W minionym roku na wyjazdach wyszło nam około 110 dni.
Mieliśmy okazję włóczyć się po Polsce, Słowacji, Węgrzech, Serbii, Bułgarii i Czechach. Odwiedziliśmy też nowy dla nas kraj - Grecję.
Wędrowaliśmy ścieżkami Beskidu Żywieckiego i Makowskiego, Gór Wałbrzyskich i Kamiennych, Wzgórz Strzelińskich, po bułgarskich Stobskich i Melnickich piramidach. Dwukrotnie łaziliśmy przez tydzień czeskimi skałkami, wąwozami i ostrzycami w okolicach zwanych chyba Kokorinsko. Wleźliśmy do kilku fajnych jaskiń w rejonach Morawskiego Krasu.
W ramach majowych wędrówek wzdłuż granic szliśmy przez południowe Roztocze - z Bełżca do Kowalówki.
Maczaliśmy kupry w 3 zgrupowaniach ciepłych źródeł i jednym morzu (i to było nowe dla nas morze - Egejskie)
W ramach zimowych wycieczek po "zadymionych miasteczkach" byliśmy w Legnicy i Krotoszynie. Miasteczka tym razem były zupełnie niezadymione, bo trafiliśmy w wyjatkowo ciepłe weekendy, gdzie było po kilkanaście stopni.
Sporo pojeździlismy rowerami po okolicy, nawet raz udało się wybrać z przyczepką i noclegiem :) Dwa razy płynęliśmy kajakiem (rzeką Oława) i raz pojeździlismy drezyną po opuszczonych torowiskach koło Staniszcza.
Udało się odwiedzić 3 opuszczone miejscowości - poradzieckie osiedle koło Mimonia (Czechy) oraz uzdrowiska: Janske Koupele (Czechy) i Loutra Eleutheron (Grecja)
Nie zabrakło typowych wycieczek nad Odrą, ciekawych odkryć nad starorzeczami czy włóczenia się po zaułkach Bytomia i lasach w okolicach Kotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz