bubabar

czwartek, 22 lutego 2024

Nowa Sól cz.3 (2024) - różne opuszczone zakłady

Oprócz nielicznych ocalałych zabudowań dawnej fabryki "Odra" napotykamy też w Nowej Soli inne opuszczone budynki - głównie przemysłowego charakteru.

OPUSZCZONA OCZYSZCZALNIA ŚCIEKÓW


Duży kawał betonu wkomponowany w pagórek z boku wygląda jak bunkier.


Po wdrapaniu się na górę widzimy, że są to dwa betonowe krążki połączone mostkiem z budką.



Jest to dobre miejsce widokowe na najbliższą okolicę, a latem to pewnie i na piknik! :)



Zaglądając wgłąb wyraźnie widać, że pełniło to rolę zbiorników. W sumie teraz nadal pełni ;) W środku stoi jakaś ciecz, miejscami dosyć ciemna i mazista.






DAWNA RZEŹNIA


To miejsce wypatrzyliśmy z nadodrzańskich wałów. Wieża jak starego zamczyska od razu rzuciła się w oczy.


Jest też stado małych kominków.


Obchodzimy teren dookoła w poszukiwaniu jakiegoś wejścia. I jest - brama otwarta na oścież i pusta na tą chwilę stróżówka.


Ławeczka, stolik, kwietnik - wybitnie artefakty dawnych czasów. Stają jak żywe przed oczami dworce, parki, ośrodki wypoczynkowe z tamtych lat. Mało już tego zostało...


Kablowisko też niczego sobie - trochę jak girlandy świąteczne na choince.


Obecnie niektóre pomieszczenia są wynajmowane przez różne firmy - zakłady samochodowe czy jakieś kluby sztuk walki.


Część budynków jest zamieszkana - widać wszelakie ślady życia.


Wieża jest raczej pusta i do niczego nie używana, ale nie mamy pomysłu jakby się tam dostać - raczej wszystko po drodze sprawia wrażenie pozamykanego.


A kudłaty dzik nam się przygląda. Minę ma nietęgą, ale ciężko się dziwić w takim miejscu.




OPUSZCZONA FABRYKA KLEJU


Główny zachowany budynek początkowo przypominał nam młyn - no bo tak rzeka pod nim malowniczo przepływa!



Przypomnienie dla kajakarzy, aby się nie odwodnili? ;)


Wnętrza są już odarte do muru, ale wciąż są solidne schody, którymi można się wspiąć na górne piętra i obejrzeć świat z wysokości.



Różne sposoby na przekroczenie rzeki ;)



Znajdujący się przy fabryce pałacykopodobny budynek administracyjny spłonął już kilka lat temu, ale fikuśny szkielet dachu wciąż się nieźle trzyma.




A nieopodal w chaszczu siedzi sobie taka sympatyczna piwniczka!





PORADZIECKI SZPITAL


Zbudowany był jeszcze przed wojną jako szpital powiatowy. Później przez wiele lat znajdował się w radzieckiej, zamkniętej części miasta - mieściła się tu jedna z wielu baz Północnej Grupy Wojsk. Od początku lat 90-tych teren szpitala był w rękach różnych spółek, ale do niczego szczególnego nie służył. Obecnie jego stan własnościowy też jest dosyć pogmatwany, a służy głównie bubom i innym dzikim eksploratorom. Historia w pewnym sensie zatoczyła koło, bo w korytarzach budynku znów masowo słychać rosyjski język - teren upodobała sobie ukraińska gównarzeria. Podczas naszego zwiedzania mieli akurat jakąś zabawę w policjantów i złodziei czy poszukiwanie porywaczy dzieci i próbowali nas w ową zabawę wciągać, momentami dość nachalnie. Może więc jestemy bohaterami jakiegoś filmiku na TikToku, gdy mniej lub bardziej znudzonym głosem próbujemy ich spławić.

Budynek jest bardzo ładnie położony - w malowniczym, zdziczałym parku.


Wyraźnie widać, że przechodził całkiem niedawno jakiś remont - świadczą o tym pastelowe kolorki, na które zdążono wymalowac elewację przez kolejnym porzuceniem.



Z okresu działalności szpitala zachowała się na elewacji rzeźba babeczki z niemowlęciem na ręku.


Wnętrza są całkowicie wypatroszone. Dominują ślady remontów, gołe ściany i kolorowe, współczesne malunki, zazwyczaj nie najwyższych lotów.



Jedną z niewielu atrakcji ubarwiających nijakie wnętrza są rury, ich ocieplenia, częściowo wijące się w postaci srebrzystych serpentynek.






Nieraz kształt ścian sugeruje jakby chciano tu knajpę zrobić czy inną dyskotekę?



Okna przeważnie są rozwalone, co powoduje notoryczne przeciągi i zalewanie wnętrz.



Jedną z większych atrakcji budynku jest możliwość bezproblemowego wejścia na dach.



Widoki nie są bardzo rozległe - okoliczne drzewa przewyższają budynek i nieco zasłaniają horyzont. Ale jednocześnie sprawia to wrażenie przytulności, powodując, że stojąc na dachu nie czujemy się jak na patelni, widoczni z całego miasta.



Zapodajemy więc mały piknik, znajdując miejsce osłonięte od wiatru i grzejąc się nieco w słoneczku :) Biesiada na dachu jakoś zawsze cieszy i wszystko bardziej smakuje! :)


W parku okalającym szpital ponoć znajdują się 4 schrony przeciwlotnicze. Niestety znaleźliśmy tylko jeden i to zasypany :(





DAWNY BROWAR


Budynek obecnie częściowo jest opuszczony a jego kawałek zajmują mieszkania. Wygląda na to, że jeszcze niedawno bez problemu dało radę wejść do środka (wszystko jest zmalowane sprejami), ale myśmy akurat natrafili na wszystko szczelnie wyzamykane.


Można by wprawdzie po murach się wspinać i po daszkach skakać, ale to niestety nie nasza liga zwiedzania...


Wygląda na to, że od kiedy obok postawili Lidla skupili się też na wzmocnieniu płotu. Może kogoś d... bolała, że okoliczni dżentelmeni idą wypić na ruinach piwo z marketu?? Przez dziurkę w płocie można zajrzeć na tyły budynku, gdzie chyba nie ma nic szczególnie interesującego.


W okienkach uchowały się wyblakłe napisy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz