bubabar

środa, 25 października 2023

Cz.2 (2023) - Słowacja, Chorvátsky Grob

Na południu Słowacji odwiedzamy nasze pierwsze na tym wyjeździe ciepłe źródło. I to nie jakaś taka letnia popierdółka jak Kalameny - to prawdziwie ciepła woda, jak w wannie! :)


O miejscu tym słyszałam już kilka razy wcześniej, że królują tu golasy i nie ma zwyczaju kąpania się w zbędnych szmatach - znaczy tak jak lubimy! :) Na miejscu faktycznie golasy dominują, ale przy szykowaniu się do kąpieli kabak zwraca mi uwagę na jedną rzecz: "Zobacz, na golasa kąpią się tylko faceci. A panie się kąpią w strojach! Widać taki jest miejscowy zwyczaj, więc i my tak powinnyśmy". No a ja nie mam żadnego argumentu. Nie wiem dlaczego, ale podczas naszego pobytu wieczorno - nocno - porannego przez źródło przewinęło się może z 5 bab (tylko!) i wszystkie były w kostiumach. No trudno... Kabak ma rację... Nie będziemy się wyłamywać z lokalnej tradycji...


Przerwa na obiadokolację w ciepłych promieniach zachodu.


Na Słowacji to wszędzie widać jakieś góry!



A tu, wśród trzcin, jest drugie źródełko. Ta woda dla odmiany jest zimna. Nie wiem czy nadaje się do picia, ale pachnie ładnie. Tankujemy jej dużo do butelek na nasze potrzeby tzw. "wody technicznej" - do mycia garów, zagaszania ognisk czy awaryjnych przepierek. Dużo wygodniej tak niż szarpać się potem na stacjach benzynowych z wduszaniem butelki pod kran w kiblu.



O zmierzchu w sąsiednim, nieco chłodniejszym jeziorku, pojawia się ożywienie i ruch. Zaczynają się kłębić żaby i zapodawać tak donośne kumkoty, że aż echo niesie po horyzoncie.


Przypływają też na wyciągnięcie ręki dwa zwierzątka futerkowe. Początkowo bierzemy je za bobry, ale na bank nimi nie są bo mają cienkie, obłe ogony. Jakieś szczury wodne, piżmaki czy inne nutrie? Sprytne bestie, że osiedliły się w takim miejscu, gdzie im ciepło w kuper! Jak nasze oławskie kaczki, które masowo zimują przy ścieku wypływającym z fabryki, który nigdy nie zamarza, a zimą ustawicznie unoszą się nad nim gęste mgły.





Jeden futrzak przypływa do kabaczka tak blisko, że można by go pogłaskać. Jednak trochę strach, że upali. Zębiska ma solidne!


Mamy też okazję oglądać emocjonujące widowisko. Dwa skubańce płyną prosto na siebie i prychają.


Żaden nie ustąpił drogi. Dochodzi do sprzeczki, a potem zapasów i darcia futra.


Po chwili chyba jednak się pogodziły i zgodnie odpływają w tym samym kierunku.


Po zmroku nad ciepłymi źródłami zawsze robi się mgliście. Malownicze kłęby pary wirują w powietrzu, czyniąc go również jakby nieco cieplejszym. Woda ciurka zmiennym strumieniem po betonowych płytach i pokrytych kolorowymi naciekami rosochatych kamulcach. Jak można nie pokochać ciepłych źródeł??






W bajorku dominują miejscowi. Przewija się tylko jedno auto na polskich blachach. Co ciekawe - jako jedyne z łupiącą muzyką. Wysiada z niego facet, babka i dwoje dzieci w wieku szkolnym. Rozglądają się z niesmakiem, dzieci od razu wracają do auta i siedzą tam obrażone. Nie wiem czego się spodziewały. Babka idzie nad wodę i zaczyna wznosić okrzyki, że tam "gluty pływają". Chodziło jej o liście. Podchodzą też do nas pytając czy my wiemy co to za woda, co w niej pływa i czy aby napewno tu jest bezpiecznie. Mówię więc, że woda musi być czysta, skoro żyje w niej tyle żab i wodnych gryzoni. Nawet próbuje jej pokazać zdjęcia futrzaków, jako że jestem bardzo dumna, że mi tak ładnie zapozowały! Babka nic nie odpowiedziała, spojrzała na mnie z przerażeniem i cała rodzinka kolektywnie uciekła aż się za nimi kurzyło.

W nocy jesteśmy też świadkami dziwnego ukraińskiego gej-party. Przyjeżdża około 20 młodych chłopaków, autami i motocyklami, na blachach z różnych oblasti wschodniego sąsiada. Wyjmują piwo, czipsy i około dwóch godzin drą japy przy autach. Dużo też trzaskają drzwiami, kopią się nawzajem po oponach i jest jeszcze jakaś gra zręcznościowa polegająca na wyrywaniu sobie nawzajem wycieraczek i kołpaków i potem gonienia się z kwikiem. Co ciekawe żaden z nich nie poszedł się kąpać, nawet stopy nie zanurzyli. Popili, pokrzyczeli, puszki walnęli w tatarak i odjechali.

Minusem źródła jest to, że chyba nigdy tu nie pustoszeje. Miałam cichą nadzieję na nocne kąpiele, tylko my wśród mgieł, bulgotów i futrzaków. A tu lipa. Niestety ludzie kręcą się caluśką noc a i o świecie nie brakuje amatorów wygrzewania w ciepłej wodzie - przyjeżdża cała cygańska rodzina (i znów tylko faceci na golasa biegają...)

cdn

2 komentarze:

  1. Jeżeli nutrio-piżmak płynąc używa ogona jako napędu to jest Piżmakiem, jeżeli nie to Nutrią ;)
    W Bytomiu też mamy nutrio-piżmaki w Segieckim lesie nad stawikiem z wyspą do której prowadzi mostek, może znasz? 50°24'32.2"N 18°50'28.3"E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tego stawiku! Musimy się tam kiedys wybrac! Koniecznie!

      A czy używały ogona jako napędu to niestety nie mam pojęcia... Ogon wypatrzylismy dopiero jak wylazły z wody na łapki

      Usuń