Nie sposób nie siąść na przyzbie takiego miłego przybytku!
Wnętrza są całkiem przytulne, acz trzeba by nieco posprzątać. Znaleźć takie schronienie na pieszych wędrówkach w deszczu - to by człowiek zaraz docenił i zasiedlił! Na jakiejś "podlaskiej" wędrówce albo na mokrych, karpackich połoninach!
Druga buda położona nieopodal, jest w dużo gorszym stanie.
A tu po jakimś baraczku został sam szkielet.
Łazimy dalej nad Wartą, wśród piaszczystych skarp, ciemnych chmur i od czasu do czasu pojawiającej się mżawki.
Zatoczka z butami... albo to jedyna pozostałość po topielcu, który nie wypłynął? albo ktoś je porzucił i wrócił do domu boso - bo mu tak w duszy zagrało? A może ktoś postanowił wywalić stare buty, więc w takim celu przywiózł je nad rzekę? Zastanawiamy się, która wersja jest najbardziej prawdopodobna ;)
Znajdujemy betonowy placyk nadbrzeżny i rozważamy jego walory biwakowe na dzisiaj. Bo jakoś zupełnie nam się nie chce dalej jechać. I z tego placyku rzuca się w oczy intrygujący kształt, wyłaniający się zza trzcin.
Mój zaginiony prom! Stoi sobie w zatoczce! :)
Buda obsługi. Wreszcie można na spokojnie sobie zajrzeć i pociągnąć za wszystkie korby, bez obawy, że się zaraz zbierze opierdziel ;)
Zbutwiały pokład solidnie porasta już trawa i mech..
Zaryte w piach stoją też stare, drewniane łódki, o dnie już całkiem zawłaszczonym przez przyrodę.
Teren gdzie przycumował prom otacza drut kolczasty - jest to chyba pastuch na krowy, których pasie się tutaj sporo. A może to także pastuch na złomiarzy? Żeby promu nie wynieśli? ;)
Zaraz obok na wodzie ślizga się kolonia nartników! Takiego ich nagromadzenia to ja jeszcze nie widziałam!
cdn
Ooo, jaka super łódź :)
OdpowiedzUsuń