bubabar

piątek, 10 października 2025

Czarnogóra cz.5 (2025) - forty Kapala i Lusica

Kamienista droga usiana kwiatami wije się przez wzgórza. Zeschłe trawy rozgniecione ciężkim butem zmieniają się w pył. Jaszczurki całymi stadami uciekają spod nóg. Morze cały czas pozostaje w zasięgu wzroku.


Pierwszy na naszej trasie jest fort Kapala. Duży fort austro-węgierski, zbudowany pod koniec XIX wieku. Wraz z innymi fortami na wyspach i półwyspach miał ochraniać Zatokę Kotorską. Takie forty lubimy najbardziej - opuszczone, puste i ogólnodostepne.

Spomiędzy dżungli wyłania się wielka brama, o lekko rdzawym zabarwieniu.


Przy bramach w podłodze widoczne są resztki jakby toru. Pewnie jakieś gigantyczne drzwi kiedyś po tym jeździły.


W kącie choinka jak na Boże Narodzenie - tylko ozdoby powiesić ;)


Wąska ścieżka prowadzi "wąwozem" o wysokich, pionowych ścianach.


Wślizgujemy się w ciemne, chłodne czeluście.


Zdecydowanie jest tu gdzie połazić. Niektóre pomieszczenia mają metalowe sufity.


Inne ceglane i półkoliste.


Ciekawe co tu napisali?


Ścienne malunki...


Inne dzieła artystyczne wyklejane są z kamyczków.


Okienko zawiera jeszcze dawne elementy metalowe.


Tu jakby koryto?


Wąskie schody prowadzą na piętro.


Malownicze korytarze drugiego poziomu dużo bardziej są przesiane słońcem niż utopiony w mrokach parter.


Widoki z okna można uznać za całkiem akceptowalne :)


Schody na dach spełniają warunek zarówno użyteczności, jak i klimatu.


Tarasy dachowe podobają nam się chyba najbardziej z całego fortu. Połączenie słońca i wiatru zawsze cieszy!


Fajnie widać kopuły pancerne. Niestety nie bardzo się da je zobaczyć od wewnątrz - jest tylko żebrowany, metalowy sufit.


Fort widziany z oddali, przysłonięty nieco przez zjadającą go z apetytem roślinność.


Miłośnicy kaktusów również będą zadowoleni.




Drugi odwiedzamy fort Lusica, odległy w linii prostej o jakieś pół kilometra. Strzegą go kolczatki naturalne i sztuczne.


Okołofortowe umocnienia rozłożyły się pod aromatycznymi iglakami.


Las agaw porasta skarpę.


Fort Lusica kiedyś był chyba identyczny jak odwiedzona wcześniej Kapala. Teraz widać wyraźną różnicę - jest w nieporównywalnie gorszym stanie zachowania. Porasta go też dużo bujniejsza roślinność - chyba mniej osób go odwiedza, więc ścieżki nie są przedeptane.


Całkiem sensowne miejsce na ognisko - raczej ogień się nie powinien roznieść, nawet w czasie suszy. Acz przy 35 stopniach to nawet mój instynkt ogniskowy nieco słabnie ;)


Fort wewnątrz jest mocno zruinowany. Rozburzone schody, pozapadane piętra, wszędzie leżą bryły gruzu. Wyraźnie widać, że nie zawalił się tak sam ze starości. Na pobliskiej, wyblakłej tablicy napisali, że został wysadzony przez Austriaków w 1918 roku, kiedy się wycofywali z tych terenów.


Dachu praktycznie nie ma. Rozpierduszka w stopniu znacznym.


To chyba najwyżej położony punkt widokowy w tym forcie ;)


Fort Kapala napewno jest ciekawszy na dłuższe zwiedzanie i zaglądanie w różne kąty. Lusica - lepsza na biwak i ognisko, bo dużo mniejsza szansa na nieproszonych gości. Moim zdaniem warto odwiedzić obydwa - każdy ma swoj urok :)

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz