bubabar

wtorek, 15 marca 2022

Zaułkami Bytomia cz.28 - okolice PKP Bytom Północny, Owocowa (2021)


Powłóczywszy się po Osiedlu Awaryjnym i przy szybie Kopernik, jadę też w okolice stacji kolejowej Bytom Północny.



Przy torach wije się fajna, zarośnięta droga. Dalej widać całkiem solidne ruiny, wyraźnie o rodowodzie poprzemysłowym.


Mijam też miłe mostki, przepusty.



Zawijam też na osiedle szukając sklepu, bo skończyło mi się picie. Wpadają mi tu w oczy dwa budynki: kwiaciarnia z luksferami i bar piwny - szkoda, że już nieczynny :(



Odwiedzam też opuszczony wiadukcik przecinający drogę zwaną Dąbrowa Miejska, zaraz obok drugiego wiaduktu, którym przebiega czynna linia kolejowa. Teraz już na oko ciężko rozszyfrować czy była to droga czy druga nitka kolei… Wiadukt gęsto porasta trawa. Skądinąd ciekawe miejsce na rozbicie namiotu (tam na górze!) Chyba mało kto tu zagląda, bo raczej nie ma po co.










A potem skręcam w ulicę, która nie wiem jak się nazywa. Na mapie nie ma opisanej nazwy. Odbija w miejscu, gdzie jest skrzyżowanie Dąbrowy Miejskiej z ul. Celną. Pokrywa ją trylinka i stoi tu samotny blok. Dziwne, że taki jeden, w zupełnym odosobnieniu. Zawsze wydawało mi się, że bloki stawiano stadami.


Dalej trylinkowa droga mija jakiś poprzemysłowy budynek. Nie można zajrzeć do środka bo jest zabity na głucho.




W 2013 roku chyba jeszcze do czegoś był używany, miał szyby w oknach i kolesi wyglądających na ochronę. Zdjęcie ze “Street View”.


Tego czegoś z fajnymi kręconymi schodkami już nie ma…


Kawałek dalej stoi jeszcze takowy szkieletor.





Za szkieletorem rozciągają się juz tylko asfaltowe place, gęsto porosłe roślinnością. Widać, że to tereny, gdzie coś stało, ale zostało już dawno wyburzone.



Mam tutaj dziwne spotkanie. Krążę sobie rowerkiem tu i tam. Dojeżdżam aż do Strzelców Bytomskich i nie znalazłszy niczego - wracam. I zauważam idące placem samotne dziecko. Takie na oko 5 lat. Idzie nieśpiesznie tymi placami i się rozgląda. Zupełnie samo. Zabłądziło? Podjeżdżam, aby zapytać czy wszystko w porządku i czy się nie zgubiło, a dzieciątko na mój widok daje drapaka w krzaki. W momencie gdy jego postać znika w zaroślach - z owych krzaków wyskakuje wilczur i rzuca się na mnie z charkotem szczerząc zęby. Niesamowite zjawisko! Wygląda to zupełnie jakby to dziecko zmieniło się w tego psa! Niewiele myśląc osiągam na rowerze chyba prędkość światła. Nawet nie wiem kiedy mijam szkielet i zabity dyktą budynek... Zatrzymuje się dopiero przy samotnym bloku niedaleko skrzyżowania. Psa nie ma. Dziecka też nie. Grupka żulików siedzących na krawężniku pyta mnie co się stało, bo widzieli mój szaleńczy pęd i blady, spocony pysk…. Najpierw muszę się wysapać. Jak już udaje się odzyskać normalny oddech, to im opowiadam. Patrzą na mnie jakby chcieli powiedzieć: “Ta to wypiła dzisiaj więcej niż my razem wzięci…”

A w ogóle to ja przyjechałam w te rejony szukać wspomnień sprzed 20 lat. Właśnie gdzieś tu, naprzeciwko M1 byłam z miechowickimi harcerzami jesienią 2001. Wchodziliśmy na komin i zjeżdżaliśmy na linach z betonowych szkieletów budynków. Chciałam dzisiaj znaleźć to miejsce i zobaczyć co z niego zostało. A chyba nie zostało za wiele. Bo wychodzi, że to było gdzieś w rejonie tych placów z dziecko-psem. Chyba już wszystko zburzyli, zmielili i pozostało tylko na starych zdjęciach i we wspomnieniach tego ciepłego jesiennego popołudnia :)







Jedynie się zastanawiam czy mijany szkieletor (ten od skupu palet) nie jest tym budynkiem z poniższego zdjęcia? Zdjęcie zrobione z komina. Co by potwierdzało, że zostały tylko place...



Wracając z wojaży zawijam jeszcze na ulicę Owocową. Stoi przy niej chyba tylko jeden, drewniany domek. Niegdyś w środku lasu - teraz przyklejony do samej autostrady, rozjazdów i ekranów...


Z tego co kojarzę, to w bytomskich lasach były trzy osady takich domków - na Chłopskiej, leśniczówka niedaleko knajpy “Pod Dębem”, no i ta Owocowa. O pozostałych pisałam już kiedyś w RELACJI
Domek na Owocowej na pierwszy rzut oka wydaje mi się opuszczony. Ogród porastają wysokie zioła.






Podchodzę do płotu.. Stoją nowe śmietniki… Chyba jednak zamieszkany? Chwilę później widzę jak z domu wychodzi jakiś koleś. W jednej ręce niesie dwa kubeczki (chyba z kawą) a w drugiej talerzyk pełen ciasteczek. Mija mnie z obojętną miną, nie odpowiada na “dzień dobry” i wbija na przełaj w las...

Wracam drogą przytykającą do autostrady. Dziwne takie uczucie - słyszysz wizg aut, popierdzielasz nowiusim asfaltem a wokół nikogusieńko…



Przepust. Bardzo mnie ciekawi czym grozi? Jakim wypadkiem? Że się autostrada zawali na głowę? Czy że można się potknąć i nogę skręcić?





5 komentarzy:

  1. Domu na Owocowej już nie ma, teren został zrównany przez buldożery ze dwa tygodnie temu.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest przepust dla zwierzątkiem, grozi kontaktem z łosiem albo wilkiem. ;) A co do urbeksów, jeny, genialne. Szkoda,że moje okoliczne już niestety w większości powyburzane albo pies+ochrona i kamery, ech. Za popularne były.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fortow troche fajnych tam macie!

      Oj a wilka spotkac w takim przepuscie to bym nie chciala! Ale wilkow i łosi to w Bytomiu nie ma. Sa tylko dziki. DUZO DZIKOW! Ale je to spotykamy i na parkingu, i pod klatką, i pod śmietnikiem. Dzik na tym osiedlu to jak wiewiórka w parku ;)

      Usuń
    2. To chyba taki dupochron dla władz, wiele znam takich przepustów i jedyne zwierzęta w nich to komary. ;)

      Usuń