bubabar

piątek, 23 lutego 2024

Nowa Sól cz.4 (2024) - muzeum figur woskowych po bubowemu ;)

Pierwsze dziwne figury namierzamy włócząc się po terenach dawnych zakładów "Odra". Tu jakieś garaże, tam jakieś rozwaliska, a tu nagle myk! i ogromne fioletowe króliki! Słyszałam, że są pewne stany świadomości kiedy się widzi białe myszki, ale to chyba jeszcze krok dalej? ;)


Jeden z królików przygląda się butelce wina z wyraźnym zainteresowaniem! Zawsze w mojej rodzinie był zwyczaj na Wielkanoc sadzać królika w rzeżuchę, ale widać, że to był błąd! Te skubańce mają zupełnie inne upodobania!


Dinozaury? Powywracane karety? Gigantyczny słoik z nutellą? Trochę jakby bomba spadła na wesołe miasteczko? Albo chory sen na prochach, które źle weszły?



Na tym etapie zwiedzania i pierwszego zetknięcia z zaułkami Nowej Soli mamy poczucie, że to jedno takie ciekawe i nietypowe miejsce, a temat nie będzie miał kontynuacji. A tu się okazuje, że dziwne figury nas nie opuszczą i będą podążać za nami krok w krok!

Kawałek dalej rzuca się nam w oczy takie wysypisko - grzybek, kwiatek, jakiś but? A obok truskawka większa od kota? Ki diabeł??


Musiały tu być jakieś zakłady produkujące czy magazynujące poszerzony repertuar krasnali ogrodowych, a potem to zostało porzucone?

Kolejny raz na odlany z form zwierzyniec natrafiamy w zupełnie innej części miasta. Tutaj wszelakie goryle, żaby i wielbłądy siedzą za płotem, na terenach wyglądających na strzeżone. Same jednak rzeźby są już z lekka nadgryzione zębem czasu, nieco omszałe, zasypane liśćmi. Ryczące osły i zadumane lwy pokrywa patyna.







Bohater drugiego planu, ten czający się policaj, też jest odlaną figurą! A przez chwilę się nabrałam! :)


Kolejne zakłady, tym razem chyba działające, znajdują się na obrzeżach miasta. Tu też dominują zwierzęta, niektóre w dynamicznych pozach. Tak tak... Goryl zdawał się bujać, gdy patrzyliśmy kątem oka! ;) W sumie może huśtał się naprawdę? Był dość silny wiatr tego dnia!





Niektóre jeszcze w stanie larwalnym tzn. form do odlewów ;)


Z daleka zwraca uwagę Mikołaj, który ma w sobie coś z lekka niepokojącego. Niby się uśmiecha dobrotliwie, ale z oczu to mu jakoś dziwnie patrzy. Jak widać prezentów nie nosi w worku, ale wozi kontenerem.





Sztuka uliczna w postaci płaskiej też jest obecna w wielu zakamarkach naszych tras. Tu, tam i ówdzie długie, szare mury zdobią kolorowe malunki. Jakoś tak w ogólnej konwencji bardzo pasowały mi do wszechobecnych stad nadkruszonych posągów.









Gdzieś na wieczornych ulicach

2 komentarze:

  1. Dość dawno temu gdzieś obiło mi się o uszy, że w okolicach granicy z Niemcami było "krasnalowe zagłębie" z czego prawie cała produkcja szła na zachód bo nasi sąsiedzi kochają takie różne "durnostrojki" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze to wiec to? Tu chyba duzo tego produkowali!

      A zagłebie krasnali - takich na emeryturze to napotkalismy w Borucicach - opisane w relacji o wiosennych wycieczkach rowerowych!

      Usuń