bubabar

czwartek, 24 marca 2022

Stacja Wolimierz - Festiwal 2021

Jak co roku przychodzi lipiec i wraz z nim jedna z piękniejszych imprez - festiwal w Wolimierzu! Tak bywało w poprzednich latach:

- Festiwal 2019
- Festiwal 2020

Na początek wita nas lekko psychodeliczny Włóczykij :) Musiał zawędrować dalej na południe niż zazwyczaj, bo jakiś taki mocno opalony!


Na początek zaglądamy w różne urokliwe zaułki przystacyjne, zobaczyć co po staremu, a co może się zmieniło, albo przeniosło w inne miejsca. Może trafimy na jakieś nowe rzeźby czy malunki? Może jakieś konstrukcje, które poprzednio pominęliśmy?











Na bazarku na kramach wszelakich też jest gdzie zawiesić oko.





Różniste warsztaty zapraszają w swoje szeregi.



Malowanie pysków.


Tańce pod sceną…



A ten koleś chodzi w kółko i wszystkich polewa z sikawki! :)



Noc w Wolimierzu w ten weekend nie zapada. Świat jest podświetlony blaskiem ognisk, pochodni, świec i kolorowych lampek. Kołysze się rytm bicia bębnów i szamańskiej muzyki :)







Jak noc - to oczywiście tańce z ogniem. Zdjęcia jak zawsze autorstwa Tomka - Tomasz Ziober Photography




Zawijamy też do knajpy za bagienkiem, zobaczyć co tam słychać.










Kolorowe, ciekawe i ściągające wzrok tatuaże…



I moment powstawania jednego z nich.


Fryzury, upięcia i nakrycia głów. Dredy, koki, warkocze! do ziemi, w czub i na boki! Brody, wąsiska i loki! Kapelusze, chusty, kwiaty we włosach i rogi! Czasem lekko kłapciate :P









Krajobraz z bębnem.







Albo innym przedmiotem grającym - gitarą, misą, ukulele czy inną bałałajką!





Krajobraz z psem. Na festiwalach psów jest zatrzęsienie, ale nie stanowi to problemu. W odróżnieniu od tych górskich czy nadmorskich, spotykanych na szlakach, w schroniskach czy w pociągach, nie ma tu problemów, że co chwilę masz psa na kolanach, wyrywa ci jedzenie z rąk, ślini nogi czy rzuca się z warkotem. Festiwalowe psy są integralnym fragmentem krajobrazu, żyją sobie swoim życiem i patrzą w dal...






Krajobraz z piwem.




Krajobraz z niemowlakiem. Jak ono ma przepięknie wyrąbane na wszystko! Robi wyłącznie to na co ma ochotę :) Jeszcze go nie skaziły społeczne konwenanse, chęć “bycia fajnym” i wypełniania jakiś ogólnie narzuconych norm…


Jak zwykle nie brakuje atrakcji dla dzieci! Jest np. teatrzyk kukiełkowy! I niesamowici mistrzowie w swoim fachu go prowadzą! Te wszystkie lale ruszają się jak żywe! Do teraz nie mogę uwierzyć jak kukiełki z gałganków na sznureczkach mogą mieć tak płynne i naturalne ruchy! A może one naprawdę ożywają w szczególnych okolicznościach? A koleś trzyma za drewniany "sterownik" tak tylko dla niepoznaki, coby widownia nie zadawała niewygodnych pytań?




Wspomniana widownia tak się prezentuje. Tłumnie i gwarnie. Radosny kwik i dziamgot niesie się wokoło.



Rok temu był "tygrys" skaczący przez płonącą obręcz. Ostatnio jednak takie czasy, że prawdziwym tygrysom nie wolno w cyrku występować - rolę tygrysa odgrywał więc człowiek ;)


W tym roku nie skacze klaun, a obręcz nie płonie. Do skoków zostaje wytypowane jedno dziecko z widowni (już nie pamiętam czy zostało wybrane czy samo się wcisło ;) No ale tu widać proces skakania, nieco wspomagany z zewnętrz ;) Zabawa z serii "jak po raz pierwszy zostałam tygrysem" ;)


Oprócz tego jest plac zabaw, ten sam co każdego roku. Liny, siatki, huśtawki giganty!



Są też drzewa - najlepsze drabinki na świecie!


I trampoliny. Niby taka zwykła i popularna obecnie zabawka. A jakiego nowego wymiaru nabiera, gdy wrzuci się do niej do środka dużo siana! Gdy skaczesz - siano skacze razem z tobą i atakuje od najbardziej niespodziewanej strony! I można mu pomagać, rzucając na głowę kolegów (albo i swoją :)




No i bańki! Nie można zapomnieć o bańkach, a raczej gigantycznych baniach, przez które patrząc świat staje się kolorowy, rozmyty i pląsający!








Jednej nocy przychodzi oberwanie chmury! Przez kilka godzin pompuje z siła wodospadu! Nawet busio zaczął trochę przeciekać (acz są podejrzenia, że wracając z kibla zajęłam się parasolem i źle zamknęłam drzwi ;) No ale namioty ... niektóre nieco uległy zabagnieniu... Rano trwa więc ratowanie dobytku i wyżymanie tego co nie odpłyneło w siną dal...




Na całym polu namiotowym stoją wielkie bajora! Niektórych bardzo to cieszy! Takiej atrakcji do puszczania łódeczek i topienia samochodów nie można przepuścić!



W innych częściach pola dzieciaki też dokazują! Nie trzeba robić placów zabaw! One robią sie same! ;)



Kilka nieoczywistych migawek z naszego miejsca noclegowego :) Jakby wszystkie kempingi tak wyglądały - zapewne bysmy byli na nich częstszymi gośćmi!





Rozważamy co jest lepszym miejscem na śniadanie - maska auta albo pryzma pustaków? Jedno i drugie ma swoje zalety! :)



Mamy też tu stajnie. Jak sama nazwa wskazuje - mieszkają tu jaskółki!


No dobra, konie też mają!


Zaglądamy też na drugie pole namiotowe. Tu też są ślady nocnych podmyć, tu i ówdzie roztacza się widok na bajoro zaglądające do przedsionka namiotu lub wręcz stanowiące pewien rodzaj łóżka wodnego.



Acz mimo tego życie płynie nieśpiesznie, spokojnie, sielsko i radośnie! Namioty, auta, plandeki, tipi, gałęzie, makatki, grille, wszystko przeplata się losowo, bezładnie i niezwykle malowniczo, stopniowo przechodząc w coraz gęstszy i dzikszy las...








Rewelacyjny pomysł na eliminację błota - zasypywanie go sianem! Klimatyczny, ekologiczny i co najwazniejsze - bardzo skuteczny! :)




No i tak upłynął jeden z fajniejszych letnich weekendów na Pogórzu Izerskim :) A jak bywa w Wolimierzu w innych terminach - będzie w następnej relacji! :)

2 komentarze:

  1. Buba,bierz tyłek do roboty i publikuj szybciej nowe posty bo w tych porąbanych czasach ten Wasz blog to jedna z niewielu treści z której nie wyskakuje wojna,znój i krew co krok! Pozdrawiam i ściskam! 😀

    OdpowiedzUsuń