bubabar

poniedziałek, 10 marca 2025

Bytom (2024) - rowerem po upalnym Karbiu

Dzień wstał słoneczny i upalny. Taki jak to powinny być wakacyjne dni. Od lasu ciągnie jeszcze porannym chłodem, a ptaki drą dzioby jak wściekłe. Od rana telefon mi wyje alertami - "zostań w domu, bo to straszne, że latem bywa ciepło". To chyba świetna reklama, że dziś nie zmarznę no i dolać też nie powinno. Zatem - idę na rower! :)

Ulice są zupełnie puste. Jakby ludzi wymiotło. Wygląda na to, że większość uwierzyła w te wściekłe alerty. W sumie to nawet dobrze - mogliby je wysyłać częśćiej ;) Jadę rozkoszując się słońcem, zapachem traw bujających się przy drogach, piachu wznoszącego się nad starymi chodnikami gdy się ostro przyhamuje. Mijam familoki starych Miechowic, gdzie w cieniu krzewów żuliki sączą coś z brązowych butek.

Nie mam za bardzo sprecyzowanych planów gdzie chcę dziś dojechać. Zacznę może od Karbia, bo dawno tam nie byłam. Skręcam w boczną uliczkę zaraz za działkami. Mijam kamienice o skośnych dachach i różnym poziomie otynkowania.


Droga powoli zmienia nawierzchnię na szutrowo - gruntową i opuszcza teren zabudowany. To znaczy jakieś resztki zabudowań wystają spomiędzy łanów nawłoci.


Tak trafiam w rejon opuszczonych działek. Nie wiem czy zostały celowo wysiedlone z racji na blisko przebiegającą autostadę? Miejscowi mówili, że robiąc tą drogę połowa ogródków działkowych przestała istnieć. Tych terenów budowa nie dotknęła i mogły spokojnie zostać - ale może każdy powód dobry, aby zniszczyć działki? Stoją więc teraz takie zruinowane domeczki, w otoczeniu wysokich, płowych traw.


Jeden domek, ba! zespół zabudowań (bo bud jest tu kilka) jest w zadziwiająco dobrym stanie. Brama wejściowa.


Wszystko malowniczo otulone zielonią. O dziwo jest tu też niedużo śmieci (no tak w porównaniu z innymi miejscami tego typu). Wygląda jakby ktoś czasem tu bywał, sprzątał i używał miejsca zgodnie z przeznaczeniem.


Sporo tu różnych tabliczek/plakatów/reklam, których użyto jako materiału budowlanego w celu nie wiem czy docieplania czy dekoracji.


Wnętrza też są wyścielone wszystkim co można sobie wyobrazić, że może wpaść w ręce. Miłośnicy recyklingów powinni przychodzić tu na nauki. Meble, kolekcje kufli, stare obrazy, fragmenty tapet, wykładzin, lodówek, rejestracje i kołpaki samochodowe.


Nawet na płocie zakwitła plastikowa róża!


Pewnie wiele osób przyzwyczajonych do obecnych czasów, gdzie króluje konsumpcja, ślepe zauroczenie modą i wyrzucanie wszystkiego co stare - powie, ze fuj, że nieporządek, że trzeba albo na bogato albo wcale. Ja jednak w tym miejscu widzę włożone serce, czas i pomyślunek - jak można zrobić coś z niczego.

Dalej spotykamy domeczki, które miały mniej szczęścia. W jednym chyba się paliło, inne już w ogóle zarósł nieprzebyty o tej porze roku chaszcz.


Wiszący z sufitu kawałek obicia wygląda jak jakiś sztandar po przegranej bitwie.


Wracam pomiędzy kamienice. A na jednym z trawników pasie się koń! :) Dokładniej chyba mówiąc - kucyk! Stają mi przed oczami te wszystkie opowieści o Nowej Hucie z lat 50 - tych, gdzie ponoć ludzie trzymali na balkonach kury, prosięta w wannach, a konie były uwiązane do trzepaka :) Fajna sprawa jak tak ludziom towarzyszą rozmaite zwierzęta, a nie tylko ciągle psy i psy.


Nie brak tu też w rejonie innych fajnych elementów krajobrazu - np. spaceruje sporo puszystych kotów.


Powiewa pranie, nabierając aromatów wiatru i słońca.


Sporo tu wszędzie zieleni, której mocno brakuje na nowszych dzielnicach. A tak miło siąść pod drzewem w upalny dzień czy pospacerować po cienistych uliczkach, wypełnionych aromatem kwiatów i świergotem ptactwa.


Czasem w zieloność wrastają też samochody albo garaże.


Tylko te rogate maszty mi się tu za bardzo nie podobają... Masakra, że to tak ludziom na głowie stawiają.


Dziwny napis. Chyba bardzo stary. Jakby farbą wymalowany, a nie sprejem. "Świerszcze głośniejsze od samolotów". Ki diabeł??


Nietypowy komin. Taki przyklejony do bocznej ściany.


Jedna z moich ulubionych kamienic. Z taką fajną wieżyczką.


Jaka szkoda, że tu na winklu nie ma sklepiku. Tak by tu pasował!


Kręcąc się po tych okolicach spotykam duże ilości kibicowskich murali. Głównie Polonia Bytom na tapecie (ostatecznie jakieś inne drużyny zaprzyjaźnione). Ale jakie różnorodne malunki! Każdy inny, choć wszystkie utrzymane w klubowej kolorystyce.


Zawsze jak tu jestem odwiedzam ten blok. Podobają mi się jego rosochate balkony! :)


Jadę dalej. W miejscu gdzie zaczyna się ulica Celna, stoi kilka opuszczonych budynków, takich o dosyć sporych gabarytach. Stoją tak wkoło, otaczając jakby dziedziniec.


Sądząc po tabliczkach czy innych rozrzuconych rzeczach, znajdowała się tu kiedyś drukarnia i jakieś zakładziki np. zajmujące się naprawą sprzętów AGD.


Wyraźnie pomalowany na biało prostokąt. Czy może miała tu być jakaś reklama, ale jednak z połowie przedsięwzięcia zmienili zdanie?


Przeprawiam się na drugą stronę ulicy Celnej. Mijam rowerzystów, którzy używają swoje maszyny do różnych celów.


I wspaniałą wywrotkę jeszcze na czarnych blachach :)


Ale najlepsze czeka kawałek dalej! :) Bar restauracyjny "Pod flotą".


Cycate syrenki bez rąk, ale za to ze skrzydłami. A może to wodne anioły? Dym z parowca wali jak z kominów na Bobrku ;)


Ciekawe jak długo już ta knajpa nie działa? I skąd taka nietypowa nazwa? Wokół nigdzie ni cieku wodnego, ni zbiornika - same skupy złomu, zakładziki czy magazyny. Acz mam poczucie, że tu, gdzie ulica Konstytucji łączy się z Łanową czy Techniczną i szumią gęste chaszcze - musiało kiedyś być więcej budynków... Chciałabym bardzo zobaczyć jak te miejsca wyglądały 30 lat temu!


O! I jaki stąd widok na Miechowice! Widać, że będę miała do domu pod górkę ;)


Na Łanowej to chyba jeszcze tylko dwa domy stoją? Niewielkie, piętrowe kamieniczki. Jedna z cieniu starych drzew...


Druga dla odmiany utopiona w kwiatach. Są tu chyba floksy, a jak się nazywają te piękne krzewy, pełne bladoróżowych kwiatków - to nie mam pojęcia.


Wracam na ulicę Techniczną.


Fajny dom z okienniczkami tu stoi.


Najlepsze jednak były ogromne rozlewiska kałuż i chluptająca się w nich dzieciarnia. Taki upał, że sama bym chętnie popływała z nimi na tym styropianie, ale trochę było mi głupio dołączyć do zabawy ;)


Rozległe przestrzenie... Miejsce po wyburzonym blokowisku na Technicznej i Pocztowej.


Tylko ten budynek się ostał.


Jakieś suwnice.


Koszyk marketowy, który wybrał wolność. Nie chciał siedzieć na łańcuchu całe życie! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz