bubabar

piątek, 4 grudnia 2020

Wrześniowa włóczęga cz.9 - nad jeziorem Koronowskim (2020)

Wieczorem zajeżdżamy w okolice jeziora Koronowskiego, utworzonego na rzece Brda. Napotykamy zatoczkę z ciekawymi korzeniami. Wygląda tak, jakby piachu wcześniej było więcej, a potem coś go wymyło, ziemia się zapadła, osunęła i zrobiło się urwisko. A korzenie zostały gdzie były dawniej.
A może ludzie to tak wydeptali chodząc się kąpać? Potem się okazuje, że w okolicach będzie takowych miejsc więcej!




Na biwak zatrzymujemy się kawałek dalej, za wsią Samociążek, nad jeziorem o dziwnej nazwie Kanał Lateralny.


Wieczór jest miły - hamak zawisa pod drzewem, a potem nawet zaliczam kąpiel - po zmroku, w ciemnych odmętach jeziora.


Wygląda na to, że oni coś ciekawego zauważyli!


Nad nami szaleją wiewiórki! I to te normalne, rude wiewiórki, których już tak dawno nie widziałam! Myślałam, że one wyginęły, że zostały wyparte przez ten podobny gatunek, ale brązowy. A tu prosze! Takie wiewiórki jak trzeba!



Przypływa też stadko kaczek.


Śladów po ogniskach nie ma tutaj żadnych, więc mamy obawy, coby się kto nie czepił. Palimy więc tylko pochodnie drwala w znalezionym nieopodal foliowym mini grillu. Jak to wszystko na świecie jest względne. Niby śmiecenie to zła rzecz, ale bardzo się cieszymy, że tego grilla ktoś cisnął w krzaki - bo nam się bardzo przyda! Pieczemy w nim też kukurydze….



A klimatu dopełnia czerwona porzeczka!


I nieco różowawy zachód słońca!


Wieczór jest wyjątkowo ciepły.. No właśnie taki za ciepły. W nocy zaczyna lać i nie przestaje. Na tyle mocno pompuje, że śniadanie decydujemy się zjeść kawałek dalej - pod dużą wiatą zaobserwowaną w drodze do Koronowa.

Poranek jest paskudnie zimny, koło 10 stopni. Klasyczny deszcz niby na chwilę przestaje padać, ale jest taka wilgotna, paskudna mgła, która włazi nawet pod wiatę, kpiąc sobie z dachu. I nawet tam po chwili jesteśmy cali mokrzy. Jak to cudownie, że zabrałam gumiaki dla wszystkich! Tak mnie ostatnio natchnęły różne youtubowe filmiki ze wschodu, które namiętnie oglądam. Tam czy na ryby, czy do leśnej chaty, czy na spływ, czy na opuszczone w środku tajgi, czy na długi marsz przez Czukotkę - gumiak najlepszym przyjacielem turysty! I jak my na tym wyjeździe to bardzo doceniamy!





Po drugiej stronie wody toną we mgłach różne domeczki, przystanie, pomosty.


Niektóre toną też w kwiatach!


Pobliski most jest bardzo ciekawy! Wygląda na zwodzony - tyle ma różnych mechanizmów!


Mieszkańcy Koronowa przeciwko czemuś protestują, ale nie do końca wiemy co jest przyczyną.


Rozlewiska Brdy zwane jeziorem Koronowskim zamierzamy przekroczyć promem. Acz widząc główność drogi prowadzącej w tamtą stronę, zaczynamy mieć nieco wątpliwości… Czy aby się nie okaże, że prom będzie w podobnym stanie jak ten z Księżych Młynów?


Znaki też już nieco nagryzł czas…


Ale jest miła niespodzianka! Prom pływa! Woda chlupie i z góry, i z dołu, a pływadło niesie busia w dal - na przeciwległy brzeg.





Prom był wyprodukowany w stoczni Koźle. Czy to gdzieś w rejonie portu Koźle, którego ruiny kiedyś zwiedzaliśmy??


Jezioro we wszystkich odcieniach szarości...




Łazimy sobie wzdłuż jeziora, namierzając kolejne większe i mniejsze plaże pełne malowniczych korzeni. Wyglądają jak łapy, które się wyciągają w naszą stronę, a zastygają w bezruchu tylko wtedy, gdy na nie spojrzymy!





Kabak mimo ulewy dokazuje w piasku.



Suniemy dalej brzegiem. Piaszczysty kawałek się kończy, zaczynają się gliniaste, obrywiste skarpy. Ale drapieżne korzenie wciąż na posterunku! Wciąż podążają naszym śladem!




A tu chyba coś mieszka! Bobry? Borsuki? Lisy? Kabak od razu ma gotowy scenariusz! Do jednej z jam chce wepchnąć kanapkę z żółtym serem, a w drugą podziubać patykiem. I zobaczyć co lepiej zadziała w wywabianiu gospodarza. Pierwszy z pomysłów podoba jej się bardziej, bo przy okazji pozbyła by się kanapki, której konieczność konsumpcji wciąż nad nią wisi ;) No i znowu źli rodzice studzą ten wspaniały kabaczy plan! Ona nam chyba to wszystko kiedyś wypomni! “A pamiętacie jak w 2020 nie pozwoliliście mi ukłuć patykiem w kuper borsuka?”


Był też kabaczy plan wejścia na to drzewo, aby spróbować czy jabłka są aby odpowiednio słodkie ;)


Wieczorem jeszcze jedna wycieczka na piaszczystą plażkę, tym razem w ciepłych promieniach zachodzącego słońca. Jak zupełnie inaczej prezentują się pozwijane wężowiska korzeni, gdy okolica ma kolory! Przedziwne odczucie - być dwa razy w tym samym miejscu, a zupełnie jakby się odwiedzało nieznane wcześniej przestrzenie.







Jakie to jest cudowne jak chmury na chwilę pękną i zrobi się jaśniej i cieplej na świecie!





Stary, pogięty, skrzypiący pomost zaczyna nas teraz przyciągać z niewyobrażalną siła! Gdy był śliski od deszczu nie było raczej opcji na niego wleźć i nie zjechać.







cdn


4 komentarze:

  1. Kanał Lateralny to tylko nazwa odcinka Jeziora Koronowskiego (u nas zwanego potocznie "zalewem"). Pozdrawiam z Koronowa, Sebastian :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jedna z jego odnóg! Fajnie ten zalew jest porozgałęziany! Sympatyczne tam macie okolice do włóczenia sie lasami!

      Usuń
  2. No, po takim pomoście łazić to nie tylko przyjemność ale i obowiązek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie pomosty! Acz biorąc pod uwage pewną historie z lubuskiego sprzed 11 lat - wchodząc na ten pomost telefon czy dokumenty zostawilam na brzegu ;)

      Usuń