bubabar

czwartek, 4 listopada 2021

Jesienny rower (2021)

Taki listopad to ja rozumiem! :)

Nie pamiętam kiedy ostatnio była taka długa, ciepła, sucha i słoneczna jesień! Wybuch kolorów w lasach zazwyczaj utrzymywał się koło tygodnia a potem wszystko opadało, brązowiało albo skręcało się ścięte mrozem. W tym roku cudnie kolorowe drzewa pozostawały praktycznie cały październik, a i sam początek listopada zdawał się zupełnie trafiać w gusta wszelkich ciepłolubnych istot. Tego dnia w słońcu był prawie upał, można się było wygrzewać w krótkim rękawku. Fakt, że w cienistych zaułkach czaił się chłód i kąsająca wilgoć, no ale co zrobić - lato to juz nie jest...

W takiej oto scenerii leśnych barw ruszyliśmy rowerami w dal. Bez szczególnego planu zwiedzania czy napinki dotyczącej koniecznej do nakręcenia ilości kilometrów. Ot - wsłuchać się w szelest opadających liści, wytarzać się w tych co już leżą na ziemi i wypić herbatkę na jakimś słonecznym rozdrożu.

Są więc:

- płowe łąki.


- szutrowe drogi.


- polne drogi.




- ścieżki częściowo zawalone konarami po niedawnych wichurach.


- leśne tunele.







- ścieżki ginące w dywanach z liści.





- nadbrzeżne chaszcze.





- bobrowiska.






- herbatka na rozdrożu.


Pozdrawiamy! Tacy bylismy w listopadzie 2021! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz