bubabar

poniedziałek, 23 listopada 2020

Wrześniowa włóczęga cz.5 - Gąsawka (2020)

Dziś praktycznie cały dzień jedziemy. Trasę do pokonaniu mamy dość długą, poza tym towarzyszy nam prawie ciągła ściana deszczu, a w busiu przynajmniej jest sucho, więc i na wysiadanie nie ma jakiegoś mocnego parcia.

Udało się uratować jednego ślimaka! Zawsze ratujemy je w drodze do przedszkola, więc i tu musimy trzymać formę! ;)


Nasza trasa biegnie przez Uniejów, Dąbie, Koło, Kramsk, Sompolno, Ślesin, Kleczew, Orchowo, Trzemeszno - i gubiąc drogi gdzieś w lasach między Mogilnem a Gnieznem, docieramy nad jezioro Oćwieckie. Bardzo dbają tu o przestrzeganie reguł ruchu drogowego!


W Gąsawce nad jeziorem jest opuszczony ośrodek. Praktycznie cała ta “leśna osada” to tylko zabudowania owego ośrodka. Szkoda, że już nie działa, bo należał właśnie do takich, w jakich mielibyśmy ochotę zanocować.

Chyba upadł niedawno, bo główna fasada wygląda całkiem nowocześnie.


Na polance rozsiane są drewniane trójkąciki domków, a wokół las.





Domki dachy mają jeszcze solidne, ale wnętrza są już solidnie zdemolowane. Początkowo rozważaliśmy nocleg w którymś z domków, ale niestety wszystkie mają dokładnie wytłuczone okna i w środku wieje bardziej niż na zewnątrz. Nigdy nie zrozumiem po co ludzie (hmm… ciężko to nazwać ludźmi..) rozbijają szyby w miejscach opuszczonych albo prują i wyrzucają meble z okien. A tak by mieli przytulne miejsce na imprezy czy schadzki.. I to nawet nie, że ktoś ukradnie fotel - bo mu się spodobał albo go sprzeda, żeby mieć na wino.. Nie.. połamie, podrze i zostawi na środku :(


A tu chyba budynek stołówki albo owo miejsce na potańcówki, które reklamowali na murze od strony szosy.



Nabrałam ochoty na żeberka z ogórkiem małosolnym! A my na dzisiaj mamy chyba tylko kukurydze ;)


Jak to każdy ma umiejętność znajdowania tego, co go najbardziej interesuje! ;)


Inne budynki porzuconego kompleksu. Jeden o wdzięcznej nazwie “Domek Baby Jagi”.




Pułapka na busia! Na szczęście wychwycona na czas!


Skoro nie śpimy w domkach - to były podejmowane próby zjechania nad samo jezioro, ale skutkowało to ponownym wyciąganiem trapów…. A tak pracowicie je czyściłam kilka dni temu! I znów to samo… Jakby było sucho - to byśmy spokojnie dojechali. Ale brzeg jeziora zmienił się w bagno, a busiom z bagnami niekoniecznie jest po drodze…


Jezioro jest tu bardzo przyjemne. Szkoda, że temperatura nie sprzyja kąpielom...



Ostatecznie stajemy na nocleg na dawnym boisku do siatkówki.



Jest też zaraz obok latarnia, ale na szczęście nie świeci.


W zasięgu wzroku są też dwie wiaty, więc tam udajemy się na ognisko. Dzień jest taki, że nie wiadomo kiedy lunie, więc w razie czego będzie gdzie uciekać!


Wszystko jest tak spompowane wodą, że nawet mimo zabranego z busia suchego chrustu, nie jest łatwo rozpalić.


W końcu się jednak udaje, więc na kolację są grzanki i pieczona kukurydza.





W nocy wychodzę do kibelka. Akurat nie pada. Z terenu gdzie stoją domki dochodzą dziwne odgłosy. Początkowo mam wrażenie, że to ludzie się nawołują, ale chyba raczej były to jakieś zwierzaki. Dźwięki najbardziej przypominały kwiki marcowych, osiedlowych kotów - głośne, przeciągłe, jakby żałosne zawodzenia. Tylko, że mamy wrzesień i jesteśmy w lesie! Raz jakby płacz dziecka? A potem znów jakby przerażony pisk? Jakby dźwięk kota, którego właśnie coś zeżera? Zawodzeniom towarzyszy też czasem brzęk tłuczonego szkła. Więc może jednak to ludzie??? Ale po kiego diabła by tak wyli? Moja ciekawość jednak nie jest na tyle duża, aby iść to sprawdzić ;) Świateł żadnych czy dźwięków pojazdów nie zarejestrowaliśmy. Droga przechodząca przez ośrodek nie jest zbyt uczęszczana. Niby jest nawet asfaltowa, ale ten asfalt kilkaset metrów dalej się kończy. Może jednak dobrze, że nie zdecydowaliśmy się spać w tych domkach bo by nas coś tam straszyło? ;)

cdn


3 komentarze:

  1. Może jakieś zwierzę sobie pocięło łapy o szkło. To by tłumaczyło wycie. Stare dobre Brdy. Szkoda, że zniszczone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byc moze łaziły tam jakies zwierzaki i do siebie cos tam pohukiwały, a potem jedno wlazło w szkło i zaczelo sie miotać - i to byl ten żalosny kwik

      Usuń
    2. O domkow mi bardzo szkoda :( Bardzo lubie Brdy.. I na tym wyjezdzie udalo nam sie w takowych zanocowac - w Kątach Rybackich. I takie Brdy jak trzeba! z omszalym eternitem na dachu i wnetrzem niezmienionym od lat! :D

      Usuń