych kolorach.
Jeden z wapienników siedzi w pobliskich zaroślach. Znajduje się on na prywatnym terenie, więc obejrzenie z bliska jest utrudnione.
Nas najbardziej interesuje wapiennik położony przy samych torach - raz, że jest podwójny, a poza tym posiada metalową konstrukcję, która rokuje na możliwość wspięcia się do góry.
Na górę jednak nie decydujemy się wchodzić. Nie ma dolnej części drabinki, więc trzeba by się wspinać po samej kratownicy, a poza tym różne elementy zdają się być już mocno nadgryzione zębem czasu. Szkoda, bo z góry byłby fajny widok. No cóż - z okien pociagu konstrukcja wyglądała solidniej.
Zatem wybieramy się do wapienników położonych po przeciwnej stronie Gogolina. Musimy więc przemaszerować całą miejscowość. Mijamy skośnookiego Karolka z Karolinką... Nie wiem czy ona salutuje? Czy osłania oczy przed słońcem?
powiewające pranie...
i różne przyjemne dla oka pojazdy.
Osiedle tysiąca anten.
Ciekawa konstrukcja na dachu. Prawie jak tam na wapienniku ;)
Blokowisko położone jest na skraju pól.
Dalej już tylko kapliczki.
A potem nurkujemy w zarośla. Piękny, kolorowy, jesienny chaszcz!
Istny tunel! :)
Na wiosennym wyjeździe zrezygnowaliśmy z dojścia do jednego z wapienników. Przyjechaliśmy za późno i była już za gęsta dżungla. Teraz okazuje się, że dla odmiany jest za wcześnie - busz jest nadal! Trzeba by iść jakoś tędy... ;)
Chyba trzeba się tu wybrać zimą - w czas zupełnie bezlistny.
Idziemy więc do znanych nam już wapienników, położonych w miłym zagajniku. Już je prawie widać!
Dwa leśne giganty w jesiennej szacie.
Tym razem mamy więcej czasu, więc korzystamy z miejsca ogniskowego.
No i oczywiście z nadrzewnej huśtawki!
bubabar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz