![]() |
![]() |
---|
Tu i ówdzie zapuszczamy żurawia na schodki pnące się na wyższe piętra.
![]() |
![]() |
---|
Docierając na podwórko naszym oczom ukazuje się plakat "Kociej Kawiarni".
Wielokrotnie, w różnych miejscach na szeroko pojętym wschodzie, całe stada kotów towarzyszyły nam w spożywaniu posiłków. Ocierały się o nogi, patrzyły głęboko w oczy, oczekując rzucenia w nie rybką, czy po prostu przechadzały się obok nie wykazując specjalnego zainteresowania. Zdarzał się i kot na kolanach, a i kot w talerzu ;) Kiedyś w podziekowaniu za rzuconą rybkę - wdzięczny futrzak przyniósł mi upolowanego kreta... Miło z jego strony, ale nie skorzystałam z podarku, ale szlag wie co właściciele obiektu dodali do kolejnych porcji pierogów ;) Tam wszędzie jednak przychodziły w odwiedziny półdzikie, wolne koty, mieszkające w okolicznych zabudowaniach czy zaroślach. Bytomska kawiarnia jest nieco inna - koty mieszkają w niej na stałe i chyba nie wychodzą pobiegać po podwórkach i dachach. Jeśli więc ktoś boi się lub brzydzi dzikich zwierząt, że są wściekłe albo zarobaczone - tutaj może miziać do woli jak pluszową maskotkę, bo koty są z gatunku domowych. Jesli ktoś ma ochotę przygarnąć kota, a nikt ze znajomych mu się akurat nie okocił a łapanie dzikich okazów i ściaganie ich z drzew przekracza jego spryt i sprawność fizyczną - można sobie wybrać kocinę z kawiarni.
Wnętrza posiadają dekoracje tematyczne:
![]() |
![]() |
---|
Ktoś tu nawet zostawił kamienie z gatunku wędrujacych, pozostające w kociej tematyce - któż to mógł być??
Oprócz atrakcji typowo kawiarnianych typu picie kawy/herbaty czy wcinanie lodów/ciastek - mamy tutaj ów bonus dodatkowy.
Nie jest to wprawdzie ten wymiar radości obcowania z kocim światem co jakaś rybna spelunka nad Morzem Czarnym, ale zawsze jakaś namiastka i na warunki bytomskie (zwłaszcza zimą) całkiem godna odwiedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz