bubabar

czwartek, 10 marca 2022

Wrocław Brochów - przykolejowe schrony przeciwlotnicze (2022)

Nie wiem czemu akurat Brochów jest taki bogaty w przykolejowe schrony... A może gdzie indziej też takowe są - tylko o nich nie wiemy? Może były, ale się nie zachowały? Może nie są dostępne? (tak jak te w Oławie, gdzie 10 lat temu zajrzeliśmy na ostatnią chwilę, a potem je zawalono betonowymi płytami...)

Jedno jest pewne - w Brochowie na schronach można użyć i czuć się bardzo usatysfakcjonowanym taką wycieczką. Namierzamy ich od 5 do 7 sztuk (zależy jak liczyć ;)

Pierwszy takowy odnajdujemy niedaleko dworca PKP. Jest jakby wkomponowany w wał, po którym przebiega droga. Kiedyś był zamurowany, ale ktoś odwalił kawał dobrej roboty!


Wnętrza są dosyć zaśmiecone, zwłaszcza fragment przy wejściu. Jakieś materace, kołdry, szmaty, wiadra, fragmenty lodówek - szlag wie czego tu nie ma! No i mocno czuć człowiekiem... Akurat nie ma teraz lokatorów, ale wybitnie widać, że bytowali tu jacyś bezdomni. Im dalej wgłąb schronu, tym czyściej na podłodze a i szerszy oddech można zaczerpnać bez odruchów wymiotnych.



Różne ciekawe rzeczy można znaleźć w takich miejscach! ;)



Kolejny schron znajduje się też przy dworcu i zaraz obok torów kolejowych.


Śmieci jest nieco mniej niż w poprzednim. Zachowały się też fragmenty betonowo - zbrojonych drzwi wejściowych.



Bunkrowa ekipa w komplecie.


Są tu jakby dwa "kominki" prowadzące w górę. Jeden kończy się otworem, przez który możemy sobie obserwować płynące obłoki, drugi, ten z drabinką, jest zatkany u góry jakąś dyktą czy inną blachą.



W tym schronie spędzamy dużo więcej czasu niż w poprzednim. Raz, że nie śmierdzi i nie trzeba tak szybko uciekać, a dwa że mamy misję - ratujemy motyla. Zaplątał się biedaczek w pajęczynę. Staramy się go wyplątywać ostrożnie, aby mu nie uszkodzić skrzydełek.


A tu pająki. Ale takie hmmm... niezbyt żywe?


Motylek po uwolnieniu łopocze skrzydełkami i jest chyba dosyć zadowolony z życia. Sadzamy go na drzwiach. Na dworze jest jeszcze stanowczo dla niego za zimno. Tu w środku za to jest spora szansa, że znów wpadnie w pajęczynę. Co będzie dla niego lepsze? Tego już nie wiemy. Niech sam podejmie tą decyzję, myśmy zrobili co w naszej mocy.



Dziwne są te okolice. Nietypowe zwierzęta się tu spotyka. I gdzie się człowiek nie ruszy - to czuje się obserwowany!



W celu odszukania kolejnych betonowych okazów, przemieszczamy się w rejon dworca towarowego. Tam jest na nie wybitny urodzaj. Dwa z nich można już dojrzeć z kładki nad torami.






Do pierwszego prowadzą całkiem kompletne drzwi z klamko - pokrętłami.


Kolejne takowe leżą sobie we wnętrzach pomieszczenia.



Zachowały się też tutaj mniej lub bardziej połamane ławki.



Drugi przykładkowy schron jest naszym ulubionym. Bo chyba jest najlepiej zachowany i najmniej zasyfiony w środku. Śmieci zwałowane są praktycznie tylko przy wejściu.


Już samym drzwiom warto poświecić sporo uwagi. Grube, solidne, o pieknych barwach i strukturach rdzy.





Inne metalowe fragmenty wystające ze ścian.


Mają tu nawet magnetofon! Komuś umilała czas muzyczka! Acz sądząc po jego wyglądzie - stoi tu już dosyć długo i obecnie chyba nie jest na chodzie ;)



Ławki są całkiem porządne. Dlatego tutaj zapodajemy piknik - herbatka z termosa + czekolada! Mlaskanie i siorbanie odbija się więc echem po półkolistych sufitach i pokrytych pajęczyną ścianach.



Nie tylko my spędzamy czas w tej sposób. Coś przed nami też tu ucztowało!


A w przewężeniu korytarza jest coś takiego jakby szafa.


Mają tu też skitrane materace.


Tu też jest na stanie motylek!



Aby dotrzeć do kolejnego schronu trzeba przejść jeszcze jedno torowisko. Na wejściu znów musimy pokonać zwałowisko odpadów wszelakich.




Ten schron jest chyba najbardziej nietypowy - największy, pełen ciekawych sprzętów, ale też mocno osmolony i walący jakimś chemicznym zapaszkiem. Wnętrza urządzone jakby po domowemu?




W środku umywalka, kibelek...


Coś wyglądającego jakby bardzo stary telefon czy radiostacja?

Zamknięte...

Otwarte...


Jakieś beczkopodobne urządzenie.


Wmurowane sitko - już nie pamiętam czy w sufit czy w ścianę...


I jeszcze jedno miejsce przypominające nieco schron, ale położone pod dachem hangaru i opatrzone opisem "magazyn paliw". W środku jakieś cysterny i dużo, dużo kabli...



Przy jednym z działających budynków kolejowych namierzamy betonowy schron. Nie ma jednak jak do niego swobodnie dojść, bez przechodzenia czynnego torowiska. A jako że na tej trasie śmigają różniste "pendoliny", mam obawy czy takowego zobaczę na czas i ucieknę... Nie... na takich trasach to ja na tory nie włażę... Bunkierek podziwiam więc tylko z daleka...



5 komentarzy:

  1. To beczkopodnne urządzenie to filtrowentylator - służył do filtrowania powietrza do oddychania w schronie np. w przypadku ataku chemicznego bądź atomowego. Beczki to filtry. Urządzenie jest z PRL-u, więc schron był jeszcze wtedy używany (zresztą umywalka i sedes tez wyglądają znajomo ;) )
    Pozdrawiam z Gdańska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy za PRL trzymali go "na chodzie" jako schron na wypadek zagrozenia, czy pełnił tez inne, bardziej codzienne funkcje?

      Usuń
    2. Sądząc po wyposażeniu - utrzymywano schron "na chodzie". Pewnie do początku lat 90-tych.

      Usuń
  2. Wow,beczek filtropochlaniacza nie ukradli😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze za cięzkie? choc pancerne drzwi chyba ciezsze a wygladalo jakby sie juz do nich dobierali zlomiarze...

      Usuń